Harry'emu szybko udało się odnaleźć Pokój Życzeń i już po chwili napawał się cudowną atmosferą tajemniczego pomieszczenia. Znalazł się w miejscu pełnym książek, piętrzących się aż pod sam sufit i tworzących zawiłe labirynty. Potter uśmiechnął się myśląc, że Hermionie strasznie by się tu podobało.
Obracając w dłoniach czarną książkę, maszerował przez uliczki pomiędzy powieściami, zerkając na różne tytuły- było tu wszystko, o czym człowiek mógł pomarzyć. Od poezji, która radowała artystyczne dusze, przez powieści z wartką akcją i ciekawymi wątkami, aż po stare, opasłe tomiska opowiadające najstarsze historie czarodziejskigo świata. Nigdy nie był molem książkowym, ale widząc te wszystkie wspaniałe pozycje aż chciał się za którąś zabrać.
Szedł tak, rozglądając się dookoła na ładnie oprawione okładki książek, a nagle usłyszał ściszony pisk. Wpadł na coś, co na pewno nie było książką.
Harry spuścił głowę i jego oczy rozwarły się szeroko, dorównując rozmiarem galeonom. Tuż przed nim stał Draco Malfoy, który zdawał się być równie niezadowolony z tego niespodziewanego spotkania.
- Co ty tu robisz? - spytał blondyn agresywnie, spoglądając na Gryfona spode łba.
- Mógłbym cię zapytać o to samo. - odwarknął Harry zauważając, że jego wróg trzyma w rękach taką samą "Księgę świąt".
- Skąd to masz? - spytał, wskazując na czarną okładkę, ale Malfoy, jakby w odpowiedzi, przycisnął książkę do piersi, a potem jednym, szybkim ruchem schował ją pod szatę.
- To nie twoja sprawa. - rzucił, nie spuszczając wzroku z oczu Gryfona, który zaczynał się czuć coraz bardziej niekomfortowo.
- To moja sprawa! Też taką dostałem! - powiedział Harry, a Draco kilkakrotnie zamrugał oczami.
- Od kogo? - jego głos zdawał się być teraz dużo spokojniejszy.
Gryfon wzruszył ramionami, bacznie obserwując zmieniającą się mimikę twarzy chłopaka.
- Ach tak. - westchnął tamten, nerwowo rozglądając się po pokoju.
- Nie wydaje Ci się to podejrzane? - zapytał w końcu.
Harry nabrał do ust powietrza, przez chwilę zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Tak. To jest... dziwne. - rzucił. Przez jego ciało przeszły dreszcze. Dopiero teraz uświadomił sobie, że jest w Pokoju Życzeń, sam na sam ze swoim wrogiem, a - w razie potrzeby- nikt nie będzie mógł go znaleźć.
- Powiedz, co tu robisz. - poprosił Dracona, chociaż jego głos nadal był szorstki i nieprzyjemny. Malfoy prychnął, krzyżującręce na piersi.
- Dlaczego miałbym ci to powiedzieć?
- To przez tą książkę, prawda? - Draco zdawał się nie spodziewać takiego pytania, bo tylko mruknął coś pod nosem, cofając się kilka kroków.
- Ja.. nie wiem czy powinniśmy tu być. - rzucił w końcu. Jego oczy patrzyły na Gryfona oskarżycielsko, jakby to była jego wina.
Jakby na potwierdzenie tych słów temperatura w pokoju spadła o kilkanaście stopni, sprawiając, że chłopcy zadrżeli.
Powietrze wokół nich zawirowało, tworząc wokół powłóczyste, niebieskie smugi, które pozostawały w powietrzu. Książki w pokoju życzeń zatrzęsły się niespokojnie, a niektóre z nich pospadały z hukiem, sprawiając, że stojący pośród tego wszystkiego Draco i Harry przerażeni rozglądali się wokoło. Całe to przedstawienie wyglądało trochę jak scena z jakiegoś horroru. Czuć było wokół nich czarniejszą magię, niż kiedykolwiek wcześniej w Hogwarcie - dźwięki nasiliły się, a Harry wyciągnął z kieszeni różdżkę, gotowy na najgorsze. Malfoy stał obok Pottera, obracając się w kółko i jęcząc coraz bardziej rozpaczliwie, z każdym pojawieniem się kolejnej tajemniczej linii w powietrzu.
Wkrótce smugi otoczyły ich tak gęsto, że Harry stracił z oczu wszystko, co kryło się w Pokoju- znajdowali się teraz w niebiesko białej, delikatnej kuli, wciąż wirującej wokoło i cuchnącej czarną magią. Chociaż Gryfon pomyślał, że Draconowi powinno się to podobać, blondyn kucał na ziemi jęcząc i starając się łapać regularne oddechy.
Potter zbliżył rękę do powłoki i z niepokojem stwierdził, że materiał - choć miękki i delikatny, był nieprzenikniony. W jego umyśle zaczęły formować się dziwne myśli, które za wszelką cenę chciały zrozumieć sytuację, w której się znajdują.
Kula jednak zdawało się nie zwracać uwagi na ich obawy- wirowała wciąż w koło i koło, przyspieszając i zwalniając bez powodu.
Nagle wszystko zniknęło - łącznie z pokojem źyczeń.
Znajdowali się teraz w zupełnie pustym, nieznanym pomieszczeniu, całkiem czarnym, jeśli nie liczyć padającego na nich światła, którego źródła nie potrafili zlokalizować.
Gryfon i Ślizgon spojrzeli po sobie, starając się zrozumieć swoją sytuację.
Ich rozmyślania przerwał jednak szelest, dochodzący gdzieś z ciemności.
Harry przełknął ślinę. Poczuł jak blondyn nieznacznie się do niego zbliża, gotowy schować się za nim w razie niebezpieczeństwa.
Po krótkiej chwili wyczekiwania, z ciemności wyłoniła się dziwna postać. Był to straszy mężczyzna, z niebieskawą, przeźroczystą skórą, dużym nosem i długimi włosami. Choć na jego twarzy malowały się widoczne zmarszczki, trudno było ocenić jego wiek - wyglądał... ponadczasowo.
Mężczyzna, ubrany w staromodną szatę uśmiechnął się, widząc przed sobą wystraszonych uczniów i otworzył usta, grzmiąc grubym głosem, który słychać było bezpośrednio w umyśle chłopaków.
- Witaj, Harry. Witaj, Draco. - powiedział, a czarodzieje wymienili zdezorientowane spojrzenia. Skąd ten stwór znał ich imiona?
Jakby uprzedzając ich pytanie, postać wyciągnęła przed siebie dłonie odziane w przezroczyste rękawiczki i ponownie się odezwała.
- Zastanawiacie się kim jestem? Udzielę wam więc odpowiedź na to pytanie. Duchem Świąt możecie mnie nazywać. Opowiem wam przeszłość i to, co się stanie. - melodyjny i głęboki głos ducha zdawał się wypełniać całe ciało chłopców, jednocześnie sprawiając wrażenie cichego i niepozornego.
Draco przełknął ślinę, stwierdzając, że jest to najdziwniejsza chwila w całym jego życiu. Kto, na Boga, spotyka w pokoju życzeń Pottera i jakiegoś szalonego ducha, który rymuje? Czy tak właśnie wyglądały święta w świecie czarodziejów?
- Skąd wiesz.. kim my jesteśmy? Skąd nasz znasz? - zapytał Harry niepewnie, za co Malfoy był mu naprawdę wdzięczny- sam nie odważyłby odezwać się do obcego.
Duch Świąt uśmiechnął się, a w jego policzkach pojawiły się dołeczki.
- To ja was wybrałem, abyście tu przybyli. Abyście ze swym losem choć raz się zgodzili. Moją książkę macie, a to rzecz nie mała. Opowieści o życiu czeka was noc cała. A teraz popatrzcie na to, co chcę wam pokazać. Potem zdecydujecie czy da się to wymazać. - odpowiedziała istota melodyjnie, bogato gestykulując. Malfoy prychnął cicho i zmarszczył jasne brwi. Nic nie rozumiał z bełkotu tego dziwaka. Czy duch świąt nie potrafił mówić prozą?
W głowie Pottera kłębiły się podobne myśli. Nawet w mugolskiej szkole nie widział sensu w poezji, która była dla niego bardziej tajemnicza, niż najbardziej zakazane dziedziny czarnej magii czy eliksirów. Starał się przysłuchiwać słowom ducha, lecz na próżno; zdał się więc na intuicję.
Przezroczysty mężczyzna zdawał się nie przejmować tym, że młodzi uczniowie go nie rozumieją- zbliżył się do nich kilka kroków, a potem położył swoje dłonie na ich ramionach. Przez ciała chłopców przeszły ciarki, a zaraz potem poderwało ich z ziemi i poczuli, że lecą- duch sprawił, że właśnie się teleportowali!______________
Hej ^^ Mam nadzieję, że kolejny rozdział także Wam się podoba ;3
Mam dla was jeszcze super newsa- od północy,przez cały dzień, będę prowadzić potterowego snapa!
Liczę, że będziecie zadawać pytania c:👻: potterheadstt
Miłego dnia!
CZYTASZ
Opowieść Wigilijna || Drarry
Fiksi PenggemarDuch, dobrze znany z nawrócenia Ebenezera Scrooge'a z Opowieści Wigilijnej, nawiedza kolejne skłócone ze sobą osoby, aby także one mogły w pełni poczuć magię i miłość świąt- nieszczęsliwym trafem, tym razem zabiera w podróż do przeszłości, teraźniej...