Rozdział 3

1.5K 127 13
                                    

Rano czułam się jak największa szmata na świecie,pomimo że ta noc była najcudowniejszą w moim życiu. Zawsze tępiłam dziewczyny które wpychają się w cudze związki,a tymczasem sama się tak zachowałam. Nie zastanawiałam się,kiedy wyszedł,chciałam tylko pójść do pracy i nie musieć z nim rozmawiać. Wzięłam szybki prysznic,założyłan na siebie czarne, obcisłe spodnie i białą koszulę. Włosy tylko przeczesałam i w zasadzie byłam gotowa. Pozbierałam najważniejsze rzeczy i pojechałam.
*******
-Hej Ronny- kobieta pocałowała mnie w policzek na przywitanie i wpuściła do środka. W domu roznosił się zapach świeżo parzonej kasy,zniewalający. Usiadłyśmy w kuchni-Dzisiaj pracuję w domu,więc gdybyś potrzebowała jakiejkolwiek pomocy przychodź natychmiast- powiedziała,a ja poczułam ogromną ulgę.
-Dzisiaj powinny przyjechać farby,bo wczoraj zamówiłam-mruknęłam,zaglądając w swoje notatki-Przydałoby się wszystkie meble przenieść do jednego pomieszczenia,będzie nam łatwiej-dodałam,a ona tylko skinęła głową. Nalała mi do kubka kawy,a ja przyjęłam go z wdzięcznością.
-Zadzwonię po brata,napewno chętnie nam pomoże- uśmiechnęła się, na co odpowiedziałam jej tym samym. Czułam cholerne wyrzuty sumienia, kiedy na nią patrzyłam. Postanowiłam odstawić moje życie prywatne na później,przebrałam się w stare ogrodniczki,które służyły mi do malowania.
*********
Godzinkę później dowieźli wszystkie potrzebne rzeczy ,akurat w momencie, kiedy przyjechał brat kobiety. Wysoki, ciemne włosy,niebieskie przejrzyste oczy,także ubrany w robocze ciuchy.

-James-przedstawił się i wziął drugi pędzel.

-Ronny-nie odrywałam się od pracy. Widziałam,że się uśmiechnął-Jesteś z zawodu malarzem? zapytałam, widząc z jaką precyzją przykłada się do malowania,patrzyło się na niego z przyjemnością. Odwrócił się do mnie i powiedział:

-Wykańczam wnętrza i owszem zdarza mi się malować-mruknął i usiadł. Poklepał miejsce obok siebie,podeszłam do niego czując,że złapiemy dobry kontakt-Jesteś artystką,masz w sobie coś niezwykłego-puścił mi oczko,a ja delikatnie uderzyłam go w ramię. Oboje się głośno roześmialiśmy.
-Nie przeszkadzam?  Głos Enza odbił się echem od ścian.
-Nawet bardzo- warknął James. Chyba nie za bardzo za sobą przepadali. Posyłali sobie wrogie spojrzenia.
-Miły jak zawsze- fałszywy uśmiech na jego twarzy wyczułabym nawet gdybym na niego nie patrzyła-Może wziąłbyś się do roboty i nie odrywał od niej innych- dodał po czym spojrzał na mnie-Mogę Cię prosić? Bez słowa wyszłam za nim.  Zamknął nas w łazience.
-Nie wydaję mi się,żeby ta rozmowa miała jakikolwiek sens-zaczęłam,a on zmarszczył brwi.
-Co do ostatniej nocy- splótł dłonie na karku-To nie powinno było się zdarzyć,nie wiem dlaczego do tego dopuściłem-podniosłam palec na znak,że ma się uciszyć.
-Nie wiem o czym mówisz,nic się nie wydarzyło - postanowiłam zachowywać się tak,jak on. Chociaż to było kompletnie nie w moim stylu,chciałam,żeby poczuł to co ja. Przez chwilę był zmieszany,chyba się tego nie spodziewał.
-Tak,masz rację - urwał,zastanawiając się chwilę. Ciężko było mi rozgryźć o czym myśli. Przez moment wpatrywaliśmy się w siebie,a ja na sekundę dostrzegłam w jego oczach coś innego niż pogardę. Czy to była niepewność. Chciałam już stamtąd wyjść,przebywanie z nim w jednym pomieszczeniu przyprawiało mnie o zawrót głowy.
-Lepiej już pójdę-odparłam i chwyciłam kulczyk w drzwiach.  Niech to szlak zaciął się. Powoli traciłam nad sobą panowanie,czy może być gorzej? Zanim zdążyłam nawet o tym pomyśleć,zgasło światło.
-Nie ma prądu- mruknął,a ja poczułam najpięcie między nami. Z jednej strony czułam wstręt do niego a z drugiej pragnęłam go całą sobą.
-Ja pierdole, świetnie-wymksnęło mi się -Cały dzień o tym kurwa marzyłam,żeby utknąć z Tobą w ciemnym kiblu-wybuchnęłam,na co on wybałuszył oczy. Roześmiał się patrząc na mnie.
-Zawsze lubiłem,kiedy się denerwowałaś,wyglądałaś jak taki mały,słodki,czerwony pomidorek-odparł,a ja czułam jak we mnie wrzy. Irytował mnie,jak nikt inny. I pomyśleć, że kiedyś się przyjaźniliśmy.
-Po co właściwie z Tobą rozmawiam- rzuciłam w ciemno i odwróciłam się w jego stronę-Co zmierzasz teraz zrobić? Dodałam,a on oparł się o ścianę.
-Patrzeć,jak bardzo denerwuje Cię moje twarzystwo -zadowolony z siebie nie spuszczał ze mnie wzroku. Chęć uderzenia go wzrastała we mnie.
-Jesteś naprawdę denerwujący- starałam się uspokoić.  Sięgnął ręką za mnie i starał się otworzyć drzwi. Czułam,że przechodzą mnie dreszcze,kiedy był tak blisko.
-Chyba tu utkneliśmy- szepnął mi na ucho. Nogi zaczęły mi się trzęść,a serce biło mi,jak szalone. Uśmiechnął się zawiadacko,a ja zamarłam. Nachylił się do mnie,a rękami zaczął pieścić moją szyję.
-Daj mi spokój -jęknęłam a on zjechał dłońmi na moje piersi. Iskierki pożądania przeszły przez moją skórę-Masz narzeczoną,nie cierpisz mnie, przestań - starałam się  go od siebie odepchnąć,ale potrzeba bycia blisko niego powoli stawała się ważniejsza. Przygwoździł mnie do drzwi i z agesją wpił się w moje usta. Nie mogłam się oprzeć,a pragnienie w jego oczach tylko to potęgowało.
-Jej tutaj nie ma,a  ja pragnę Cię od kilku lat,nie pozwolę sobie tego odebrać- powiedział pomiędzy pocałunkami.
-Nie-zatrzymałam go- Nie będę Twoją zabawką-byłam wściekła,za kogo on się do cholery uważał?
-Spójrz mi w oczy i powiedz,że mnie nie chcesz - uniósł moją brodę,abym na niego spojrzała.
-Nie chcę Cię - z bólem serca wypowiedziałam te słowa.  Ledwo przeszły mi przez gardło.
-Nigdy nie umiałaś kłamać- parsknął i się odsunął. Wtedy zapaliło się światło. Odetchnęłam z ulgą. Otworzył drzwi i wyszedł. Zostałam chwilę dłużej,żeby doprowadzić się do porządku.
***************
James poszedł już jakiś czas temu,razem ze swoją siostrą. Ja zostałam chwilę,żeby ogarnąć trochę bałagan po malowaniu. Wyglądało to lepiej niż bym się spodziewała.
-Pomogę Ci- Drake kucnął obok mnie i zmywał resztki farby z podłogi. Ja tymczasem czyściłam pędzle. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać-Będziesz mnie ignorować? Westchnął.
-A o czym chcesz rozmawiać?  Prychnęłam,nie patrząc na niego.
-O nas- odparł,zagryzł wargę zastanawiając się co ma na myśli.
-Nie ma nas i nie będzie-mowiąc to otrzepałam ręce o spodnie i wstałam. Zabrłam swoją torbę i ubrania i wyszłam.
-Jeszcze zobaczymy-krzyknął. Wsiadłam szybko do auta i odjechałam.

Cześć.
Jak wam się podoba nowych rozdział? Czekam na Wasze szczere opinie i komentarze.
Trzymajcie się ciepło :).
Pozdrawiam!

Old FriendOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz