Rozdział 7 - Mia?

26 1 0
                                    

Cześć, jestem Mia- powiedziała nieznajoma głosem tak delikatnym, że mogłabym przysiąc, iż należy do małej dziewczynki. Budowa blondynki odwodziła jednak od tych myśli. Mia była w moim wieku, wraz z bratem zbierała owoce, z tych samych powodów co ja i moje pseudo rodzeństwo, jednak zajęcie to sprawiało im o wiele więcej frajdy niż nam.

- Słyszałam, że przyjechałaś tu na wakacje- powiedziała, uśmiechając się nieśmiało. Ucieszyłam mnie, że mam szansę, spędzić trochę czasu z dziewczyną, w dodatku moją rówieśniczką. Oczywiście życie nie mogło być zbyt łaskawe, dlatego dorzuciło mi jeszcze jednego chłopaka do kompletu. Jako heteryczka, powinnam się cieszyć, jednak wolałam uniknąć wchodzenia do męskiego haremu.

- Owszem, chciałam spędzić trochę czasu z rodzeństwem.

- Nie dziwie ci się- rzuciła, po czym zlustrowała Marka i Chrisa, którzy stali na przeciwko nas i rozmawiali. Obydwoje nie mieli koszulek, dlatego głupio było mi się przyglądać, ale dla dziewczyny nie było to nic takiego.

- Uważaj, bo ślina ci zaraz pocieknie- rzuciłam, jakby nigdy nic. Dopiero po chwili zorientowałam się, że takie uwagi powinnam zachować dla siebie, a nie dla osoby, którą dopiero poznałam.

- W takim razie kup mi śliniak, bo nie mogę oczu oderwać.- Kiedy to powiedziała, odetchnęłam z ulgą.

- Mam nadzieję, że miło spędzimy lato. Musisz poznać mojego brata- dodała i pociągnęła mnie za rękę. Zanim zdążyłam wydukać jakiekolwiek słowo, stanęłam twarzą w twarz z Lukiem. Był bardzo podobny do siostry, ale w przeciwieństwie do niej, posiadał głos adekwatny do wieku, charakteryzujący się lekko chrypą.

- Mia, nie powinnaś szarpać nieznajomych- rzucił i zaśmiał się, po czym wyciągnął dłoń w moim kierunku, przedstawiając się. Była silna i szorstka. Kiedy uniósł blade powieki, ukazał duże oczy o kolorze turkusu. Bezwstydnie przyglądałam się im, aż do momentu, w którym blondynka odpowiedziała na jego zarzut.

- Ależ ona jest moją znajomą, czuje jakbyśmy się znały od lat- powiedziała, z ogromną pewnością w głosie.

- W takim razie jak ma na imię?- Mia zaczęła śmiać się i tworzyć długie zdania, zachęcające mnie do uzupełniania ich moim imieniem.

- Join.

- Join Santos?- dopytała się blondynka. Chciała dowiedzieć się, czy dziele nazwisko z chłopakami. Najwyraźniej nie znała prawdy o pokrętnej sytuacji, w której się znalazłam. Bardzo mnie to uspokoiło.

- Nie, Clark- powiedziałam szybko i odwróciłam wzrok. Kuzynowie przyglądali się nam w milczeniu, jednak mina Adama wyrażała więcej niż tysiąc słów. Niestety nie tych pozytywnych.

- Co powiesz na wypad nad wodę?- zapytał Luke. Odruchowo skierowałam się w kierunku braci- Pogadam z nimi, są tak spieczeni, że na pewno się zgodzą.

- Skoro tak mówisz.- Uśmiechnęłam się, a blondyn to odwzajemnił. Jego twarz rozpromieniła się, a dołeczki w policzkach stały się bardziej widoczne.

- Przystojniak z niego, co?- powiedziała Mia. Poczułam rumieniec rozchodzący się po twarzy. Dobrze, że prażyło słońce, które zdążyło spiec mi policzki.

- Jest w porządku.

- Tak w porządku, jak twoi bracia.- Z tym nie chciałam się zgodzić, ale Mii chodziło tylko o ich wygląd.

Patrzyłam jak Luke rozmawia z Adamem. Zdziwiła mnie ich swobodna rozmowa, musieli dobrze się znać. Podobnie było z młodszymi braćmi, którzy spędzili większość czasu w sadzie. Skierowali się w stronę samochodu.

- Chodźcie laski, jedziemy nad jezioro- zawołał Mark. Mia zerknęła na mnie, ekscytacja była wypisana na jej drobnej twarzy. Ponownie pociągnęła mnie za rękę.

Stanęliśmy przed dżipem, zastanawiając się jak mamy usiąść. Adam miał siedzieć za kierownicą, to oczywiste, jednak mieliśmy problem z rozłożeniem reszty osób. Może to nie było nic takiego, ale miejsca w samochodzie wystarczyło tylko dla piątki, a było nas sześciu.

- To może wsadzimy kogoś do bagażnika?- oświadczył Mark- Albo niech jedna osoba zostanie w sadzie.- Kiedy to powiedział, przelotnie spojrzał w moim kierunku. Poczułam się nieswojo.

- Wiesz, ten pomysł z bagażnikiem nie jest zły, ale nie ma tam wiele miejsca, dlatego myślę, że z twoim wzrostem idealnie się zmieścisz- powiedział Chris, opierając ramię na jego głowie. Nie wiedziałam, czy stanął w mojej obronie czy po prostu chciał ponabijać się z brata. W każdym bądź razie, zrobiło mi się lżej na duchu.

- Mia jest ode mnie niższa, to ją możemy wsadzić.- Zbliżył się do dziewczyny i szybkim ruchem wziął na ręce. Wprawił ją przez to w zażenowanie, ale także w rozbawienie. Kiedy skierował się do bagażnika, wyszarpała się.

- Dobra koniec pajacowania. Jedna dziewczyna usiądzie na czyichś kolanach, a mówiąc czyichś, mam na myśli kolana Marka, bo chyba nikt go tu nie bierze na poważnie- oznajmił Adam, po czym wsiadł do samochodu. Pierwszy raz doceniłam jego dosadność i powagę. Oczywiście to Mia miała zaszczyt siedzenia na Marku. Ja usadowiłam się obok okna, a także Luca.

RodzeństwoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz