Zack
Obudziłem się o 16. W sumie to byłem w miarę wyspany ale trzeba się teraz przygotować do treningu. Kiedy się przebierałem do pokoju wszedł mój tata.
- O, Zack już wstałeś. Za chwilę będzie obiad na stole. O 16:45 wyjeżdżamy więc bądź już gotowy o tej godzinie. - Powiedział cały czas się uśmiechając. Chyba był szczęśliwy, że będę trenować w jego klubie. Najgorsze jest to, że nigdy nie wiem jak drużyna na mnie zareaguje. Syn trenera. Myślę, że mnie polubią.
- Spoko zaraz zejdę. Tylko się dopakuje.
Po obiedzie poszłem tylko na chwilę do pokoju żeby wziąć torbę i udałem się do samochodu. Tym razem nie spotkałem niebieskookiej chociaż szczerze miałem nadzieję, że jednak ją zobaczę. No trudno. Muszę się teraz skupić na treningu. Jadąc autem podziwiałem piękna okolice. Dużo parków, parę galerii. Patrzyłem tak sobie aż do czasu kiedy zatrzymaliśmy się przed wielkim budynkiem. Była to bardzo imponująca hala sportowa.
- Denerwujesz się? - Spytał się mnie ojciec zanim wysiedliśmy z auta.
- Nie wiem czy mnie zaakceptują. - Szczerze to trochę miałem to gdzieś chociaż jednak zależało mi na tym żeby znaleźć chociaż jedną osobę z którym mógłbym się kumplować. Mój ojciec szybko wysiadł z samochodu a ja razem z nim. Biorąc moją torbę zauważyłem grupkę chłopaków idących w stronę budynku. Mam nadzieję, że nie są z mojej drużyny bo spodnie mają ciaśniejsze od rajstop mojej mamy.
- Idziesz? - Zapytał mój ojciec.
- No kiedyś trzeba będzie tam wejść. - Powiedziałem z lekkim sarkazmem. Gdy weszliśmy do budynku od razu wyczułem zapach mięty i potu. Gdy wszedłem do szatni wszystkie oczy były skierowane na mnie. Pojedyncze szepty i miażdżące spojrzenia.
- Hejka jestem John. - Podszedł do mnie chłopak z wystawioną ręką. - Jestem kapitanem drużyny, a ty jak masz na imię? - Był bardzo pewny siebie.
- Jestem Zack i jak zapewne wiesz jestem synem trenera.
- Oczywiście, że wiem ale i tak wydajesz się być spoko kolesiem. - Miło mi się zrobiło gdy usłyszałem te słowa na samym początku. Chyba właśnie zyskałem pierwszego kolegę. - Drużyno! To jest Zack jeśli ktoś nie wie i jeśli ktoś z was się nie domyśla będzie aktualnie grał w naszym głównym składzie ze względu na Maxa. - Wszystkim od razu zszedł uśmiech z twarzy lecz prawie każdy się ze mną przywitał.
Po treningu zapoznałem się z już z całą drużyna. Okazało się, że są to naprawdę fajni chłopacy. Pomimo tego, że na parkingu trochę źle ich oceniłem, to przynajmniej wiem, że nie ocenia się po wyglądzie.
- Idziesz z nami do takiego mini klubu? - Zapytał się mnie Gary. Wszysycy szli a ja i tak kochałem takie klimaty.
- Jasne - Odpowiedziałem szybko nawet się nie zastanawiając. Uwielbiam takie klimaty więc długo nie musieli mnie przekonywać.
Loren
- Tak jest!!! - Wszystkie wbiegłyśmy do szatni wykrzykując naszą wygraną wszędzie gdzie się dało.
- To gdzie idziemy to oblać? - Zapytałam po chwili. Zawsze po wygranych meczach chodziliśmy na mini imprezy, chociaż nigdy nie kończyło się na małej potańcówce. Oczywiście królowymi imprezy zawsze byłam ja i Nicole. Uwielbiam imprezować i każdy kto mnie zna o tym wie. Zawsze wymiatam na wszystkich domówkach a te które sama organizuje, są zawsze wspomniane miesiącami.
- Mini klub? - Wszystkie się uśmiechnęły więc to z pewnością znaczyło tak.
- To co laski idziemy? - Zapytała Natalie cała podekscytowana z resztą ja nie byłam gorsza.
- Tak! - Odpowiedziały wszystkie jednym hórem. Potem gdy już wyszłyśmy z szatni każda z nas udała się do aut, oczywiście Natalie ze mną.
- Kocham wygrywać a potem się upijać. - Mówiła to przez całą drogę do klubu. Owszem ja też to kochałam ale ile można słuchać. Natalie jest zawsze moim osobistym DJ'em kiedy ze mną jedzie. Ona zawsze znajduję najlepsze piosenki. Gdy już dotarłyśmy pod klub próbowałam znaleźć miejsce parkingowe.
- O tam masz wolne. - Dziewczyna próbowała pomóc ale tylko mi przeszkadzała.
- Przecież tam ci się nawet motocykl nie zmieści a co dopiero auto. O! Czekaj już widzę gdzie zaparkujemy. - Po wyjściu z auta, razem z dziewczynami od razu weszłyśmy do klubu pełnego ludzi. Nawet nie zastanawiając się od razu podeszłam do baru zamawiając najmocniejszego drinka w menu.
- Widzę, że nie owijasz w bawełnę. - Usłyszałam głos za mną i szybko się odwróciłam. Moim oczom ukazał się brązowooki z naprzeciwka. Czyli będzie dziś niezła zabawa.

CZYTASZ
Bad Winner
Teen FictionWszystko zaczyna się na wspólnej imprezie. Łączy ich coś więcej niż koszykówka. Dwa trudne charaktery połączą się w jedność?