6 | Wigilia

5.7K 564 191
                                    

Draco i Harry usłyszeli metaliczny dźwięk bijącego dzwonu, dochodzący z wieży astronomicznej. Unieśli niepewnie głowy, widząc, jak na suficie ponad nimi pojawia się okazała jemioła. Harry przełknął ślinę, starając się nie myśleć, co to może oznaczać.
Draco uniósł kącik ust, wyobrażając sobie niestworzone czynności, które mogliby teraz wykonywać.
- Wybiła północ. - powiedział cichym i tajemniczym głosem, rozglądając się wokół. Pustka nadal ich nie opuściła.
- Mamy... no wiesz.... - zaczął niepewnie Potter,wskazując na swoje usta. Malfoy wzruszył ramionami, choć miał ochotę wykrzyknąć Gryfonowi prosto w twarz, że właśnie to sugeruje świąteczna roślina wisząca nad nimi.
- Wesołych Świąt. - rzucił cierpko Draco, widząc po minie Harry'ego,  że nie ma co liczyć chociażby na pocałunek. Gryfon odpowiedział mu tylko uśmiechem.
- Nie tak wyobrażałem sobie te święta. - powiedział, unosząc wzrok. - chciałem.... spędzić je z Ronem i Hermioną... przy ciepłym kominku i kremowym piwie. - westchnął, a blondyn tylko kiwnął głową. On także miał inne plany.
- Harry, patrz! - rzucił nagle Ślizgon głosem pełnym entuzjazmu, wskazując wielkie pudełko, które jakimś cudem zmaterializowało się pod choinką. Potter zamrugał kilkakrotnie, przyglądając się czerwono- zielonemu papierowi, przewiązanemu złotą kokardą.
- Tego tu nie było. - rzucił w końcu stanowczo, drżącym palcem wskazują na prezent.
Draco pokręcił głową. Ruchem dłoni zainsynuował, aby Gryfon wstał i razem z nim podszedł pod świączene drzewo. Zatrzymali się kilka kroków od prezentu, a Ślizgon dotknął okazałej kakardy, która natychmiast opadła. Kartonowe, kolorowe pudełko się otworzyło, a kiedy jego ściany opadły, oczom chłopaków ukazała się elegancka popielata koperta, na której mienił się złoty, pochyły napis pisany ozdobnym charakterem pisma.
- Pan Harry i Draco Potter. - przeczytał Gryfon, który chwycił kopertę w dłoń jak tylko ją zobaczył i zmarszczył brwi z niechęcią.
- Co to ma znaczyć? - zapytał znowu, kiedy jego oczy przywykły już to tej niesamowitej obrazy, sugerującej, jakoby był w związku z Malfoyem. Blondyn uśmiechnął się pod nosem, czując w ciele przyjemne mrowienie.
- Najwyraźniej duch coś insynuuje. - rzucił, trochę zbyt późno gryząc się w język. Potter rzucił mu zabójcze spojrzenie, zaciskając  palce na liście, ale Draco wyrwał mu go w ostatniej chwili.
- Delikatniej! Zniszczysz go! - powiedział, szybko i dokładnie otwierając kopertę i wyciągając jej zawartość. Jego oczom ukazała się niewielka kartka, na której widniała tylko jedno zdanie, napisane czarnym atramentem.
- "aditum maximum" - przeczytał na głos blondyn, znowu marszcząc brwi. Już otwierał usta, aby zapytać Pottera czy wie, co znaczą te słowa- zanim jednak zdążył wydać z siebie jakikolwiek dźwięk, poczuł w piersi dziwne uczucie, które stopniowo się nasilało, aby następnie sprawić, że zaczął zbliżać się do Pottera - i choć osobiście mu to nie przeszkadzało, Harry, który także zmierzał w jego stronę wyglądał na zirytowanego. Uczucie było tak silne i tak magnetyzujące, że w żaden sposób nie dało się go zatrzymać. W końcu Gryfon i Ślizgon dotknęli się torsami,  aby następnie całkowicie się do siebie przytulić; ich ciała znajdowały się tak blisko, że nie pozostał pomiędzy nimi ani centymetr różnicy.
Harry, wyraźnie zmęczony tym ciągłym paraniem ich dwójki, westchnął ciężko, kładąc dłonie na plecach Dracona, który znowu umiejscowil swoje na ramionach Pottera.
- Co się znowu stało? Czy ten duch da nam kiedyś spokój? - spytał Gryfon, spoglądając na bladą twarz blondyna. Dopiero po chwili dotarło do niego, że to pytanie padło jedynie w jego wyobraźni; chłopak stał od dobrych kilku sekund z otwartymi ustami, wpatrując się w głębokie, piękne oczy Malfoya.
- Wszystko w porządku Harry? Czy ty... no wiesz... coś sugerujesz? - spytał Ślizgon, puszczając do niego oko. Gryfon zamknął usta, posyłając mu gniewne spojrzenie.
- Nie. - rzucił cierpko, a Draco zachichotal.
- Jesteś uroczy, gdy się złościsz. - powiedział.
Potter się zarumienił i spuścił wzrok. Nikt nigdy mu nie mówił, że jest uroczy. Jasne, jako facet wolał być nazywanym męskim, odważnym czy zabójczo przystojnym, ale w sposobie mówienia Malfoya było coś takiego, co roztapiało mu serce, łagodząc jego temperament. Draco tak często pojawiał się w jego wyobraźni, że Wybraniec nie chciał, aby ktokolwiek o tym wiedział. Wydawało mu się, że dobrze sobie radzi z ukrywaniem uczuć i traktowaniem Ślizgona ostro i z dystansem- aż do teraz, kiedy jego niebieskie oczy zajrzały w głąb jego duszy, sprawiając, że zachłystnął się uczuciami, rozbudzając wyjątkowo niebiezpieczną cześć swoich myśli.
Do ich uszu dobiegła cicha, klasyczna muzyka, która jeszcze bardziej zaczarowała tą chwilę.  Gryfon i Ślizgon wpatrywali się w siebie, kusząc się na nieśmiałe i tajemnicze uśmiechy, non stop goszące na ich twarzach.
W końcu, nie mogąc juz wytrzymać kłębiących się sprzecznych uczuć, zblizyli się do siebie (choć, po "aditum maximum" chyba było to niemożliwe"), składając na swoich ustach delikatny pocałunek. Kątem oka widzieli, jak jemioła, znajdująca się dokładnie nad nimi rozkwita, i zielenieje, jakby zadowolona z takiego obrotu sprawy.
Chłopcy pochłonięci fizycznym kontaktem, zanużeni w muzyce, uczuciach i świątecznej magii całowali się namiętnie, dotykając wszelkie możliwe części swoich ciał, aż w końcu, zmęczeni do granic możliwości i zaspokojeni w każdy możliwy sposób, odpłynęli w ciemności, tracąc świadomość.
Ostatnie, co pamiętali, to zieleń jemioły, rozrastającej się nad nimi.

- Harry? Draco? Wstawajcie już. - Potter usłyszał na głową znajomy głos Hermiony. Kiedy jego umysł trochę wybudził się ze snu, chłopak zdołał się uśmiechnąć. Hermiona. Czyli  to wszystko było tylko szalonym snem. Dopiero po chwili, kiedy przeanalizował powiedziane wcześniej przez dziewczynę zdanie dotarło do niego, że wypowiedziała - z jakiegoś powodu- także imię Ślizgona. Harry przygryzł usta na myśl o tym, jakie rzeczy z udziałem Dracona snily mu się w nocy.
Otworzyl niepewnie oczy i rozglądnął się po pokoju. Ku jego zdziwieniu, tuż obok niego leżał Malfoy, trzymając jego dłoń. Gryfon spojrzał zdziwiony na stojącą nad nimi Hermionę.
- Co on tu robi? - spytał niepewnie,  czując wstyd na myśl tego, co wyobrażał sobie podczas snu. Kiedy jednak ujrzał Dracona przytulonego do siebie w jego głowie zaczęła formować się myśl, że może to wszystko działo się naprawdę.
Hermiona zamrugała kilkakrotnie, po czym uśmiechnęła się do Pottera przyjacielsko.
- Widzę, że musisz być bardzo niewyspany. - powiedziała siadając na brzegu łóżka i ruchem głowy wskazujac na śpiącego Malfoya. - Nie pamiętasz? Ty i Draco jesteście przecież razem. Od... chyba od jakichś dwóch lat. - zaśmiała się na widok zszokowanej twarzy Potter - nikogo to nie dziwi, Harry. Przyjazniliscie się od samego początku. - dodała.
Harry miał mętlik w głowie. Zerwał się z łóżka, wyrywając dłoń z uścisku Malfoya, który nieprzytomnie otworzył oczy.
- Co się dzieje? - spytał, ziewając.
- Twój chłopak jest trochę zdenerwowany. - rzuciła Granger, puszczając do niego oko. Blondyn poderwał się, siadając sztywno na łóżko.
- Mój... kto? - spytał, z obawą patrząc na Harryego, który zdawał się być tak samo zdezorientowany. Owszem, śnił mu się bardzo dziwny sen z wybrańcem w roli głównej ale...
- Och, chłopcy! Co wam się dziś dzieje? - spytała Hermiona - jesteście razem. Od dobrych dwóch lat. - powiedziała.
Draco i Harry spojrzeli po sobie, spoglądając nawzajem w swoje oczy.
W tym momencie zrozumieli, że sen, który rzekomo mieli, dział się naprawdę. Jak na komendę, na twarzach obydwu chłopców pojawiły się rumieńce.
- No, Wstawajcie. - zakomenderowala Hermiona, uśmiechając się do nich. - Dziwnie się zachowujecie. Może to przez te święta. - powiedziała, odruchowo unosząc kącik ust.
- Tak. - rzucił Harry słabo, jeszcze raz spoglądając Malfoyowi w oczy - to z pewnością ta świąteczna magia. - dodał.
Jakby na dźwięk tych słów, na suficie ponad nimi pojawiła się  intensywnie  zielona jemioła, z przyczepioną do niej białą kartką, a przed nimi, na pościeli łóżka, pojawiły się czarne notesy, od których zaczęła się cała historia. Litery napisane czarnym tuszem na skrawku papieru były na tyle wyraźne, że ani Harry ani Draco nie musieli zmieniać pozycji, aby je odczytać.
- Wesołych Świąt - głosiła kartka; kiedy otworzyli dzienniki zobaczyli, że cały ich "sen", który rzekomo spotkał ich ostatniej nocy, jest dokładnie zrelacjonowany, tym samym starannym i zamaszystym charakterem pisma- czasami nawet, zbyt dokładnie. Zdjęcia, robione z ukrycia, zostały podsumowane cytatem, który, zdawał się być pewnego rodzaju przepowiednią:

Pojawi się dwóch chłopców
- przeciwnych jak strony świata.
Ich nienawiść będzie
Trwać miesiące, lata.
Pewnej zimy jednak,
Chłopcy zaczną żyć.
Tworząc miłością,
Szczęścia swoją nić.

~ Weslych Świąt!

Opowieść Wigilijna || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz