Rozdział 3

580 35 6
                                    


- Wstawać! No już pobudka!

- McGonagall? Czemu się pani tak wydziera w dodatku tak rano? 

- Nie czas na pytania. Macie dokładnie minutę na ubranie się. - Widząc miny prefektów dodała - No prędko, to bardzo poważna sprawa! Panie Malfoy niech się pan tak nie gapi tylko czym prędzej się ubiera, no już! - Spojrzała na zegarek - Macie jeszcze trzydzieści siedem sekund.

    Czwórka prefektów powpadała do swoich pokoi i niemal w kilka sekund byli gotowi. Mina Profesor McGonagall mówiła sama za siebie, musiało stać się coś poważnego. 

- No to co się stało Pani profesor? - Hermiona miała wyraźnie przestraszoną minę 

- Kilku uczniów miało wypadek, poważny wypadek. Nie wiadomo dokładnie jak i gdzie to się stało ani kto to spowodował. Szczegółów dowiecie się rano po śniadaniu ale teraz musicie iść patrolować korytarze, nie możemy dopuścić by to się powtórzyło. 

   Prefekci w parach ruszyli na korytarze szybkim krokiem, nikt w tak poważnej sytuacji nawet nie myślał o rozmowie. Słychać było tylko szum szat i głośne, stanowcze kroki butów. 

   Liv i Hermiona ruszyły schodami w dół na korytarz. Nie wiedziały co się dzieje ale sprawa była poważna, jak się miało zaraz okazać, jedna z nich coś jednak wiedziała...

- Czasem zastanawiam się dlaczego takie rzeczy dzieją się w Hogwarcie. Ta szkoła jest tak bezpieczna, a mimo to takie wypadki... To nie powinno mieć miejsca!

- Masz rację, ale nic nie możemy na to zaradzić - Odpowiedziała blondynce Miona.

- Jasne, że możemy, nie dużo, ale jednak coś. Jednak to profesorzy powinni mieć większą ostrożność, powinni bardziej pilnować bezpieczeństwa! 

- Racja, ale na pewno bardzo się starają, jeżeli takie coś się dzieje to to nie mogą być zwykłe wypadki lub nie dopilnowanie przez profesorów. Sama powiedziałaś, że ta szkoła jest bezpieczna.

- Jakby się postarali to byłoby bezpiecznie! - Wrzasnęła na cały korytarz Olivia. Blondynka zobaczyła minę swojej towarzyszki i dodała o wiele spokojniej. - Dobra, masz chyba trochę tej racji, ale nie gniewaj się na mnie za ten wybuch emocji. Jestem strasznie zdenerwowana, bo pokłóciłam się z przyjacielem, a teraz leży w skrzydle szpitalnym i czuję się trochę winna. Może był rozkojarzony przez kłótnie i nie uważał i stało się to... - Łzy zaczęły ciec je po policzkach. 

- To był twój przyjaciel?!

- To JEST mój przyjaciel. Żyje, ale chyba cudem. 

- Przepraszam, nie o to mi chodziło...

- Tak wiem, rozumiem. Tak, to mój przyjaciel od bardzo, bardzo dawna. Jest dla mnie jedną z najważniejszych osób w życiu, pomógł mi gdy miałam doła i to nie byle jakiego doła. - Znów widząc minę towarzyszki dodała - Kiedyś może ci wyjaśnię. 

- W porządku. Czyli ty wiesz co się stało? 

- Wiem tylko trochę więcej od ciebie. Napisał do mnie chwilę przed tym jak wołała nas McGonagall jego przyjaciel z domu, że leżą w skrzydle szpitalnym. Jemu raczej nie jest nic poważnego ale... - Przestała mówić, a obie dziewczyny spojrzały w stronę zakrętu korytarza. Po dość poważnym wypadku na korytarzach tej szkoły czuły się nieswojo chodząc po nich w środku nocy. Słyszały szum szaty i stuki butów. Dziewczyny zamarły w miejscu z różdżkami w pogotowiu, a ich serca niemal "podeszły im do gardeł" . 

   Postać, którą wcześniej słyszały teraz stała kilka metrów na przeciw nich. Było na tyle ciemno, że widać było tylko czarną plamę. 

- Lumos. - Powiedziała półgłosem postać stojąca naprzeciw. - Granger? - Zapytał, a Gryfonki dopiero zauważyły jasną karnacje, blond włosy i zielony kolor na szacie 

- Co ty tu robisz Malfoy? Miałeś przecież patrolować inny korytarz razem z Chanelle. 

- No tak, ale ona gdzieś poszła i kazała iść na ten korytarz. 

- Idioto! Patrolowaliście korytarz tam gdzie Gryffindor ma dormitorium, a na te korytarze mieliśmy mieć najbardziej oko! - Zaczęła wrzeszczeć na blondyna Liv z bardzo wkurzoną miną. - Czekaj! Ta dziewczyna po prostu powiedziała żebyś poszedł i ty tak po prostu odpuściłeś. - Prychnęła na niego - Ktoś musi tam przecież być! 

- Dobra, ale... 

   Nie zdążył dokończyć blondyn o jasnej karnacji i hipnotyzujących oczach, w zamku rozbrzmiał przeraźliwy, mrożący krew w żyłach pisk. Był tak głośny, słychać go było w całej szkole i wszyscy uczniowie powybiegali z dormitoriów by zobaczyć co się dzieje. Pisk był donośny i okropnie długi, mogłoby się wydawać, że nie należy do zwykłej uczennicy, ale należał... 

    Draco, Hermiona i Olivia stali patrząc z przerażeniem na siebie, byli sami na korytarzu ale pisk wydawał się jakby wydobywał się tuż obok nich, słyszeli też rozmowy przerażonych uczniów na innych korytarzach. Cała trójka powoli zaczęła odwracać się za siebie, bo własnie zorientowali się skąd pochodzi źródło przeraźliwego pisku...

Come to us Granger | Dramione ✔Where stories live. Discover now