Nie wiem jak i po co zaczęłam płakać. Słowa wypowiedziane przez Olafa zabolały. Gdzie podział się ten uroczy chłopak, który oddał by wszystko za rodzinę, obroniłby ludzi w potrzebie? Jak widać jest jak księżyc. Ma swoją ciemną i jasną stronę. Spoglądam na stojący zegar. Jest kilkanaście minut po godzinie dwudziestej. Jutro rano zacznę nowe życie, przygodę. Kolejny rozdział w moim życiu. Czuję dużą dłoń na swojej twarzy.
-Nie płacz, Ida. Szkoda na niego łez. Po raz kolejny mu odbiło.-zaczął Simon.
-Ehh... Niesamowite jest to jak ludzie potrafią mieszać w głowach. Raz można być ideałem kobiet, a raz brutalem. Myślałam:"Wszystko się ułoży!". Cha. Nic się nie stało. Tylko ból, cierpienie, smutek.
-Jutro zaczniesz nowe życie, Ida. Nie myśl o tym co minęło, bo ani ty i ja nie mamy na to wpływu. Powinniśmy patrzeć w przyszłość i nieważne jaka będzie. Coś co było nie wróci nigdy. Trzeba zaakceptować kolej rzeczy, bez względu na wszystko.
-Masz rację. Simon ja... Dziękuję. Za to co dla mnie zrobiłeś. Nie zasługuję na to, mimo to dziękuję Ci z całego serca.
-Nie ma za co. To tylko mała pomoc. Mam nadzieję, że więcej razy nie sprawi Ci przykrości.
-Nadzieja matką głupich.-odpowiadam obojętnie.
***
Obudziłam się wcześnie rano. Spakowałam ostanie rzeczy do walizki. Dzień zapowiadał się upalny więc założyłam sukienkę w kwiaty oraz płaskie pantofelki. Rozczesałam włosy i udałam się na parter. Cornelia już krzątała się w kuchni. Czuję zapach świeżo parzonej kawy. Od razu budzi mnie do życia.
-Dzień dobry Cornelio. Czy mogłabym dostać śniadanie?-zapytałam lekko zaspanym głosem.
-Witam panienkę Idę. Oczywiście, lecz co to za wczesna pora? I czemu nie ma panicza?-dopytuje gosposia.
-Wyjeżdżam dziś. Z Berlina, z Niemiec. Simon musi jeszcze spać. Obudzę go później.
-Panienko, dokąd? Wszędzie jest wojna!
-Do Szwajcarii, Zurychu. Jest tam mój przyjaciel. Nie zniosę dłużej mieszkania w Berlinie gdzie czyha na mnie Olaf.
-Jesteś tego pewna?- pyta dalej.
-Zdecydowanie. Mam nadzieję, że zacznę swoje życie od nowa.
-Będzie mi brakować panienki. Znowu będzie tu tak cicho. Cieszę się, że Cię poznałam, Ido.-powiedziała Cornelia, po czym pocałowała mnie w czoło i przytuliła.
-Mi również. Przypomina mi Pani mamę. Od kilku lat brakuje mi tego ciepła i bezpieczeństwa. Było mi bez niej ciężko, lecz nauczyłam się, że każdy musi kiedyś odejść.
-Masz rację, nikt nie będzie żył wiecznie. Proszę oto omlet panienki.-podała mi parujący talerz.
-Bardzo dziękuję!
Omlet był tak pyszny, że zjadłam go w mgnieniu oka. Gdy odniosłam talerz, zobaczyłam Simona kierującego się do kuchni. Jego oczy były takie żywe, radosne, pełne blasku.
-Dzień dobry paniczu. Na co ma pan ochotę?-zapytała Cornelia.
-Witam panie. Cornelio, czy mógłbym prosić o to samo co Ida, proszę? Ida, gotowa do drogi?
-Oczywiście, wedle życzenia!-odpowiedziała gosposia.
-Tak, jestem gotowa. Przyniosę jedynie bagaże i...
-Nie będziesz ich dźwigać. Zjem i po nie pójdę, dobrze?-zaproponował Tüsse.
-Jeśli bardzo tego chcesz, nie ma problemu!-odpowiedziałam z radością.
Gdy Simon zakończył posiłek, przyniósł moje walizki po czym zapakował je do samochodu. Pani Cornelia i Frida pożegnały się ze mną, tuląc mnie najmocniej jak tylko się da. Czy było mi smutno, że ich opuszczam? Oczywiście, że tak. Zdążyłam z nimi nawiązać pewną więź emocjonalną, lecz nic nie może wiecznie trwać. Mogłabym zostać ale wiem, że wtedy Olaf by nie odpuścił. Chcę się już od niego uwolnić. Wierzę, że czeka mnie nowe życie. Bardzo chciałabym zobaczyć Wita. Być może ma dziewczynę lub narzeczoną. Nie jest to dla mnie istotne. Chcę być przy nim. To mój pierwszy i najlepszy przyjaciel. Ciekawi mnie, jak bardzo się zmienił. Czy dalej jest tym długowłosym blondynem? A może całkowicie zmienił wygląd. Co gdy go nie znajdę? Przecież istnieje taka możliwość. Pomyślę o tym później.
-Ida! Ida!!-wyrwały mnie z przemyśleń krzyki Simona.-Jeśli chcesz zdążyć na pociąg musimy już jechać. Nie mamy chwili do stracenia.
-Tak jest! Do widzenia paniom. I jeszcze raz... Dziękuję za gościnę!
-Do zobaczenia, kochanie!-odkrzyknęły kobiety.
CZYTASZ
Zakazane...
Historical FictionII Wojna Światowa. 1942 rok. Jestem Ida Skarbek. Mam 18 lat. Jestem Żydówką polskiego pochodzenia. Moja rodzina w 1940 roku została rozstrzelona przez Niemców. Moja mama Ada, tata Izaak oraz siostry Tosia i Hana. Zostałam sama w tym dużym, zniszczon...