Następnego dniaObudziłem się myśląc o Milly. Jutro wyjeżdżam, a nie mam pomysłu jak się z nią pożegnać. Chciałbym coś jej kupić, coś wyjątkowego. Wpadłem na pomysł, napewno jej się spodoba. Musi. Wszedłem na stronę internetową i od razu dokonałem zakupu. Będzie zachwycona. A tak w ogóle na za pół godziny umówiłem się z nią w miejscu gdzie się poznaliśmy aby zjeść śniadanie, Alice o tym wiedziała. Rozłąka z nią jest trudna, nawet po tak krótkiej znajomości.
Ubrałem się w czarną koszulkę, ciemne jeansy oraz glany. Wyszedłem z hotelu i pokierowałem się w miejsce naszego spotkania. Wchodząc do środka zobaczyłem moją królową. Była przepiękna, miała dwa warkocze i czarną koszulkę z napisem "And now I'm just sit in silence".
- Witam- uśmiechnąłem się- ma pani ochotę zrobić sobie ze mną selfie?- dziewczyna zaśmiała się.
- Z przyjemnością- wyciągnęliśmy telefony i wystawiliśmy sobie przed nasze twarze.
- Mam pomysł, na zdjęciu możesz pocałować mnie w policzek- zrobiłem (jak to Josh mówi) mój "kuszący uśmiech". Dziewczyna zaczęła zbliżać swoje usta do mojego policzka, była już bardzo blisko. Nie mogłem się oprzeć więc odwróciłem głowę i nasze usta złączyły się w klasycznym pocałunku.
- Tylerku, tak wygląda policzek- wskazała swój ze śmiechem- ale szczerze mówiąc to mi się to podobało.Uklęknąłem przed dziewczyną, teraz muszę zrobić to co powinienem. Inaczej po co wchodziłbym na internety robić zakupy?
- Milly, czy chciałabyś...- zrobiłem dramatyczną przerwę- zostać moją dziewczyną i za ty dzień odwiedzić mnie w Columbus?
- Tak- powiedziała ze łzą w oczach, następnie kucnęła naprzeciwko mnie, ale ja wstałem, więc się nie zgraliśmy, tak więc podałem dziewczynie rękę i pomogłem wstać, a następnie zliczyłem nasze usta w pocałunku.To był najszczęśliwszy dzień mego życia, spędziłem go z dziewczyną którą kocham. Razem z Joshem i moją wybranką poszliśmy do wesołego miasteczka, zdjęliśmy watę cukrową, zjeżdżaliśmy na rollercoasterze. Pózniej poszliśmy na London eye i do Hamlays'a, gdzie kupiliśmy sobie pluszaki przypominające małpki. O godzinie dwudziestej pierwszej odprowadziliśmy Milly pod jej dom, mieszkała bardzo blisko naszego hotelu.
- Tyler...- spojrzała głęboko w moje oczy.
- Milly, zobaczymy się za tydzień. Przylecisz i się zobaczymy. Będziesz przez tydzień u mnie mieszkać- uśmiechnąłem się przez łzy.
- Nie płacz Tyjo, bo sama się rozklejam- mówiąc to sama zaczęła płakać.
- Nie smuć się. Mam dla Ciebie pocieszenie- w tym momencie wziąłem dziewczynę na ręce i pocałowałem.
- Dobra, bo nigdy się nie pożegnamy. Pa Tyler- objęła mnie i podeszła do drzwi.
- Pa Mil- pomachałem jej.
- Zrobiłem wam zdjęcie jak ją pocałowałeś- powiedział dumny z siebie Josh.
-Wyślij mi!- wrzasnąłem z uśmiechem.
- Dobra- powiedział to przekraczając próg mego pokoju. Chwile pózniej fotografia pojawiła się na moim telefonie.
- Dzięki Joshua, Sory, że tak mało czasu ze sobą spędziliśmy, ale widziałeś ją? Ona jest chodzącym ideałem.
- Spoko, będziesz mnie miał przez najbliższe trzy miesiące- pogłaskał mnie po moich włosach.