Rozdział 4 'Wrong'

593 48 11
                                    

*perspektywa WonHo*

Spojrzałem na Kihyun'a po mojej prawej.
Siedzieliśmy całą szóstką w salonie i nikt się nie odzywał.
Każdy z nas miał w pamięci co się stało tydzień temu.
Ciężko było o tym zapomnieć.
Nie wolno nam było dopuścić do takiej sytuacji a jednak to zrobiliśmy.
Nie potrafiliśmy zapanować nad tym... To było dużo silniejsze od nas.
Nikt z nas nie przypuszczał, że może zdarzyć się tragedia.
To miała być zabawa.
Na samym początku zaznaczyłem, że to ma być tylko raz.
Dla rozrywki.
Później sam zapomniałem o tym co mówiłem.
Uzależniliśmy się od tego, co mnie przerażało.
Zrobiło się niebezpiecznie a ostatnio nawet zrodziły się ofiary.
To było chore a jednak takie kuszące i ciekawe.
Chore, ale fascynujące.
Ciągnęło nas do tego w jakiś nieopisany sposób.
- Dlaczego on nie wrócił? - ciszę przerwał Minhyuk. - Wszystkim się udało, dlaczego nie jemu?! - chłopak podniósł głos i spojrzał na Jooheon'a z wyrzutem.
- Nie wiem, mówiłem, że nie rozumiem tego procesu. - odparł brunet, bawiąc się dywanem.
Nikt z nas nie rozumiał a wszyscy w tym uczestniczyliśmy.
- To wszystko twoja wina. - powiedział z wściekłością Minhyuk i wyszedł z pokoju.
To była nasza wina, gdybyśmy tego nie zaczęli nikomu nic by się nie stało.
Wbiłem wzrok w podłogę.
Potrzebowaliśmy tego, to było dla nas jak narkotyk.
Bez tego stawaliśmy się słabi, niezdolni do działania.
Czułem, że już niedługo to stanie się znowu.
Wystarczyło spojrzenie w lustro i na twarze chłopaków.
Słabliśmy...


Usiadłem obok I.M'a, który spojrzał na mnie z ukosa i dmuchnął mi dymem prosto w twarz.
- Nienawidzę Cię. - wykaszlałem chowając głowę w bluzie.
- Już to kiedyś słyszałem. - odparł chłopak wypuszczając dym nosem.
Zawsze dziwiłem mu się jak jest w stanie to zrobić.
- Chcesz? - spytał I.M, podsuwając mi pod nos paczkę papierosów.
Pokręciłem głową.
Paliłem tylko okazyjnie i nie kręciło mnie to w żaden sposób więc odmówiłem.
Niech sobie młody zostawi dla siebie więcej.
Brunet kiwnął głową i poprawił włosy, które opadły mu na twarz.
Właściwie nie pamiętałem od kiedy chłopak zaczął palić.
Rok temu? Półtora?
Prawdopodobnie kiedy zaczęło się to wszystko...
- Minhyuk miał rację... To wszystko wina Jooheon'a. - powiedział chłopak, bawiąc się zapalniczką.
- Wszyscy jesteśmy za to odpowiedzialni i nie możemy obwiniać się nawzajem. - odparłem, prostując nogi.
Nie powiedziałem tego żeby w jakikolwiek sposób usprawiedliwić Jooheon'a.
Powiedziałem prawdę, to wszystko stało się przez nas.
Bez wyjątków.
Obwiniając się nawzajem nic nie zmienimy.
- Naprawdę tak myślisz? - I.M spojrzał na mnie pytająco.
Rzadko kiedy nie patrzył tak na mnie czy któregoś z chłopaków.
Był nieufny odkąd pamiętam.
Może myślał, że nie traktujemy go poważnie, ponieważ jest najmłodszy.
Nigdy się nie dowiedziałem.
- Tak. - odparłem, podnosząc się z ziemi.
Rozczochrałem włosy protestującemu brunetowi i ruszyłem w stronę podjazdu, na którym stał mój motor.
Wsiadłem na niego i założyłem kask, po czym odjechałem.
Teraz łatwiej będzie mi się skupić.

*perspekrywa Danah*

Usiadłam na trybunach i spojrzałam przed siebie.
Ten tor zawsze kojarzył mi się z Minho.
Uwielbiał się ścigać w tym miejscu, to tutaj nauczył się walczyć o swoje i nawet po porażce, starał się podnieść.
Nigdy się nie poddawał.
Dążył do celu i osiągnął go po niezliczonej liczbie upadków oraz prób.
Byłam przekonana, że chłopak nadal byłby na szczycie, gdyby nie to co się stało.
Komuś ewidentnie zależało na jego upadku.
Na tym żeby sięgnął dna.
Naprawdę chciałam mu pomóc.
Chciałam żeby Minho znów był najlepszy i to nie dlatego, że był moim bratem, ale dlatego, że po prostu na to zasłużył.
Po tym wszystkim co przeszedł, należało mu się to.
Wiedziałam o nim więcej niż inni i nienawidziłam kiedy ktoś oceniał go po plotkach czy wyglądzie.
Najbardziej irytował nie kto inny jak Shin Hoseok, który nie wiedział o Minho nic a mówił o nim najwięcej.
Żeby jeszcze pozytywnie, ale gdzie tam.
Z jego ust nie usłyszałam jeszcze nic dobrego na temat kogokolwiek oprócz Gunhee czy jego przyjaciół.
Taki typ człowieka.
Typowy 'niegrzeczny chłopiec'.
Nie wytrzymałam i parsknęłam śmiechem.
- Co Cię tak śmieszy? - wystarszona o mało nie spadałam ze schodków.
Odwróciłam się gwałtownie z zamiarem wymierzenia ciosu swojemu napastnikowi.
Moja ręką została zatrzymana przez osobę stojącą przede mną.
WonHo.
- Znowu Ty? - wytrzeszczyłam oczy a blondyn uśmiechnął się cwanie.
Zorientowałam się, że chłopak nadal trzyma moją rękę więc szybko spuściłam ją po sobie.
On mnie prześladował.
- Pierwszy zadałem pytanie. - odparł chłopak, patrząc na mnie z zadziornym uśmieszkiem.
Nie wiem czy chciał być seksowny, ale mu nie wyszło.
Zlustrowałam wzrokiem pewnego siebie blondyna. - Ty. - odparłam i odwróciłam się, zarzucając włosami po czym pewnym krokiem zeszłam po schodach.
Nie wiem jak on, ale ja skończyłam z nim rozmawiać.

Nie dał za wygraną.
- Poczekaj. - powiedział chłopak, łapiąc mnie za rękę.
Znowu.
Wyrwałam  się z jego uścisku i spojrzałam na chłopaka.
Teraz już naprawdę przesadził.
Nie dość, że za mną chodzi to jeszcze sobie za dużo pozwala.
- Czego Ty chcesz?! - spytałem zirytowana.
WonHo przybrał zamyślony wyraz twarzy i przez chwilę patrzył gdzieś w przestrzeń.
- Dlaczego taka jesteś? - blondyn rzucił mi pytające spojrzenie.
Rozszerzyłam oczy ze zdziwienia.
Nikt nigdy mnie o to nie zapytał a tym bardziej on.
Wynikało to z tego, że nikogo to nie obchodziło.
Jego w szczególności.
Nagła zmiana frontów mi nie pasowała.
On coś knuł.
- Dlaczego miałabym Ci o tym powiedzieć? - odparowałam.
Nie miałam żadnego zobowiązania do ujawniania mu czegokolwiek.
Nie widziałam też żadnych korzyści z udzielenia chłopakowi informacji.
- Bo może bym Ci pomógł.
WonHo i pomoc.
W dodatku mi, siostrze znienawidzonego przez blondyna Song Minho.
Na pewno żartował.
Szkoda, że wyglądał poważnie. Kąciki ust nawet nie zadrżały kiedy na mnie patrzył.
W jego oczach nie widziałam kpiny.
Przeskanowałam twarz chłopaka po raz kolejny w poszukiwaniu jakiejkolwiek oznaki tego, że żartuje.
Jedyne co wywnioskowałam to to, że był przystojny.
Aish, Danah!
Zresztą co mu z tego, że ma wygląd skoro nie ma osobowości.
Jest podły i prześmiewczy, nie ma szacunku dla innych.
- Nie chcę twojej pomocy. - odparłam i po prostu uciekłam.
Teraz mógł się śmiać, było mi wszystko jedno.
Nie mogłam na niego dłużej patrzeć.
Za bardzo kojarzył mi się z bolesną stratą.

*perspekrywa WonHo*

Co mi odbiło żeby jej to powiedzieć?
Ze złością założyłem kask i wsiadłem na motor.
Nie rozumiałem jej i dlatego tak mnie irytowała.
Odpaliłem maszynę i ruszyłem.
Czułem się dziwnie.
Danah nigdy nie wydawała mi się specjalnie ciekawa.
Zawsze była po prostu siostrą wielkiego i sławnego  Song Minho.
Co za tym szło, była dla mnie wrogiem.
Teraz czułem, że coś się zmieniło.
Ona mnie intrygowała.
Każdy jej gest czy zachowanie było uzasadnione w znany tylko jej sposób.
Spojrzałem na nią inaczej.
Szkoda tylko, że ona nadal patrzyła na mnie jak na zło konieczne.
Jakbym był definicją czegoś naprawdę okropnego.
Dlaczego właściwie obchodziło mnie to co o mnie myślała?
Czemu nie potrafiłem jej dociąć lub zignorować?
Kiedyś przychodziło mi to bez trudu.
Było naturalnym zachowaniem, odruchem.
Zbliżał się przełom w moim życiu, wiedziałem to.
To było silne przeczucie, które odczuwałem każdą komórką ciała.
Miało się stać coś co zmieni wszystko, zmieni mnie.
Nie lubiłem zmian i rzadko się na takowe godziłem.
Wolałem mieć przewidywalne życie.
Tylko to wcale nie było takie proste.
Danah stała się dla mnie naprawdę fascynującą osobą a przecież jeszcze niedawno była dla mnie nikim.
Nie lubiłem jej przez wzgląd na Minho.
Nigdy jej nie poznałem... Przecież to nie musiało tak wyglądać.
Wypuściłem powietrze z płuc.
Jest już późno i myślę o głupotach.
Skupiłem się na drodze.

Obudził mnie krzyk Kihyun'a.
Wymruczałem przekleństwo i przewróciłem się na drugi bok, zasłaniając uszy przed drażniącym dźwiękiem.
Dlaczego by nie krzyczeć przyjacielowi nad uchem?
Po co go szturchnąć, lepiej się wydzierać.
- WonHo, wstawaj. Masz gościa. - miałem już rzucić wulgaryzmem, ale przypomniałem sobie o Gunhee, z którym wczoraj się umówiłem na motor.
Podniosłem się na łokciach i wstałem z łóżka w momencie kiedy Kihyun wyszedł.
Mogłem jeszcze spać...
Ruszyłem do szafy i przekopałem ją w poszukiwaniu koszulki oraz spodni.
Nagciąnąłem czarną bluzę na tors i udałem się do łazienki.
Szybka poranna rutyna i byłem gotowy do wyjścia.
Zawiązałem trampki po czym wyszedłem z pokoju.
Zaraz po wyjściu zderzyłem się z Gunhee.
- No ile można? - spytał brunet i przewrócił oczyma.
Westchnąłem.
- Rozumiem, że miałem iść bez ubrań... - rzuciłem sarkastycznie i ruszyłem do kuchni.
- Co Ty robisz?
- Przepraszam, że chcę coś zjeść.
Gunhee parsknął śmiechem i usiadł przy wyspie kuchennej, starając się już nie narzekać.
Dużo go to kosztowało, bo widziałem znudzenie wypisane na jego twarzy.
Włączyłem ekspres do kawy i oparłem się o blat, odruchowo przeczesując palcami włosy.
Lubiłem tak robić, uspakajało mnie to.
Spojrzałem przez okno.
Kolejny piękny dzień do zdenerwowania pewnej szatynki.

______________________________________

Długo mnie nie było... Albo nie. Trzy dni? Jakoś tak xd
Nieważne :'))

Jest kolejny rozdzialik i bardzo się cieszę ^_^

Jutro weekend także może będzie kolejny na dniach ;)

Komentarz + gwiazdka = motywacja 😍

Do kolejnego 💋

All in || MONSTA X [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz