Druga twarz Lokiego

991 54 38
                                    

Loki pov.

-Ty jesteś zazdrosna!!- Krzyknąłem do roześmianej Mili. Sam o dziwo też dobrze się przy tym bawiłem.

-Hihihihi!- Śmiała się piskliwym głosem rudowłosa. Niezłą mi niespodziankę zrobiła wcześniej. I to jak odgrywała służącą, jak zrzucała jedzenie na każdego.- Zazdrośnik!

-Ciiii..- Uciszyłem ją i dziewczyna mnie posłuchała. Usiadłem na skórzanej kanapie naprzeciwko (niestety tylko) przyjaciółki.(ten szanowny uczuć, w trakcie gdy twoja ukochana jest w związku z jednym z twoich największych wrogów. Biedny Lokiś dop. aut.)- Kto by pomyślał, że się posłuchasz?

-Ja sama się nie spodziewałam.

-Ciiii..- Znowu ją uciszyłem.

-Loki, co ty...

-Jak mówię ''ciiii'', to niech będzie ciiii!- Powiedziałem głośno.- Będziesz się myć?- Zapytałem. Dziewczyna popatrzyła na mnie dziwnie.- No będziesz?- Ponowiłem. Ta dalej się we mnie wpatrywała nie dając odpowiedzi.- Eee, Mili? Pytanie ci zadałem.- W dalszym ciągu patrzyła się na mnie jak na przygłupa.- Mili!!!- Krzyknąłem zniecierpliwiony.

-No co?? Kazałeś być ''ciiii'', to jestem ''ciiii''!- Odpowiedziała zdegustowana zbierając krem z ciasta ze swoich włosów.- Ty masz jeszcze gorsze humory, niż kobieta w ciąży.- Powiedziała cicho. Miałem chyba tego nie usłyszeć.

-Słyszałem, skarbie.- Odpowiedziałem uśmiechając się. Mili popatrzyła zmieszana na mnie.

-''Skarbie''?- Powiedziała pytającym tonem głosu.

-Nie podoba ci się? Może być jeszcze: księżniczko, kwiatuszku, motylku...- Zacząłem wymieniać przezwiska dla niej.

-Bardzo mi się podoba.- Odpowiedziała przesiadając się na miejsce obok mnie.- Nazywaj mnie tak kiedy chcesz.

-Jak sobie życzysz kwiatuszku.- Odpowiedziałem.- A idziesz się teraz myć?

-Tak, ale jakbyś mógł pożyczyć mi ciuszki...?- Zrobiła te swoje wielkie oczy. I weź tu się nie zgódź.

-Coś poszukamy.- Wstałem z kanapy i zacząłem się kierować do sypialni. Odwróciłem się jeszcze i spojrzałem na rudą.- Idziesz czy zostajesz?

-Idę, poczekaj.- Odpowiedziała, po czym podbiegła i chwyciła mnie za dłoń. Ona tak każdemu uczucia okazuje? Bez zastanowienia ją lekko ścisnąłem i teraz szliśmy do mojego pokoju.

Był urządzony w moich ulubionych kolorach: zielone ściany z ciemnoszarymi elementami. Łóżko dwuosobowe z baldachimem i zieloną pościelą. Meble były z ciemnego drewna. Zbliżyłem się do szafy i ją otworzyłem, podeszła do mnie moja towarzyszka. Oboje w skupieniu przeglądaliśmy ubrania. Nic nie znalazłem co by jej pasowało. Otworzyłem następną szafę. Wyjąłem jakieś ubrania.

-Mogą być te krótkie spodenki? Nigdy ich nie nakładałem i nawet nie wiem dlaczego one tu są. Nie przypominam sobie abym je kupił..- Zacząłem rozmowę patrząc na czarne, dokładnie złożone ubranie.

-Nadadzą się.- Odpowiedziała zabierając mi spodenki.

Spojrzałem na kolejne ubrania. Wyjąłem teraz kilka koszulek. Moją uwagę przykuł zielony, bez nadruków bezrękawnik, który miał mały dekolt obszyty paskiem zielonej skóry. Znowu odwróciłem się do towarzyszki.

-A to? W tym kilka razy chodziłem, ale zapewniam, że uprane.- Kiedy ja to prałem? Chyba to robiłem.. A teraz wyobraźcie sobie złego boga, robiącego pranie. Dziwne, nie?

-Nałożę to. Coś jeszcze?- Zapytała przyglądając się midgardzkim ubraniom. Zastanowiłem się chwilę.

-Emm... O! Może jakaś bluza? Zamarzniesz mi tutaj, bez względu na to jak bardzo tu ciepło.- Zaproponowałem zaglądając znowu do szafy.- I brat się twój mnie uczepi.- Dodałem.

Wonderful Hope (Loki ff)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz