Eleven szedł niczym zombie w stronę stołówki, właśnie skończył pierwszą lekcję Wróżbiarstwa u Yasu. Nigdy nie spodziewałby się, że dziewczyna może być tak ostra. Spodziewał się wszystkiego, ale nie tego, że za próbę zapytania Serka co mają potem będzie na niego krzyczeć przez pięć minut. Postanowił więc całą lekcję przesiedzieć cicho, robiąc notatki, z których i tak nic nie rozumiał. Na koniec każdy losował kartę tarota, którą później interpretowała nauczycielka.
Po zajęciach sprawdził plan, a gdy zdał sobie sprawę z tego, że lekcja wróżenia była ostatnia, ruszył na umówione spotkanie na stołówkę. Tam czekali już na niego Zhalia, Zniszczu, Kitsu i Yasu. Podszedł do stołu Purpuleclaw i usiadł obok przyjaciół. Chwilę potem do pomieszczenia wpadł spóźniony... Szczerbatek!
Elevenowi mózg już dawno się przegrzał, więc postanowił, że daruje sobie domyślnie się czemu oni wszyscy tu są. Kiedy Sir Szczerbatek usiadł z nimi do stołu, Yasuro spojrzała na Pottera i powiedziała:
- No, pora chyba na wyjaśnienie kilku kwestii. Zacznijmy od wyjaśnienia ci, co my tu robimy. No więc, ja, Kitsu i Szczerbek skończyliśmy szkołę magii dla nastolatków i zostaliśmy tu nauczycielami. Do tego momentu łapiesz? - Eleven skinął lekko - A Zhalia i Zniszczyciel uczą sie tu od zeszłego roku.
Tyle to chłopak już sam się domyślił. Miał jednak nieodparte wrażenie, że nawet gdyby dalej pytał, nie uzyskałby odpowiedzi. Yasu znów zabrała głos:
- Teraz chciałabym zwrócić uwagę na kartę, którą Elek wylosował na mojej lekcji. Dwa skrzyżowane drągi na tle kosmosu. Oznacza to, że zbliża się wojna o space.
- Wojna? Ale, że taka, w której się walczy? - - upewniał się Szczerbek.
- Tak, dokładnie taka. I w tej wojnie naszym celem bedzie to, żeby Eleven wygrał!
- Czemu akurat ja? - zdziwił się chłopak.
- Bo zostałeś wybrany. Na długo przed tym jak sie urodziłeś, potem zostałeś adoptowany i żyłeś pod przybranym imieniem jako Mateusz Gajewski.
- Że co ku**a!?
- Stary, uspokój się. - powiedział Zniszczu.
- Jak mam się uspokoić po czymś takim!? Wiecie co? Ja to muszę przemyśleć na spokojnie, jutro o tym pogadamy. Cześć. - powiedział okularnik siląc się na spokój.
Nie bacząc na protesty przyjaciół, Potter opuścił stołówkę i udał sie do swojego bloku. Wszedł do głównego holu i skierował się w stronę przejścia do pokoi mieszkalnych. Przed drzwiami jak zwykle stał strażnik - Kiddie Strangler.
- Hasło - powiedział.
- Ale ja mam pindolka - odparł Eleven, a Dusiciel Dzieci odsunął się przepuszczając chłopaka.
Dwudziestolatek powlókł się do pokoju, który dzielił z Serkiem. Jego przyjaciel siedział sobie na jednym z pięter łóżka. Na stojącym nieopodal biurku leżał laptop. Eleven usiadł na jednym z dostawionych do mebla krzeseł. Przetarł twarz dłońmi.
- Ciężkie popołudnie? - zapytał Sergiusz.
- Ciężkie to zdecydowanie mało powiedziane. Czemu tylko ja mam takie przerąbane życie?
- Nie wiem, Elek. Nie wiem, nie wiem...
- ... nie wiem, jak to będzie, ziom. - dokończył Jedenastek, po czym dwójka przyjaciół roześmiała się serdecznie.
Następnego dnia uczniowie Poopindoru mieli na dzień dobry ONMS z Nabojami(uczniami z Huffpifpaffu). Dwie godziny na dworze z Profesor Toriel były dla nerda takiego jak Eleven istną męczarnią. Na szczęście już na pierwszej godzinie koza dała się nabrać na symulację choroby i wysłała Pottera do Skrzydła Szpitalnego, do którego z resztą nie dotarł.
CZYTASZ
Eleven Potter i Szczęście Wiśni
FanfictionParodia bazowana na odcinku fotomontażu Elevena. UWAGA! Opowiadanie zawiera treści mogące wywołać u czytelników szkody natury psychicznej, za które ani ja, ani osoby pomagające mi w tworzeniu tej historii nie ponosimy odpowiedzialności. Czytasz na w...