Hej! Witam was tak na początku, bo muszę powiedzieć o kilku sprawach...
Po pierwsze najważniejsze - zaraz pod rozdziałem jest MEGA ULTRA WAŻNE ogłoszenie dotyczące tej historii.
Po drugie - proszę nie zabijcie mnie za długość tego rozdziału, bo aż 2325 słów i za zakończenie, bo pomysł na nie dała _Izuuu_.
I po trzecie, chcę podziękować @Kawaii__Killer za udzielenie swojego arta z Floty do tego rozdziału. :*
A teraz zapraszam na finał tej książki:
Eleven i Wiśnia stali naprzeciwko siebie w jasnym korytarzu i przygotowywali się do walki. Oprócz gotowości psychicznej, musieli jeszcze odpowiednio się prezentować i czuć w swoich strojach... Dlatego też Eleven przyjął za swój uniform niebieskie onesie liska, zaś Rodzyna - fioletowo-różowy strój jakiegoś urzędnika(?) z wąsem.
GLaDOS ogłosiła początek walki, chłopcy przenieśli się na kracianą platformę, służącą za podest przy zmianie ogłoszeń na billboardach.
- Runda pierwsza. - ogłosił głos.
Eleven, nawet nie czekając na reakcję przeciwnika, podniósł go i ruszył z nim do jednej z krawędzi.
- Nie! N-n! - wyrywał się Wiśnia i udało mu się stanąć na nogi.
Przepychał się chwilę z Jedenastkiem, dociskając go do ściany, którą złapał Potter. W wyniku szamotaniny odpadła jedna z płyt billboardu, a Wiśnia wykorzystał powstałą przestrzeń do wypchnięcia Jedenaście.
- Jak się zesrałem na sam początek - zawołał.
Elek jednak nie dawał za wygraną i jedną ręką chwycił za kratę podłogi, a drugą za dłoń Wiśniewskiego, ciągnąc go za sobą w dół. Spadli razem, wirując w powietrzu.
Chwilę potem znaleźli się znów a jasnym pokoju w którym zaczęli.
- Obecny wynik to 1:0 dla Wiśni. Czas na rundę drugą.
GLaDOS przeniosła ich na kolejną planszę, jaką byłu dwie windy do czyszczenia okien wieżowców od zewnątrz połączone ze sobą kładką.
Eleven stał przed Wiśnią, obrócony do niego tyłem, co, obecnie wąsacz, zgrabnie wykorzystał łapiąc Pottera i chcąc wyrzucić go za barierkę. Jedenaście udało się wyrwać i wylądować za swoim niedoszłym oprawcą z krzykiem.
- No co no!? Jak nie widzę cię to mi... - i złapał chłopaka za włosy,a on go za bok i zaczęli się znowu ciągać.
- Nie uciekniesz stąd - powiedział w końcu Wiśnia.
- Okej, dobra, niech ci będzie - odparł 11 i ruszył na drugi koniec okratowanej windki(?).
W następnej kolejności zaczął nawalać w stalowe liny podtrzymujące konstrukcję, przez co obie się zerwały. Eleven złapał się ramy, a Rodzyna zjechał i wleciał w przestrzeń.
Bum! Witamy z powrotem u GLaDOS.
- Obecny wynik to 1:1. Runda trzecia.
- Nie! To jest niesprawiedliwe! - zawołał Wiśnia.
- To było sprawiedliwe. - zaprzeczył Jedenastek.
- Nie.
- To było.
- A ja powiem, że nie - upierał się Rodzyna, a chwilę potem oślepiło ich światło.
I nasi dzisiejsi bohaterowie znaleźli się na dwóch, jadących równolegle do siebie, ciężarówkach. Wisienka chyba jednak nie do końca panował nad swoim ciałem, bo ruszył do krawędzi i spadł, tym samym przegrywając kolejną rundę.
CZYTASZ
Eleven Potter i Szczęście Wiśni
FanfictionParodia bazowana na odcinku fotomontażu Elevena. UWAGA! Opowiadanie zawiera treści mogące wywołać u czytelników szkody natury psychicznej, za które ani ja, ani osoby pomagające mi w tworzeniu tej historii nie ponosimy odpowiedzialności. Czytasz na w...