Rozdział 47

11.8K 555 34
                                    

Michael :

Sara powiedziała “tak”. W tamtym momencie stałem się najszczęśliwszym mężczyzną na ziemi. Razem z naszymi przyjaciółmi, poszliśmy świętować do “Prince “.  Dołączył tam do nas David, oraz ku zaskoczeniu Sary, Olivia. Od tego pamiętnego wieczoru minęły prawie cztery miesiące. Były one wypełnione przygotowaniami do naszego ślubu, który odbędzie się już za tydzień, w pierwszą sobotę lipca. Nie chcieliśmy długo czekać. Poza przygotowaniami do ślubu, byliśmy zajęci urządzaniem naszego nowego domu. Sara, któregoś wieczoru wyznała mi, że marzy się jej taki prawdziwy dom z ogrodem. Postanowiłem spełnić, to marzenie. Tydzień później oglądaliśmy dom, a raczej starą rezydencję. Znajdowała się Ona niedaleko mojego rodzinnego domu. Ojciec zauważył, że jest na sprzedaż i dał mi znać. Była zaniedbana i potrzebowała generalnego remontu, ale mimo to, Sara była zachwycona.

-Będziemy tu szczęśliwi. - powiedziała wychodząc na taras

Stanąłem tuż za nią i objąłem ramieniem, odpowiadając..

-Moje szczęście, to Ty.

Wspólnie obserwowaliśmy piękny zachód słońca.

_

Sara :

Jest piątek. Jutro wychodzę za mąż. Nie mogę w, to uwierzyć. Jestem tak szczęśliwa, że aż czasami mnie, to przeraża. Dobrze, że wtedy zawsze w pobliżu jest Mia i skutecznie mnie uspokaja. Właśnie odebrałyśmy moją suknię ślubną. Jest piękna i dokładnie taka, jaką chciałam mieć. Po wielu wizytach w salonach ślubnych, nie udało mi się znaleźć tej wymarzonej. Mama Michaela doradziła mi, żebym zgłosiła się do jej znajomej projektantki. Tak oto moja wymarzona suknia, została zaprojektowana tylko dla mnie. Żadna inna panna młoda, nie będzie miała takiej samej.

Po 0:20 minutach od wyjścia, od projektantki jesteśmy już w apartamencie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po 0:20 minutach od wyjścia, od projektantki jesteśmy już w apartamencie.

-Ale tu pusto.. - mówi M.

-Już prawie wszystkie nasze rzeczy zostały przeniesione do nowego domu.

-Szybko wam poszedł remont. - stwierdza

-Okazało się, że aż tak dużej renowacji nie potrzebuje. Michael zajął się remontem,a ja razem z Mel wystrojem. Naprawdę ta dziewczyna ma smykałkę do urządzania wnętrz.

-W końcu, to jej zawód.

-Zgadza się. Napijesz się kawy? - pytam

-Niestety muszę lecieć na próbę, ale widzimy się wieczorem. Bądź gotowa o 20:00.

-No tak! Wieczór panieński. Prawie zapomniałam.. - mamroczę pod nosem

-Ha! Nie uda Ci się wywinąć. - śmieje się M.

Żegnamy się i przyjaciółka wychodzi. Zanoszę suknię do garderoby. Jest pusta. Rzeczy Michaela zostały już przeniesione do rezydencji. Zostało tylko kilka moich bibelotów. Nasi rodzice uparli się, że ten ostatni dzień przed ślubem powinniśmy spędzić osobno. Niby taka tradycja.. Dlatego Michael nocuje dziś u Davida. Właśnie kuzyna wybrał na swojego świadka. Moją świadkową jest oczywiście Mia. Gdy mam zamiar udać się pod prysznic, dzwoni moja komórka..

-Panno White. - wita się mój rozmówca

-Panie Stark. - odpowiadam z taką samą powagą co On

-Tęsknię.. - mówi Michael

-Ja też..  - wzdycham siadając na łóżku

-Przyjadę. - mówi stanowczo

-Oszalałeś?! Jakby nasze matki się dowiedziały, to marny nasz los. Lepiej nie ryzykujmy, kochanie.

-Umrę bez Ciebie dzisiaj w nocy.. - stwierdza

-To jutro Cię wskrzeszę. - śmieję się

-Widzę, że żarty się Pani trzymają, Panno White.

-Za kilkanaście godzin będę Panią Stark.

-I już nikt Cię przede mną nie uratuje, moja droga.

-A, kto powiedział, że ja chcę być ratowana? Pamiętaj, że to tyczy się również Ciebie, mój drogi. Będziesz skazany na mnie aż do śmierci.

-Potem jeszcze czekać nas będzie, cała wieczność razem. - dodaje Michael

-No dobra! Przyjedź!

-Będę za kwadrans. - mówi i rozłącza się

Idę wziąć prysznic, a gdy wychodzę z łazienki, Michael już na mnie czeka.

-Szybki jesteś. - stwierdzam

-Szybko, to ja zaraz ściągnę z Ciebie ten ręcznik.

Jak powiedział, tak zrobił. Kochaliśmy się przez całe popołudnie. Potem Michael wrócił do pracy, a ja zaczęłam szykować się na mój wieczór panieński.

_

Michael :

Razem z Davidem, Thomasem i moim ojcem gramy w pokera. Siedzimy przy okrągłym stoliku w salonie, w rodzinnej rezydencji Starków. Sięgam po szklaneczkę z bursztynowym trunkiem i pijąc, spoglądam na stary zegar wiszący nad kominkiem. Zbliża się 23:00..

-Stark! Skup się bo znowu przegrasz. - ostrzega mnie David

Spoglądam w karty. Słabe. Przegram i tą kolejkę. Trudno.

-Podobno, kto ma pecha w kartach, to ma szczęście w miłości. - oświeca nas Thomas

-Skąd Ty bierzesz te wszystkie powiedzonka? - pytam się go

-Tajemnica. - odpowiada szczerząc zęby w uśmiechu

Tak jak przewidziałem, przegrałem i to rozdanie, jak i kolejne. David w końcu się nade mną zlitował i powiedział…

-Nie poszły do żadnego klubu. Wyluzuj Stark. Są w mieszkaniu M.

-Skąd wiesz? - pytam zdziwiony

-Powiedziała mi jak dziś przyszła na próbę do klubu. Podejrzewała, że możesz być lekko zaniepokojony.

Następnie rozdanie było już moje.

#####################

Moi drodzy czytelnicy! Bardzo was przepraszam, że tak długo nie dodawałam rozdziału, ale końcówka starego roku i początek nowego były dla mnie trochę gorącym czasem. Przygotowania do Świąt, potem do Sylwestra sprawiły, że zabrakło mi czasu na pisanie. Teraz jestem obecnie w trakcie przeprowadzki do innego miasta. Nowy Rok, nowe życie :-) Ten rozdział jest przedostatnim. Będzie jeszcze jeden. Postaram się żeby był najdłuższy i opisywał choć trochę życie Sary i Michaela, po ślubie. Piszcie komentarze i gwiazdkujcie, pozdrawiam ;-)

Nie bój się żyćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz