Przebieranki i Loki nauczyciel

654 45 12
                                    

Loki pov.

Thor popatrzył na nas wszystkich pytająco. Ja zerknąłem dyskretnie w stronę Mili. Obecnie dziewczyna uśmiechała się niewinnie popijając co chwilę kawę. 

- Jestem przekonany, że zostawiłem go w kuchni.- Odezwał się Thor. Ja, Wanda i Natasha zerkaliśmy w stronę rudowłosej. Gromowładny idiota oczywiście się niczego nie domyślił.

- I?- Zapytał przeciągle Stark.

- I już go tam nie ma.- Dokończył blondyn. Wszyscy milczeli kontynuując jedzenie.- Milagros Esperanzo?- Zwrócił się w końcu do mojej dziewczyny.

- Nie musisz wypowiadać wszystkich moich imion aby uzyskać moją uwagę.- Powiedziała nie patrząc na boga.

- Jesteś najczęściej przebywającą w kuchni osobą. Nie lubisz jak kładę młot w kuchni. Ogółem nie lubisz mnie. Do tego nie jesteś zwyczajną Midgardką. Czy ty...- Thor wyglądał jakby nie mogło mu to przejść przez usta.- Czy ty podniosłaś Mjolnira?- Zapytał niepewnie. Wojowniczka spojrzała na niego obojętnie.

- A co? Boisz się, że zabiorę ci Asgard i całą moc?- Odpowiedziała nieco kąśliwie Mili. Zauważyłem, że każdy z zainteresowaniem przysłuchiwał się wymianie zdań.

- Podniosłaś go?- Bardziej stwierdził niż zapytał bóg.

- I automatycznie wyrzuciłam go do śmieci. Bo czemu nie? A później wysłałam Visiona żeby opróżnił szufladę.- To zabrzmiało tak sarkastycznie z jej strony, że aż rozwiało wątpliwości Thora. Uśmiechnął się przyjaźnie.

- Czyli go nie podniosłaś.- Mili zasłoniła twarz dłonią, prawdopodobnie nie wierząc, że syn Odyna to taki debil. Święcie uwierzył w to, że nie podniosła Mjolnira. Ja postanowiłem odwrócić uwagę od tej dwójki.

- Zanim wrócę do Asgardu chcę żeby Wanda i Aleksandra stawiły się po śniadaniu na sali ćwiczeń.- Powiedziałem wygodnie rozsiadając się na krześle. Obie popatrzyły na mnie pytająco.- Poćwiczymy panowanie nad mocami i jak dobrze pójdzie to nauczę was czegoś nowego.- Wytłumaczyłem młodym. 

- Przecież chodziłam do specjalnej szkoły i umiem chyba wszystko.- Stwierdziła Aleksandra. 

- ''Chyba'' w twoim zdaniu zdradza twoje własne powątpiewanie w swoje umiejętności. A poza tym chodziłaś do szkoły, która nie potrafiła zadbać o bezpieczeństwo uczniów.- Wypomniałem. Wanda była raczej chętniejsza do ćwiczeń.

- Ja przyjdę. W końcu sama cię o to poprosiłam.- Powiedziała lekko uśmiechnięta. Kiwnąłem głową twierdząco.

Wstałem od stołu w celu udania się do komnaty. Podążyłem w wybraną stronę, ale jeszcze zatrzymałem się na chwilę. Spojrzałem na dwie dziewczyny.

- Tylko przebierzcie się z tych spódniczek w coś lepszego. Nie uśmiecha mi się zasłanianie telekinezą waszych kobiecości podczas gdy będziecie latać pod sufitem.- Nie miałem zamiaru poprawiać ich spódnic telekinezą żeby nie było widać ich tyłków. Zwłaszcza, że miałem przygotowany zestaw ćwiczeń dla obu. Jednak nie spódnice przykuły ich uwagę.

- Zaraz, jakie pod sufitem?

- Jakie latanie?

 Nim obie mnie dopadły teleportowałem się do komnaty. W końcu i ja musiałem jakoś wyglądać na treningu a nie chciałem pobrudzić i zniszczyć tych midgardzkich ubrań. Bądź co bądź były nadzwyczaj wygodne. Myślę, że nałożę te asgardzkie. 

Chwilę później stałem ubrany w swoją zbroję. Na głowie miałem hełm z rogami, ale uznałem, że jest mi niepotrzebny. Zdjąłem go i położyłem na łóżku. Teraz podziwiałem resztę mojego ubrania. Źle wybrałem. Potrzebuję czegoś lekkiego a ta zbroja ograniczała moje ruchy. Kolejne rzeczy poleciały na łóżko. Tym razem na moim ciele pojawiła się zielona szata zawiązywana w pasie, czarne spodnie i buty w tym samym kolorze. Teraz było lepiej. Strój nie krępował ruchów i był bardzo wygodny. I dobrze się w nim prezentowałem.

Wonderful Hope (Loki ff)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz