2.

269 15 4
                                    

Tyler z powrotem włączył Telewizję. Zaczęliśmy oglądać serial "Przyjaciele". Oboje uwielbialiśmy ten serial. W pewnym momencie Dun przez przypadek złapał mnie za nadgarstek. W tym momencie wszystko mi się przypomniało.

*wspomnienia z czasów gdzie Tyler ma 16 lat*

Byłem najszczęśliwszym chłopakiem świata. Miałem najlepszego przyjaciela Josha i Lilly-moją mentorkę. Była również moją siostrą. Miała 20lat, kasztanowe włosy do ramion, ogromne zielone oczy. I kolczyk w nosie. Nigdy się nie śmiała, od zawsze myślałem, że świat ją męczy. Aczkolwiek była jedyną osobą (w sensie Josh też, ale myślę o Lilly) z którą można było normalnie porozmawiać. Mieszkałem z nią w małym, przytulnym bloku, nasi rodzice na 4 lata przeprowadzili się do Nowego Jorku, a my chcieliśmy zostać z ważnymi dla mnie ludźmi (szczerze mówiąc to nie było ich zbyt wielu, ale dawali nam chęć do życia).
Jak zwykle siedziałem na przeciwko siostry na fotelu i śpiewaliśmy piosenki. Dziewczyna miała piękny głos, mogła zrobić karierę muzyczną, tak naprawdę to śpiewałem z nią tylko po to, aby móc jej posłuchać jeszcze przez chwilę. Nagle ktoś zapukał do drzwi, gdy je otworzyłem moim oczom okazał się Joshie.
- Cześć- przywitałem się z nim i z powrotem usiadłem na swoim miejscu.
- Hej - uśmiechnął się i zasiadł obo mnie.
- Witaj chłopcze- powiedziała moja siostra i bardzo delikatnie się uśmiechnęła. Trochę mnie to zdziwiło, ona za bardzo nie lubiła się uśmiechać. Ale bez wątpienia służył- jakie macie plany na dziś?
- W sumie to nie wiem. Dun po co przyszedłeś?
- Tak po prostu, w domu mi się nudzi- uśmiechnął się.
Poszliśmy do mojego pokoju. Chłopak usiadł przy pianinie i zaczął sobie grać. Ja położyłem się na łóżku.
- Jak tam między tobą, a Amy?- zapytałem przyjaciela. Amy to jego dziewczyna.
- Zerwałem z nią. Nie pasowaliśmy do siebie- też tak sądziłem, więc ucieszyłem się.
- Nie dziwię Ci się- podszedłem do chłopaka i poklepałem go po ramieniu.

W pewnym momencie usłyszałem śmiech z poza mojego pokoju. Wyszedłem sprawdzić co się dzieje.
- Lil?- krzyknąłem.
Głośniejszy śmiech.
Poszedłem zobaczyć w toalecie. Zobaczyłem siostrę, śmiała się i robiła sobie głębokie rany na rękach i miała żyletkę w rękach.
- Co ty robisz?!- zacząłem krzyczeć. W odpowiedzi usłyszałem śmiech. Wyrwałem jej z ręki maszynę do samookaleczenia.
- Nie zapominaj o mnie. Nigdy- zamknęła oczy. Podszedłem do niej. Nie oddychała. Następnie pobiegłem do telefonu i powiadomiłem pogotowie o wypadku. Mieli być za 15 minut.
Usiadłem przy dziewczynie i zacząłem płakać. Zdałem sobie sprawę, że ją straciłem. Już nigdy nie usłyszę jej śpiewu, ani płaczu. Nigdy nie zobaczę jej wielkich oczu. Nie będę już z nią mieszkał w jednym domu.
Ryczałem. Cały obraz zaczął mi się rozmazywać. Poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Wiedziałem, że to Josh. Przytuliłem go i nadal płakałem. Chwilę później przybyła karetka, ale ja już wiedziałem, że nie da się jej reanimować. Lekarka do niej podeszła.
- Przepraszam, ale kobiety nie da się uratować...
Moje życie rozpadło się na kawałeczki. Nic już nie będzie takie samo. Powiadomiliśmy rodziców, mieli natychmiast wyruszyć w drogę. Było to jakieś 6 godzin samochodem.

Po czterech godzinach mój przyjaciel musiał wracać do domu. Zostałem sam. Nadal płakałem. Jak? Czemu ona mi to zrobiła? To był cios poniżej pasa. Nie poradzę sobie bez niej. W ogóle sobie nie poradzę. Przepraszam Cię Joshie, przepraszam Cię reszto świata. Muszę to zdobić.
Podszedłem do szafki na której zostawiłem żyletkę siostry. Zrobiłem pierwszą ranę na nadgarstku. Potem następną. A potem jeszcze następną. Rany wyglądały na głębokie. "Lil, zaraz do Ciebie dołączę" pomyślałem. Jej śmierć stała się tak nagle, a ja wiem, że nie przeżyje bez niej. Ani dnia. Po prostu.
Następnie wszedłem do wanny, aby się tam w spokoju wykrwawiać. Zacząłem się śmiać. Oczy zaczęły mi się zamykać. Żegnaj świecie...

*teraźniejszość*

Zaczęły lecieć mi łzy. Minęło dwanaście lat, a ja wciąż nie mogę pogodzić się z jej śmiercią.
- Już dobrze Tyjo- Dunny mnie przytulił i pozwolił mi się spokojnie wypłakać. W końcu znał tą historię, był przy mnie, najważniejszy człowiek mojego życia. Kocham go... jak brata (a co myśleliście?) Jak dobrze, że rodzice mnie zawieźli do szpitala tamtego dnia, inaczej bym przestał tu żyć. Bez ludzi których kocham.
- Masz ochotę na ciastko pocieszenia?- Joshua chciał mnie pocieszyć. Wiedział, że najlepszym sposobem było dać mi jakiś wypiek z czekoladą.
- Yup- otarłem łzy z policzków, wstaliśmy z mojego łóżka i zaczęliśmy ubierać buty, okulary (aby nikt nas nie rozpoznał) a następnie kurtki. Wyszliśmy z pokoju.
- A panowie dokąd?- zapytała Alice.
- Do jakiejś pobliskiej kawiarni- jak gdyby nigdy nic powiedział czerwonowłosy i wyminął managerkę.
Zeszliśmy po schodach na dół i wyszliśmy z naszego hotelu. Na przeciwko zobaczyliśmy przeuroczą kawiarnię o nazwie "Vintage bram cafe". Weszliśmy do środka, przywitała nas przemiła obsługa, usiedliśmy przy stoliku. Josh powiedział, że to co dostanę to będzie niespodzianka. Znał mnie jak nikt więc kiwnąłem głową. Po chwili chłopak wrócił. Usiadł i zaczął na mnie patrzeć. Po pięciu minutach przyszła śliczna kelnerka, miała duże czarne oczy, miała długie włosy splecione w warkocz. Miały kolor ciemny kolor, miała wąską twarz. Mógłbym o niej opowiadać godzinami. Położyła gigantyczne ciastko przede mną. Czy ogromne ciastka to ciągle ciastka? Kobieta położyła obok perkusisty mały placek wiśniowy. Następnie usiadła obok nas.
- Jestem Milly, siadam obok was, aby zobaczyć waszą pierwszą reakcję- miała śliczny uśmiech.
- Ja jestem Tyjo- zdjąłem okulary- a to jest Joshie.
- O luju, wy jesteście z Twenty One Pilots- pokazałem jej palcem, że ma mówić ciszej- jestem fanką, idę dziś na koncert- była taka szczęśliwa, aż sam się uśmiechałem.
- Chcesz jechać z nami i patrzeć zza kulis?- zapytałem, była taka śliczna i inna. Nie mogłem nic zrobić.
- Tak!!! To będzie spełnienie moich marzeń, dzięki Tyluś- pocałowała mnie w policzek, a Josha objęła.
- Choć Tyjo na chwilkę- wziął mnie za ramie- Co ty robisz?
- Jest inna, piękna. Nie mogłem jej się oprzeć. Przepraszam- spojrzałem na niego z wyrzutem.
- Spoko, tak też myślałem- zaszczęśliwił się. Wróciliśmy do stolika.
- Milly, możesz już wychodzić z pracy i iść z nami do hotelu?- Dunny zapytał.
- Zapytam szefową, poczekajcie chwilkę kochani.- wstała od stołu i pobiegła do starszej kobiety. Następnie do nas przybiegła z wielkim uśmieszkiem- MOGĘ!!- uśmiechnęła się i jakby czytała nam w myślach podała terminal. Mój BFFF (Nie wnikajcie w 3 "f")
zapłacił, dziewczyna pobiegła mówiąc, że tylko się przebierze i będziemy mogli wyjść. Gdy wróciła miała czarną koszulkę z tyłu zobaczyłem, że jest napis "Joseph 03".
- Świetna koszulka- naprawdę. Byłem nią zachwycony (zarówno koszulką jak i Milly). Wyszliśmy z kawiarni i poszliśmy do naszego hotelu.
.
.
Co myślicie o takim długim rozdziale?
Lub o Milly? Co stanie się dalej? Dowiecie się w następnym rozdziale (ja jeszcze sama nie wiem XD)

PS. Chętnie przygarnę gwiazdki i poczytam wasze komentarze 💕💕

I'm no good Without You || Tyler JosephOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz