Rozdział 36

10.3K 589 59
                                    

Thomas :

-Synku, czy mógłbyś porozmawiać ze swoim bratem jeżeli Ojcu się nie uda? - prosi mnie mama

-Już próbowałem..- mówię zrezygnowany

-A wy, dziewczynki? - pyta z nadzieją moich sióstr

-Nawet nie wpuścił nas do
mieszkania. - odpowiadają

To, co teraz dzieje się z Michaelem przeraża nas wszystkich. Wrócił z Londynu dwa tygodnie przed końcem kampanii. Już wtedy nie był w najlepszej formie,ale przynajmniej był z nim jakiś kontakt. Po wydarzeniach ostatnich tygodni całkiem zamkną się w sobie. Z nikim nie rozmawia. Skupia się tylko i wyłącznie na prowadzeniu firmy. Nikt z nas nie przypuszczał, że wieść o zaręczynach Sary i Petera tak nim wstrząśnie. Ogłosili je na przyjęciu zwieńczającym kampanię. Michael oczywiście podszedł do nich i grzecznie im pogratulował. Przez cały tamten wieczór nie dał po sobie poznać, że go, to ruszyło. Dopiero każdego kolejnego dnia po tym wydarzeniu, stawał się coraz bardziej wycofany, aż w końcu zamkną się w swoim znanym tylko dla siebie świecie. Próbowaliśmy do niego jakoś dotrzeć i gdy myśleliśmy, że się nam, to w końcu udało, spadł na niego kolejny cios. Gazety opublikowały wiadomość, że Sara jest w ciąży,a Peter potwierdził, to w jednym z wywiadów. Od tego czasu minął tydzień. Michael nie pojawił się w firmie ani na chwilę. Ojciec w końcu postanowił zainterweniować. Teraz pozostaje nam tylko czekać…

-Ojciec postawi go do pionu. Nie martw się mamo. - pocieszam ją

-Oby synu, oby..

_

Michael :

Ktoś mnie podnosi i gdzieś ciągnie. Po chwili uderza we mnie mocny strumień zimnej wody z pod prysznica. Kulę się mimowolnie. Czuję jakby moją skroń przeszywały miliony ostrych igieł. Powoli otwieram oczy. Napotykamy gniewne spojrzenie mego Ojca.

-Czas wziąć się w garść, Synu. - oznajmia

Wybucham płaczem jak małe dziecko, nie mogąc już dłużej tłumić w sobie tego całego bólu. Ojciec cierpliwie czeka aż się uspokoję. Pomaga mi zdjąć mokre ubranie i zostawia samego bym mógł się umyć. Gdy wracam w jako takim ładzie do salonu, widzę jak Ojciec zbiera do czarnego worka puste butelki po alkoholu. Jest mi wstyd. Sprawiłem mu zawód. W milczeniu pomagam sprzątać mu bałagan, którego jestem sprawcą. Proste czynności takie jak odkurzanie czy zmywanie, pozwoliły mi przez chwilę nie myśleć. Ojciec pootwierał okna żeby do mieszkania wpadło trochę świeżego powietrza. Dostrzegam, że zaczęła się jesień. Drzewa tracą liście, tak jak ja straciłem gdzieś sens życia.. Z rozmyślań wyrywa mnie brzęk stawianych filiżanek z kawą na blat szklanej ławy.

-Usiądź Synu.

Prosi mnie ojciec wskazując miejsce obok siebie na kanapie. Chwilę się waham bo nie jestem gotowy na tą rozmowę,ale w końcu zajmuję wskazane miejsce. Zapadam się w miękkie poduchy, a Ojciec podaje mi kawę. Kofeina zaczyna krążyć w moich żyłach sprawiając, że staję się bardziej przytomny.

-Jak się czujesz? - pyta mnie przerywając ciszę

Odstawiam pustą filiżankę na ławę. Opieram łokcie o kolana, a dłonie splatam na karku.

-Źle. - odpowiadam

-Mogę Cię zapewnić, że z czasem będzie lepiej,Synu.

-Wątpię..

-Dlaczego, to zrobiłeś?

-Ale co? - dopytuję nie rozumiejąc o co mu chodzi

-Odrzuciłeś ją. Pozwoliłeś jej odejść i sam tak naprawdę popchnąłeś ją w ramiona Petera. Dlaczego?

Ból wraca ze zdwojoną siłą. Nie chcę się z nim zmierzyć, nie teraz..

-Odpowiedz. - żąda Ojciec

-Dlaczego mi, to robisz?! Dlaczego zmuszasz mnie do analizowania tego wszystkiego?! - pytam go z wyrzutem

-Chcę Ci pomóc przez, to przejść. - tłumaczy

-Ale ja chcę w tym trwać.. - skomlę

-Nie prawda. Po prostu się trochę pogubiłeś, a ja jestem tutaj żeby pomóc Ci odnaleźć dobrą drogę.

Spoglądam na niego, a potem na migające obrazy na telewizorze. Dźwięki są wyłączone. Nagle coś przykuwa moją uwagę. Sięgam po pilota i pogłaśniam. Spikerka wiadomości relacjonuje na żywo informacje z wypadku, który miał miejsce pół godziny temu..

-Przy Time Square doszło do strasznego w skutkach wypadku. Dwa samochody zderzyły się jadąc z bardzo szybką prędkością. Złe warunki pogodowe spowodowały opóźnienie przy próbie hamowania obu aut. Niestety są ofiary śmiertelne. Prowadząca niebieską skodę kobieta zginęła na miejscu razem z siedzącym obok niej mężem. Niemowlę, które było w foteliku na tylnym siedzeniu przeżyło, ale nie obyło się bez obrażeń. Ma kilka zadrapań i jak przed chwilą się dowiedziałam, lekkie wstrząśnienie mózgu. Lekarze mówią, że przeżyje. Prowadzącym drugi pojazd był Peter Bishop. Chyba nie muszę tłumaczyć kim był. Niestety poniósł śmierć na miejscu. Pasażerka siedząca obok niego trafiła do szpitala w bardzo ciężkim stanie. Dostałam potwierdzenie, że jest nią Sara White. Narzeczona nieżyjącego już Petera… -

Wstaję z kanapy ciężko oddychające. Moje serce stanęło,a zaraz potem zaczęło bić ze zdwojoną szybkością.

-O mój Boże..

Słowa Ojca, które do mnie docierają uświadamiają mi, że dobrze zrozumiałem przekaz Spikerki.

Nie bój się żyćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz