4 | Samotność

4.6K 463 158
                                    

Oczom chłopaków ukazał się kolejny obraz, lecz tym razem przedstawiał wydarzenia, które wydarzyły się w teraźniejszości. Najpierw znaleźli się w Pokoju Wspólnym Gryffindoru, gdzie patrzyli na całujących się Hermionę i Rona. Harry przygryzł wargę, czując wypełniające go poczucie goryczy. Tak bardzo nie lubił, kiedy jego przyjaciele okazywali sobie uczucia - Owszem, w pełni akceptował ich związek,ale za każdym razem gdy widział ich razem czuł się dużo bardziej samotny niż zazwyczaj. Nie lubił tego uczucia i za wszelką cenę starał się odgonić złe myśli, które zaczynały kłębić się w jego umyśle. Tak bardzo pragnął kogoś, komu mógłby powiedzieć wszystko. Kogoś, kto by go dopełniał sprawiając, że życie nabierałoby kolorów. Chciał chodzić z kimś za rękę, całować go i składać mu życzenia świąteczne, jednak nikt nie wydawał mu się wystarczająco dobry. Z nikim nie miał na tyle dużo tematów do rozmów, aby chciał spędzić z nim resztę życia.
Potter niezauważalnie westchnął, starając się odwrócić wzrok od smutnego obrazu.
Draco przyglądał się przyjaciołom Gryfona i zupełnie nie potrafił zrozumieć jego kwaśnej miny.
Przecież Weasley i Granger naprawdę go lubili. Cała trójka darzyła się zaufaniem i przyjaźnią.
Malfoy starał się zachować kamienny wyraz twarzy, choć nie było to łatwe, gdy głos w jego głowie krzyczał przeraźliwie głośno - chłopak oddał by naprawdę wiele, by nie czuć się tak okropnie samotnym. By mieć takich przyjaciół, którym mógłby się wyżalić i którzy zrozumieliby jego problemy. Jaka szkoda że ludzie, którymi przyszło mu się otaczać byli w większości bezmózgimi naśladowcami niezdolnymi do samodzielnego myślenia, a co za tym idzie, niezdolnymi do zrozumienia jego osoby. Blondyn otrząsnął się z rozmyślań, dopiero po chwili zauważając, że scena, na którą patrzyli się zmieniła i teraz to on, a nie Potter, był głównym bohaterem.

Siedział sam przy stole w Pokoju Slytherinu, pisząc coś w czarnym notesie. Kominek świecił jasno, oświetlając całe pomieszczenie, a jego iskierki delikatnie pryskały, wydając uspokajający dźwięk. W zamku było cicho i pusto, więc prawdopodobnie była to późna noc - a przynajmniej tak Harry przypuszczał, spoglądając na czarne niebo i srebrny półksiężyc jaśniejący na niebie. Postać chłopaka przez jakiś czas nie ruszała się, jeśli nie liczyć skrobiącego po papierze pióra, kreślącego staranne litery. Potter zmrużył oczy, chcąc ujrzeć wyraz twarzy Ślizgona - nie uśmiechał się. Harry mógłby się nawet założyć, że był smutny. Poczuł w piersi jakieś niezrozumiałe uczucie, ale szybko odgonił od siebie myśli współczucia. To jednak był Malfoy - zły, chamski Malfoy którego tak bardzo nienawidził.
Po chwili blondyn odłożył pióro i zamknął notatnik, a Harry, który go obserwował bardzo żałował, że nie mógł zobaczyć co jest w środku.
Ślizgon melancholijnie odwrócił głowę w stronę okna wychodzącego na Błonia i westchnął z wyraźnie wyczuwalnym zawodem.
Draco dokładnie pamiętał ten dzień - nie czuł się wtedy najlepiej. Wszystko w jego życiu zaczynało się walić i nikt nie zamierzał mu pomóc. W notesie, który leżał na stole zapisywał swoje rozmyślania odnośnie czarnego pana i przystąpienia do Śmierciożerców - starał się po prostu ustalić plusy i minusy każdej z możliwych decyzji.
- No, zróbcie coś.  - westchnął duch, unosząc kurtuazyjnie ręce.
Harry spojrzał na niego marszcząc brwi.
- CO mamy zrobić? - spytał z wyczuwalną goryczą w głosie.
- Naprawcie sytuację. - odparł duch, najwyraźniej zrezygnowany, po czym przewrócił oczami - naprawdę, moi inni klienci są bardziej domyślni. - stwierdził.
Harry i Draco wymienili spojrzenia.
- Emm,  tak się składa że nie chcemy być twoimi 'klientami' - powiedział Draco, robiąc w powietrzu cudzysłów. Zjawa wzruszyła ramionami.
- Odpakowaliście prezent ode mnie, przyjęliście moje zaproszenie na podróż, która odmieni wasze życie! - Duch wydawał się zdecydowanie zbyt entuzjastycznie nastawiony do tej całej sprawy.
Potter ponownie westchnął, jeszcze raz spoglądając na wspomnienie o samotnym Draconie.
- Czy to jest teraźniejszość?  - spytał niepewnie, a Duch Świąt pokiwał kilkakrotnie głową
- Biedny, samotny blondynek. - powiedział, teatralnie wykonując smutną minę. Ślizgon zacisnął usta, powstrzymując się od wyjęcia różdżki. Gryfon wyglądał, jakby mocno się nad czymś zastanawiał, po czym niepewnie podszedł do stojącego obok Malfoya i mocno go przytulił. Uczeń Slytherinu wybałuszył oczy, nie wierząc w to, co się właśnie dzieje. Do jego uszu doszły radosne śmiechy i krzyki Ducha, który krzyczał coś dziwnego... coś, co brzmiało jak "Drarry moment". Zmrużył oczy, bezskutecznie starając się zrozumieć to, co zjawa chciała przekazać, ale emocje, które towarzyszyły tej chwili były tak ogromne, że chłopak prawie zachłystnął się powietrzem. Czuł ciepło pędzące przez jego ciało, kiedy Harry go dotykał. Jego głowa bolała, najwyraźniej przytłoczona wyobrażaniem sobie niestworzonych kontynuacji tego przyjemnego gestu, a ciało bolało, nieprzyzwyczajone do tak ciepłego dotyku.
Kiedy Potter odsunął się od niego, Malfoy wlepił w niego oczy. Otworzył usta, starając się coś powiedzieć, ale jedyna rzecz która przychodziła mu do głowy nie nadawała się do mówienia na głos.
Harry spoglądał na niego spod okularów, zachowując kamienną twarz. Pulsująca krew w jego żyłach stopniowo się uspakajała, zastępowana przez uczucie chłodu.
Duch skakał wokół nich, a właściwie lewitował wokół nich podskakując, wciąż powtarzając niezrozumiałe dla czarodziejów zdania takie jak "Drarry Moment", "OTP" i "teraz mogę umierać w spokoju!" - co było dość zabawne, bo wglądał jakby umarł już wieki temu.
Ślizgon i Gryfon spoglądali na siebie tak intensywnie, że Malfoy musiał w końcu spuścić wzrok, kiedy na jego twarzy pojawiły się delikatne rumieńce. Harry zrozumiał, że to koniec. Odchrząknął i zwrócił się do ducha:
- Czy możemy iść dalej? - spytał, chowając ręce w kieszeniach.
Zjawa pokiwała głową, z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Ostatni przystanek na naszej pięknej, świątecznej trasie! - powiedział duch.
- Całe szczęście. - westchnął Harry cicho, a Draco ponownie spojrzał na czubki swoich butów.

Opowieść Wigilijna || DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz