Rozdział 10

880 78 8
                                    

Promienie słońca budziły mnie brutalną swą jasnością. Przetarłem zaspane oczy i usiadłem. Głowa bolała mnie niemiłosiernie. Nie pamiętam ja się dostałem pod to drzewo. Poczułem zimno i otuliłem się ramionami. Przymknąłem oczy kładąc głowę na kolanach. Nie posiedziałem tak długo, ponieważ poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Poderwałem się przestraszony. 

-Przepraszam - usłyszałem cichy głosik.

Spojrzałem w stronę głosu i zobaczyłem blond włosą dziewczynę o zadziwiająco zielonych oczach. 

-Nie chciałam cię przestraszyć.

-Nic się nie stało.

Usiadłem ponownie na ziemi. Ona przysiadła obok mnie.

-Jestem Sakura.

-Sasuke - powiedziałem bez cienia zainteresowania 

-Stało się coś?

- Nie twoja sprawa.

Dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona.  Poczułem wyrzuty sumienia.

- Przepraszam - wyszeptałem

Uśmiechnęła się i wstała.

-Idziesz?

Pokiwałem głową i ruszyłem razem z dziewczyną w stronę mojego mieszkania.

***

Obudziłem się wcześnie rano. Tej nocy dręczyły mnie koszmary. Ciągle na nowo widziałem śmierć Itachiego. Za każdym razem składałem nową przysięgę, że jak dostanę Sasuke w swoje ręce to sprawię mu piekło na ziemi. Podniosłem się wolno z łóżka i ruszyłem prosto pod prysznic. Zimna woda pomogła mi zebrać myśli. Szybko zebrałem rzeczy i ruszyłem do szkoły. Miałem nadzieję że on też przyjdzie. Chcę to jak najszybciej załatwić. Chcę zobaczyć cierpienie w jego oczach. Chcę usłyszeć krzyk bólu z jego ust. Jak tylko docieram do szkoły rozglądam się za nim. Niestety nigdzie go nie widzę. Marszczę brwi. Widzę Kibę, a chwilę później leżę na ziemi.

-Kiba idioto! Złaź ze mnie!!

-Nie - zaśmiał się zbliżając twarz w moim kierunku.

***

Przekroczyłem próg mieszkania i skierowałem swoje koki w stronę łazienki. Ciepła woda pomogła mi pozbyć się dreszczy. Jednak ból głowy nie ustępował. Nie miałem ochoty iść do szkoły, ale nie miałem wyjścia. Jako prymus nie mogłem sobie pozwolić na zbędne nieobecności. Spojrzałem na zegarek i przestraszyłem się. Wskazywał on 8:30. Szybko zgarnąłem książki do plecaka i wybiegłem nie zamykając drzwi. Całą drogę do szkoły pokonałem biegiem. Jednak mimo wszystko i tak dotarłem dopiero w połowie drugiej lekcji. Wpadłem do klasy wywołując zdziwienie u nauczyciela. 

-Przepraszam za spóźnienie.

-To twoje pierwsze spóźnienie. To zadziwiające patrząc na twoją frekfencję z poprzednich lat.

-Przepraszam.

-No dobrze zajmij swoje miejsce. 

Moja ławka znajdowała się na końcu sali. Zasiadłem przed oknem i zająłem się lekcją. Towarzyszące mi złe przeczucia nie odstępowały mnie na krok. Coś musiało się wydarzyć. Czułem to.

Król Ciemności  (TOM 1)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz