I Rozdział 2 I

329 16 13
                                    

I Przez tą muchę latającą oraz wiersz o komarze czyli zastępstwo z biologii I

Perspektywa Apolla

Stałem właśnie przed drzwiami do gabinetu biologicznego w którym miałem przeprowadzić zastępstwo z 2c. Z pomieszczenia było słychać rozmowy i krzyki. Wziąłem głęboki oddech, dobra Apollo dasz radę, nie ma się czego bać to tylko zwykli śmiertelnicy. Uspokajałem siebie w duchu, dasz radę jesteś najfajniejszym, najprzystojniejszym bogiem, ludzie cię uwielbiają. Położyłem dłoń na klamce i delikatnie ją nacisnąłem otwierając drzwi. Powoli podszedłem do biurka rozglądając się po klasie. Sala była dość ładnie urządzona, ściany były fioletowe, wisiały na nich różne mapy oraz zdjęcia roślin i zwierząt, na parapetach stały doniczki z paprociami, a na ścianie za mną wisiała biała tablica multimedialna. W pomieszczeniu znajdowało się osiemnaście dwuosobowych ławek oraz jedno biurko nauczyciela. Na biurku stał komputer z wyświetlonym e-dziennikiem i tematem dzisiejszej lekcji - świat owadów. Sala była pełna uczniów, niektórzy wyglądali na znudzonych, a inni na śpiących ( na razie tacy są, później to uśmiechnięci, mali terroryści ). Nie ma co się dziwić to była ich pierwsza lekcja i do tego był poniedziałek. Uśmiechnąłem się do nich na zachętę, gdy wszyscy mnie zauważyli wstali.

- Siema dzieciaki! - powiedziałem wesoło.
- Dzień dobry! - odpowiedziała klasa sylabizując.
- Nazywam się Apollo i będę prowadził dzisiejszą lekcję ponieważ pani Demeter zachorowała, przepiszcie temat z tablicy. Po sprawdzeniu obecności rozpoczniemy lekcję. - Młodzież zajęła się przepisywaniem, a ja pochyliłem się nad komputerem sprawdzając listę obecności. W tle słyszałem chichoty niektórych dziewczyn ( w końcu jestem najprzystojniejszym bogiem, tak wiem moja skromność powala ).

Pięć minut później

- Ok. Powiedzcie mi co wiecie na temat much, komarów, pszczół, os i szerszeni bo to właśnie one będą tematem dzisiejszej lekcji. - Odczekałem chwilę, ale nikt nie podniósł ręki. - Łoł, spokojnie ludzie, normalnie las rąk. Umówmy się tak wy siedzicie cicho i słuchacie, ponieważ dzisiaj będzie lekcja inna od reszty. A tak między nami w ogóle nie znam się na biologii więc będzie ciekawie.- Powiedziałem wyłączając projektor oraz tablicę.

- Najpierw zajmiemy się muchą, z czym wam się kojarzy? - Spytałem uczniów, jeden nieśmiało podniósł rękę.
- Mucha kojarzy mi się z ty, że bez przerwy lata i bzyczy nad uchem denerwując człowieka.
- Dokładnie, mam nawet o tym piosenkę. Chcecie posłuchać? - Zapytałem wyjmując moją słoneczną gitarę.
- Tak! - Krzyknęła zgodnie klasa.

Usiadłem wygodnie na biurku, uderzając delikatnie w struny gitary. Gdy upewniłem się, że jest odpowiednio nastrojona zacząłem grać dość szybką melodie.

Przez tą muchę latającą



Odkąd zobaczyłem ciebie
Nie mogę jeść, nie mogę spać
Jak do tego doszło, nie wiem?
Wściekłość o sobie dała znać


Co poradzić mogę na to
Że przyleciała właśnie dziś
Że mój spokojny sen ucięto
A w moich myślach jesteś ty


Przez tą muchę, tą muchę latającą oszalałem
Tym bzykaniem przyćmiła cały mój życia blask
A ja swoją cierpliwość już straciłem
Tak zezłościć, zezłościć się można tylko raz


W mych dłoniach cię ukryję
Otworzę okno i wypuszczę w świat
Serce przez ciebie szybciej bije
I czeka na twój mały znak.


Jeden uśmiech mój wystarczy
I moje serce uspokaja rytm
O to byś znów nie wleciała będę walczył
O to walczyć to nie wstyd

Przez tą muchę, tą muchę latającą oszalałem
Tym bzykaniem przyćmiła cały mój życia blask
A ja swoją cierpliwość już straciłem
Tak zezłościć, zezłościć się można tylko raz

Boska codziennośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz