Rozdział 39

10.7K 512 24
                                    

Michael :

-Jaki jest plan? - pyta mnie Thomas

-Mnie nie chce wiedzieć.. Jedynym wyjściem, by mieć ją cały czas na oku, jest pilnowanie jej przez was. - odpowiadam

-Będziemy robić, to na zmianę w dzień. W nocy będzie przy niej Mia. - mówi Carla

-Dziękuję wam. Ja też będę cały czas w pobliżu, cierpliwie czekając..

_

Sara :

Cały czas towarzyszy mi ból.. Ból duszy, ból ciała, ból straty…

Nie byłam na pogrzebie Petera, gdyż stan mojego zdrowia na, to nie pozwolił. Nie pożegnałam go.. Nie pożegnam.. Nie chcę…

Dziś jest dzień w którym wychodzę ze szpitala. Od wypadku minęły dwa tygodnie. Wydaje się jakby, to była wieczność przepełniona rozpaczą..

Rodzice Petera zaproponowali żebym zamieszkała z nimi. Taką samą propozycję złożyli mi Starkowie. Obu rodzinom odmówiłam. Tej pierwszej dlatego, że nie zniosłabym przebywania w domu pełnym wspomnień o Peterze. Tej drugiej dlatego, że nie chcę mieć styczności z Michaelem. Jest ostatnią osobą z którą bym chciała teraz przebywać. Tak, więc wracam na tzw. stare śmieci. Do mieszkania z M. Moja mama zamieszka razem z nami przez jakiś czas… Trochę mi jej szkoda. Ciągle podejmuje próby rozmowy ze mną, ale bezskutecznie. Nie rozmawiam z nikim. Odezwałam się tylko raz do Michaela, gdy wszedł do sali w, której leżałam. Poprosiłam żeby wyszedł i nigdy nie wracał. Dostosował się do pierwszej części mojej prośby, lecz drugą konsekwentnie ignorował. Dzień w dzień siedział pod moją salą i z nadzieją czekał, aż pozwolę mu się zbliżyć.. Nie pozwoliłam. On jednak nie zniknął..

Gdy znalazłam się już w mieszkaniu odrazu swoje kroki skierowałam do dawnego pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi. Nie przeszkodziło, to jednak osobom, które na siłę chciały mi pomóc. W niemym proteście dawałam im do zrozumienia, że nie chcę ich widzieć, że chcę być sama. Nie odpuścili... Dzień w dzień, ktoś siedział przy moim łóżku. Raz była, to Eryka,która swoim głupim gadaniem, tak naprawdę o niczym, próbowała mnie skłonić do włączenia się w jej monolog. Nieskutecznie. Następny w kolejce był Thomas. Gdy jego żarty nie powodowały uśmiechu na mojej twarzy, milkł. Lecz gdy powracał następnym razem nie zaprzestawał ponownych prób. Carla natomiast milczała cały czas. Czasami odwracałam się w jej stronę i po prostu się sobie przyglądałyśmy. Nie wiem dlaczego, ale jej spojrzenie miało coś takiego w sobie, że potrafiło na chwilę ukoić mój ból..
Przychodziła też do mnie Suzi. Zawsze z książką. Otwierała ją i czytała mi. Gdy wychodziła, składał pocałunek na moich włosach. Kim też przychodziła. Ona raczyła mnie nowinkami ze świata gwiazd. Czytała mi gazety, ale pomijając informacje, które były o mnie i Peterze. O naszej tragedii… Mia spędzała ze mną każdą noc. Spała w moim łóżku, obok mnie. Tylko jej i mamie pozwalałam się przytulić, czy dotknąć jak ból w sercu stawał się nie do zniesienia, i wybuchałam histerycznym płaczem. Wiedziałam, że mam jeszcze jednego opiekuna. Nie widywałam go, ale czułam, że jest blisko. Miewałam gorsze i lepsze dni. W te lepsze wychodziłam z pokoju i doprowadzałam się do ładu, albo pozwalałam na wizytę rodziców Petera. Zaś w te gorsze.. Brałam większą dawkę leków nasennych i traciłam kontakt z rzeczywistością. Gdy mama zauważyła, że biorę ich za dużo zabrała wszystkie, oświadczając…

-Kiedyś będziesz musiała się z tym zmierzyć..

Nie dostała mojej odpowiedzi…

Miesiąc po tym wszystkim coś we mnie pękło. Zalały mnie straszne uczucia. Mur, który zbudowałam wokół swego serca by je chronić, nie wytrzymał i runął..

Nie bój się żyćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz