*Kilka dni później*
-Luck.. Kiedy wróci moja mama?- mała brunetka kręciła się na krześle w gabinecie mężczyzny około 20 o lekko potarganych blond włosach i zielonych oczach.
-Kiedy wyzdrowiejesz- powiedział właściciel gabinetu siedzący wygodnie w fotelu za biurkiem.
-Ale ja się dobrze czuję.. - brunetka spojrzała na zielonookiego.
-Ale nie zawsze dobre samopoczucie oznacza zdrowie- Luck uśmiechnął się.
-A Sophie mówi że jestem tu bo mam coś z głową- dziewczynka wstała z krzesełka i podeszła do okna - ale to nie jest prawda- nieobecny wzrok szukał czegoś za oknem, zatrzymując spojrzenie dłużej na cmentarzu.
-A jak się mieszka z Oli? - zapytał blondyn zmieniając temat.
- Super! - entuzjazm dziewczynki wrócił, a ona odwróciła się tyłem do okna i podeszła do krzesełka- na początku było dziwnie- usiadła- ale później było już ok.. Sophie ją polubiła.. Ja jej jeszcze trochę nie ufam, ale tylko troszkę.. - mruknęła Suzi i znowu zaczęła się kręcić.
-A jak poznałaś Sophie? -zapytał Luck.
-Patrzyłam przez okno i ujrzałam samotną dziewczynę.. Nie miałam wtedy przyjaciół, więc postanowiłam się z nią zaprzyjaźnić.. Wybiegłam na dwór i teraz jest zawsze ze mną.. No prawie- opowiadała dziewczynka.
Na moment nastała cisza.
-Luck.. Chce iść z Oli i Sophie do ogrodu!!! Nooooo prooooszeeee.. Będziemy grzeczne! - uśmiechnęła się brunetka.
-No dobrze.. Ale jak usłyszę na was skargę to więcej was nie wypuszczę- uśmiechnął się mężczyzna.
-Dziękuję! - dziewczynka wybiegła z pokoju.
Po krótkiej chwili wraz z Oli ganiały się po ogrodzie. Był początek września, więc było jeszcze ciepło. W pewnym momencie dziewczynki zatrzymały się, gdyż coś przykuło ich uwagę. To coś to była brama do cmantarza. Dziewczynki podeszły bliżej i z fascynacją patrzyły na szary, nie zadbany, porozwalany teren pochówku zmarłych.
-Chodźmy tam! - Oli zaczęła szukać jakiejś dziury.
-Luck bedzie zły.. Patrzy się na nas.. Może jutro- Suzi odeszła zerkając na jedno z okien, gdzie stał wysoki mężczyzna, o którym była mowa.
Po powrocie Oli odważyła się powiedzieć zaufać Suzi i opowiedziała jej o tym, że trafiła tu, bo chciała uszczęśliwić Mamusię, wiec zabiła tatę, który był nie fajny bo obie je bił i na nie krzyczał.
Suzi z dziwnym uczuciem słuchała swoją przyjaciółkę. Nie bała się, ale wręcz przeciwnie.. Czuła się lepiej wiedząc że trafiła na kogoś takiego jak Oli.
-Zjadłabym tosta- Suzi postanowiła siłą zaciągnąć Oli na kolację.
Po zjedzonym posiłku dziewczynki zaczęły myśleć, jak dostać się na cmantarz. Nie wiadomo kiedy obie usnęły.