Sanie jechały spokojnie przez zaspy. Spokojnie, nie licząc ciągłego podskakiwania na wybojach. Czwórka chłopaków wydurniała się na siedzeniach kiwając pojazdem na prawo i lewo. Nagle jeden z nich podniósł się i spojrzał w dal. Zmrużył oczy, by wyraźniej widzieć.
- I co Wiśnia? Widzisz coś? - zapytał Neskot.
- No, coś jest. Wygląda jak mury więzienne. Mam złe przeczucia.
I faktycznie. Wiśnia miał całkowitą rację. Sanie z wszystkimi uczniami zajechały na dziedziniec, wielki plac pomiędzy czterema dużymi wieżami, a właściwie to blokami, blokami więziennymi. Dalej ścieżka prowadziła do ogromnego budynku, na oko siedmiopiętrowego, nad drzwiami którego widniał napis Szkoła Magii dla Dorosłych Jogfart.
Eleven rozejrzał się po okolicy, wysiadając z sań. Dopiero teraz zauważył wysuwane kółka umożliwiające jazdę bez śniegu. Szybko odszukał wzrokiem chłopaków, którzy zdążyli się już nieco oddalić. Miał ruszyć w ich stronę, kiedy zobaczył na ziemi, zaraz obok swojej nogi, wielką, czarną tarantulę, która zmierzała w jego kierunku. Odruchowo podniósł stopę i zdeptał pająka. Wytarł podeszwę o trawę i ruszył do przyjaciół.
- Ej, durne pierwszaki! Jestem Jack, gajowy Jogfartu. Teraz zaprowadzę was, wy łajzy, do Wielkiej Sali, gdzie zostaniecie przydzieleni do bloków. A tak á propos, widział ktoś moją tarantulkę?
Eleven słysząc to zbladł. Właśnie zrobił sobie pierwszego wroga. Brawo Potter!
- Ej, stary? Wszystko O.K.? - zapytał Serek.
- Mam przerypane... - odpowiedział okularnik. Przyjaciel spojrzał na niego nie do końca rozumiejąc, ale postanowił nie pytać.
Jack poprowadził wszystkich nowych do ogromnej stołówki, gdzie na podwyższeniu siedziało czternaście osób. Eleven nie widział dokładnie ich twarzy. Nagle jeden z nich, jak się okazało, średniego wzrostu, drobny staruszek z długą brodą. Stanął na środku podwyższenia i przemówił skrzekliwym głosem.
- Witam wszystkich w Akademii Jogfartu, w nowym roku szkolnym, jestem Dyrektor Stefan Pręt. Co by tu jeszcze... Nauczycieli poznacie na lekcjach, więc ich nie przedstawiam... Hmm... To chyba wszystko.
- Psst, Dyrektorze! - szepnęła jedna z postaci, na tyle głośno, że uczniowie siedzący bliżej mogli to usłyszeć - Przydział!
- Przydział? Jaki przydział? - nagle Dyrektor strzelił sobie siarczystego facepalma - No tak przydział! Profesor Toriel(nie tylko Eleven mówi zamiast Toriel Torbiel, nawet moja autokorekta w telefonie jest za zmianą jej imienia)! Przynieś w tej chwili Kominiarkę Syberiamana!
- Może jakieś "proszę"? - zapytał znów ten sam szepczący wcześniej głos, tym razem dużo głośniej.
- Proszę, przynieś tę Kominiarkę. - wymamrotał mężczyzna przedrzeźniając nauczycielkę.
CZYTASZ
Eleven Potter i Szczęście Wiśni
FanfictionParodia bazowana na odcinku fotomontażu Elevena. UWAGA! Opowiadanie zawiera treści mogące wywołać u czytelników szkody natury psychicznej, za które ani ja, ani osoby pomagające mi w tworzeniu tej historii nie ponosimy odpowiedzialności. Czytasz na w...