three

72 7 4
                                    

Bella's POV

Auć.

Dlaczego za każdym razem się upijam wiedząc, że mam słabą głowę?

Wstaję i z przerażeniem zdaję sobie sprawę, że nie jestem we własnym łóżku. Ba, nawet nie jestem we własnym mieszkaniu.

Zdezorientowana szybko się podnoszę. Orientuję się, że nawet nie mam na sobie bluzki i dżinsów- Boże, co się stało dzisiejszej nocy?!

Na szczęście szybko zauważam je przewieszone na krześle obok. Wiem, że ja je zdejmowałam, bo są charakterystycznie przez mnie przewieszone. Na krześle leży też moja torebka, a w niej kluczyki do mieszkania, telefon i portfel. Uf, wszystko mam. Wzdycham z ulgą.

Ubieram wczorejsze ciuchy i próbuję sobie coś przypomnieć. Chwila, najpierw pojechałam do klubu. Potem wypiłam kilka drinków... albo kilkanaście... i już dalej nic nie pamiętam. Przynajmniej dom wygląda na zadbany, także nie poszłam do mieszkania z pierwszym lepszym żulem.

Ręką przeczesuję włosy i wychodzę z pokoju w celu odnalezienia gospodarza. Zaglądam do sypialni obok i wnioskuję, że musi to być jego pokój- panuje tu lekki bałagan, no i wyraźnie czuć męski antyperspirant.

Schodzę na dół i słyszę, że ktoś jest w kuchni. Niepewna i wystraszona idę w tym kierunku.

Zaglądam za ścianę i widzę chłopaka robiącego sobie kawę. Już zaczynam sobie coś przypominać... tak, to jego spotkałam wczoraj w klubie.

Nagle dostaję szoku. Wczoraj nie mogłam sobie przypomnieć kto to, ale teraz jestem tego pewna- jestem w domu idola wszystkich nastolatek, zdobywcy masy nagród Grammy i niesamowitego ciacha. Jestem w domu Harry'ego Stylesa. Harry Styles we własnej postaci stoi teraz jakiś metr dalej odwrócony ode mnie, w dodatku bez koszulki. Czuję, że zaczyna mi brakować powietrza. Próbuję po cichu wyjść z kuchni, gdy nagle chłopak odwraca się. Podnosi wzrok, zauważa mnie i...

-Cholera! -krzyczy, upuszczając filiżankę z kawą, którą akurat trzymał. Porcelana rozbija się na podłodze z trzaskiem.

-Przepraszam! -mówię lekko piskliwym głosem z emocji. -Nie chciałam cię wystraszyć...

Chłopak bierze oddech i przeczesuje ręką włosy. Jeszcze raz dobiera powietrza po czym mówi:

-Okay. Okay, po prostu nie przywykłem do zastawania innych osób w moim domu... szczególnie takich, których nie znam -uśmiechnął się uroczo. Nie wiedząc czemu, zarumieniłam się.

-Um, no właśnie... -na chwilę zabrakło mi słowa.

-Chyba powinniśmy porozmawiać. Poczekaj, zrobię nam kawy. Możesz na mnie poczekać w salonie.

Pokiwałam głową i ruszyłam w stronę kanapy. Usiadłam i próbowałam się uspokoić, ale miałam wrażenie, że zaraz eksploduję z emocji.

Po paru minutach Harry wszedł do pokoju z dwoma kubkami parującej kawy. Postawił jeden na stoliku przede mną i odchrząknął.

-Także ten... czy ty również nic z wczoraj nie pamiętasz? -zapytał.

Potaknęłam.

-Okay, ale jednak stało się tak, że znalazłaś się u mnie. Masz jakiś pomysł jak do tego doszło?

Wypiłam łyk gorącego napoju.

-Wydaje mi się, że przez cały wieczór siedziałam przy barze. Przypominam też sobie, że rozmawialiśmy. Powiedziałeś, że dwa dni temu po narkotykach pocałowłeś kogoś tam, a ja ci się zwierzyłam, że nie zdałam niesamowicie ważnego egzaminu i od jutra nie mam gdzie mieszkać, a ty...

-A ja zaproponowałem, że możesz na jakiś czas zamieszkać u mnie -dokończył za mnie. -Tak, tak musiało być.

Na chwilę zapadła niezręczna cisza. Poważnie? Poszłam do klubu, wyżaliłam się pierwszemu lepszemu chłopakowi i w ciągu piętnastu minut już jechałam do jego domu?

-Wiesz... może pójdę się już zbierać. Muszę w końcu oddać dzisiaj klucze i wyprowadzić z mieszkania -już wstawałam z sofy, gdy Harry spojrzał na mnie i powiedział:

-Zostań. Mam duży dom, nie będę wchodził ci w drogę. Na górze są dwie łazienki, jedna może być twoja. Dopóki nie znajdziesz innego miejsca możesz u mnie zamieszkać.

Dosłownie odjęło mi mowę. Czy on właśnie poprosił mnie żebym została?

-Właściwie to... czemu nie? Jeśli nie będę dla ciebie przeszkodą, to byłoby miło gdybym mogła tu na chwilę zamieszkać.

Harry uśmiechnął się.

-A, mam do ciebie prośbę. Mógłbyś zawieźć mnie do mojego starego mieszkania? Muszę zabrać swoje rzeczy i oddać klucze właścicielce. Proszę, potrzebuję godziny -zapytałam.

-Jasne. Chodź, pojedziemy teraz.

Narzuciliśmy kurtki i wyszliśmy z domu. Usiadłam na siedzeniu pasażera i kierowałam Harry'ego do mojego mieszkania. Wciąż nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje.

Nagle Harry zaczął się śmiać. Zamilkłam w obawie, że powiedziałam coś głupiego, ale on tylko spojrzał na mnie i powiedział:

-Nie, nie, wszystko okay. Po prostu uświadomiłem sobie, że zaproponowałem ci, że u mnie zamieszkasz, a nawet nie znam twojego imienia.

Harry's POV

Bella.

To imię wciąż brzęczy mi w myślach. Dziewczyna jest naprawdę urocza.

Po kilkunastu minutach dojeżdżamy pod starą kamienicę. Bella mówi, żebym na nią chwilę poczekał, a ona pójdzie po walizki. Odpowiadam, że jednak pójdę z nią, pomóc znieść cięższe rzeczy. Po chwili protestu ustępuje.

Zabieramy wszystko, Bella zamyka mieszkanie i odkładamy rzeczy do samochodu. Mieszkanie właścicielki jest niedaleko, więc dochodzimy tam spacerem przez park. Rozmawiamy o nieistotnych rzeczach.

Właścicielka mieszka w dużym, starym domu. Dziewczyna krótko dzwoni domofonem.

-NIE PRZYJMUJĘ GOŚCI! WYNOCHA!!! -słyszymy.

-Em, pani Hood, to ja, Bella. Przyszłam oddać klucze do pani mieszkania.

Kobieta jeszcze coś mruknęła, jednak otworzyła nam furtkę. Nie wpuściła nas jednak do środka, także staliśmy w drzwiach. Właścicielka miała około 60 lat, była trochę, em... no wyglądała, jakby miała w domu dziesiątki kotów.

Bella uprzejmie podziękowała kobiecie za czteroletni wynajem, a ta cały czas badawczo mi się przyglądała.

-A ten chłoptaś to kto? -zapytała, wciąż się na mnie patrząc.

Bella wyraźnie się zmieszała.

-Um, kolega. Dziękuję jeszcze raz. Do widzenia.

I wyszliśmy z mieszkania.

Second Chance || h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz