Rozdział 3.

160 12 3
                                    

Loren

Po południu zasnęłam na prawie 3 godziny. Obudziłam się dopiero kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko zwlokłam się z łóżka żeby je otworzyć.

- Siema stara. Spałaś? Bo coś nie wyraźna jesteś - powiedziała mi Ali z wielkim bananem na twarzy chociaż byłam tak zaspana, że nawet nie dosłyszałam co mówi.

- Tak na chwilę się położyłam - tak naprawdę spałam połowę dnia ale przecież nikt nie musi o tym wiedzieć. - Wchodzisz czy będziesz tu tak stała? - Powiedziałam już lekko rozbawiona tym, że ciągle się na mnie gapiła.

- Tak tak, chodźmy. - Weszłyśmy do domu a Ali od razu rozsiadła się na kanapie jakby była u siebie.

- Chcesz coś do picia?

- No oczywiście co masz? - Zapytała już wstając z kanapy i podchodząc do lodówki.

- Cola, fanta? Albo woda.

- Może być fanta.

Siedziałyśmy tak już 30 minut gadając, plotkując i śmiejąc się. Dopiero po tym czasie zauważyłam, że za 20 minut mamy być pod domem Nicole a ja się jeszcze nie spakowałam. Wszystko wrzuciłam do samochodu ale kiedy już miałam wsiadać to zauważyłam mojego ulubionego sąsiada wysiadającego z auta. Widok był ten sam od paru lat ale jednak coś przykuło mój wzrok, a raczej ktoś. Z auta wyszedł niezły przystojniak. Z daleka można było ujrzeć jego głębokie, brązowe oczy. Jego włosy były ułożone w idealny nieład a jego koszulka perfekcyjnie opinała jego mięśnie. Czyżby Pan Hudson miał syna?

- Wsiadasz czy nie?! - Zapytała już lekko zdenerwowana Alison. - Na co ty się tak gapisz. Na tego chłoptasia?! Wsiadaj i jedziemy bo się spóźnimy.

Zack

Gdy wyszliśmy z lotniska mój ojciec zapakował do samochodu moje walizki. Nie powiem miał całkiem niezłe autko, nawet nie niezłe ale moje wymarzone. Czarne BMW z przyciemnianymi szybami. Ideał. Jechaliśmy już tak 20 minut. Tata cały czas opowiadał o swojej nowej narzeczonej. Miał ich conajmniej 2 w miesiącu więc nie słuchałem go zbytnio bo i tak za tydzień zacznie opowiadać o innej. Gdy już dojechaliśmy na miejsce moje oczy dostrzegły duży dom z pięknym ogrodem. Gdy wysiadałem z auta nie mogłem napatrzeć się na okolice. Było tu naprawdę pięknie. Gdy rozglądałem się dookoła moją uwagę przykuła dziewczyna stojąca na przeciwnej ulicy. Gapiła się na mnie a raczej rozbierała mnie wzrokiem co było widać na 2 km.

- Hej tato, kto mieszka w tym domu na przeciwko? - Zapytałem gdy weszliśmy do salonu. Dom był piękny. Białe ściany i ciemne meble. Idealne połączenie.

- Na przeciwko mieszkają państwo Gray. Są bardzo mili.

- A ta dziewczyna co właśnie wychodziła? - Nie umiałem przestać myśleć o tych pięknych niebieskich oczach.

- A to ich córka Loren. Też gra w koszykówkę tylko oczywiście w damskiej drużynie. - Mój ojciec był trenerem męskiej drużyny koszykarskiej. Wiedział o tym, że w poprzednim klubie trenowałem od 5 lat więc jakimś cudem znalazł dla mnie miejsce w drużynie. Dziś ma się odbyć pierwszy trening więc muszę się szybko rozpakować i iść pod prysznic. Jak zostanie mi trochę czasu to może się chociaż prześpie z godzinkę.

- Tato który to mój pokój? - Dom miał dwa piętra a gdy wchodziłem po schodach do góry, moim oczom ukazał się rządek drzwi.

- Ten ze złotą klamką! - Krzyknął tata z dołu. No tak wszystkie miały czarne klamki tylko ostatnie drzwi po lewej miały złotą. Wszedłem do mojego pokoju. Był naprawdę duży. Wielkie łóżko, szafa w kącie i balkon. Byłem szczęśliwy, że akurat dostałem pokój z balkonem bo będę mógł wychodzić sobie na papierosa nie dymiąc w całym pokoju. Szybko zacząłem się rozpakowywać i znalazłem moje szare dresy które dosłownie kochałem. Była to moja ulubiona część garderoby, wygodne i fajne. Wziąłem je ze sobą do łazienki i szybko poszłem pod prysznic. Kiedy patrzyłem na zegarek była 14:12 a trening był na 17.

- No to w kime. - Powiedziałem szeptem do siebie z czego sam się zdziwiłem, że do siebie gadam. Ciekawe czy to ta podróż tak mnie wymęczyła czy jest ze mną coraz gorzej.

Bad WinnerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz