16 grudnia

2K 204 11
                                    

Zayn siedział zniecierpliwiony przed gabinetem dyrektorki domu dziecka. Niall siedział w środku z Liamem, który był dobrym kumplem Zayna i do tego dobrym prawnikiem. Miał dług u Malika, bo ten załatwił mu pracę w kancelarii, która współpracuje z ich rodzinną firmą, więc gdy mulat poprosił go o pomoc ten bez wahania wziął się za sprawę. Niestety Zayn jako obca osoba nie mógł wejść do środka by móc wspierać Nialla. Wręcz podskakiwał na krzesełku za każdym razem, gdy słyszał jakiś głos w środku lub gdy sekretarka wychodziła z gabinetu. Ostatnie dni były dość ciężkie, ale udało mu się doprowadzić Nialla do porządku i dosłownie zaprowadził go do szkoły na lekcje, po czym po swojej pracy przychodził do kawiarni Pani Lucy sprawdzić jak się miewa. Zostawał także u niego dopóki blondyn nie zasypiał, bo niestety nie był w stanie nocować u niego. Po niespełna półtoragodzinnym czekaniu w końcu doczekał się wyjścia chłopaków z gabinetu, ich miny nic nie zdradzały, wszyscy ubrali swoje wierzchnie ubrania i wyszli na panujący w Londynie chłód.

- I jak sytuacja? - spytał Zayn, gdy odeszli paręnaście metrów od placówki.

- Jest szansa, że jak Niall skończy osiemnaście lat będzie mógł się ubiegać o opiekę nad Lily. - westchnął Liam.

- Przecież to jeszcze tyle czasu! - podniósł głos mulat - I ona ma przez ten cały czas mieszkać w domu dziecka?! - oburzył się.

- Nie przeskoczymy przepisów Zayn. - odparł Payn.

- Jest też szansa, żebym mógł ją zabrać do siebie na święta, od razu złożyłem podanie i powiedzieli, że je rozpatrzą. - powiedział smutno Niall.

- Widzieliście ją? - spytałem.

- Jest w szkole. - westchnął blondyn.

- Jesteście głodni? - spytał mulat - Stawiam obiad. - zaproponował.

- Ja odpadam, muszę być w kancelarii o 14.00, więc nie ma szans, ale wy sobie odpocznijcie. - uśmiechnął się Liam i podał obojgu dłoń w geście pożegnania. 

- Masz na coś szczególnego ochotę? I proszę nie wykręcaj się kasą bo ja stawiam. - Zayn uprzedził blondyna.

- Cokolwiek Zayn, tylko proszę wróćmy do domu. Jest mi cholernie zimno i nie mam ochoty na siedzenie na mieście. - Niall zasunął kurtkę do końca i okrył się bardziej szalikiem.

- Jasne słoneczko, co sobie życzysz. - wypalił Zayn, a dopiero po chwili zorientował się co powiedział.

Oczy Nialla dosłownie zaświeciły się na czułe przezwisko, którym obdarzył go mulat, za to Zayn zakłopotał się tą sytuacją, ale widząc że blondynowi ani trochę to nie przeszkadzało odetchnął z ulgą. Weszli do kamienicy Horana, Niall zrobił dla nich herbatę, a Zayn zamówił chińszczyznę z ulubionej knajpy. Chłopcy najzwyczajniej w świecie siedzieli na kanapie jedząc i oglądając jakąś beznadziejną komedię w telewizji, Zayn co jakiś czas zerkał na blondyna bo ten wyglądał cholernie uroczo w rozciągniętym swetrze z zimowym motywem. Po tym jak się skończył film Niall zebrał opakowania po jedzeniu i kubki po czym wyniósł wszystko do kuchni, Zayn poszedł za nim, nie mógł się powstrzymać, więc gdy tylko młodszy skończył zmywać i obrócił się, starszy połączył ich wargi. Blondyn był zaskoczony na początku, ale szybko oddał pocałunek na który właściwie czekał od kiedy tylko go dziś zobaczył, na ślepo skierowali się na kanapę, Zayn opadł na nią pierwszy ciągnąc za sobą Nialla i sadzając go na sobie okrakiem. Oboje zapomnieli się w tym pocałunku. Z transu wyciągnęła ich dopiero komórka mulata, który wcale nie spieszył się do jej odebrania, wolał całować szyję irlandczyka.

- Powinieneś odebrać. - mruknął Niall.

- Oddzwonię. - rzucił Zayn.

- A jak to coś ważnego. - odsunął się od niego młodszy.

Malik jęknął i wyciągnął komórkę, przewrócił oczami widząc na ekranie napis "mama", ale ostatecznie postanowił odebrać bo wiedział, że kobieta znowu będzie mu prawić wykłady na temat tego po co mu telefon.

- Tak? - odparł do słuchawki.

- Pamiętasz o dzisiejszej kolacji? - spytała kobieta.

- Umm tak jasne. - wykręcił się, choć zapomniał o tym na śmierć.

- Ohh Zayn o 18.00 się zaczyna, będzie James, więc mam nadzieję że zaprosiłeś Gigi. - powiedziała kobieta.

- Jak będę wracał do domu pojadę po nią. - zapewnił ją syn.

- W takim razie w porządku, bądźcie na czas. - dodała i rozłączyła się.

- Zayn? - Niall zwrócił jego uwagę.

- Tak? - mulat spojrzał na niego.

- Kim jest Gigi? - spytał.

- Ehh Gigi to moja znajoma z liceum i udaje przy mojej rodzinę moją dziewczynę. - westchnął mulat i odchylił głowę do tyłu - Byłem z nią kiedyś u was w kawiarni.

- Oh, czemu udaje? - spytał wstając z kolan.

- Bo moja rodzina nie akceptuje homoseksualizmu. - Zayn pokręcił głową.

- Nie lepiej im powiedzieć? - rzucił blondyn.

- Jeszcze nie, muszę wyjść na prostą i wtedy o tym pomyślę. - odpowiedział mulat.

- Leć, nie spóźnij się. - uśmiechnął się smutno blondyn.

- Jesteśmy w kontakcie tak? Gdybyś mnie potrzebował jestem na każde zawołanie. - zapewnił go po czym złożył krótki pocałunek na jego ustach. 

Tak jak powiedział mulat zajechał po swoją przyjaciółkę, ona wsiadła do samochodu i spojrzała przenikliwie na Malika.

- Skąd wracasz? - uśmiechnęła się.

- Od Nialla. - przewrócił oczami.

- Wiedziałam! Blondyn z kawiarni hym? Opowiadaj. - ponagliła mnie.

- To nie rozmowa na teraz, spotkamy się i pogadamy o tym w innym czasie. - uciął mulat.

- No ej, nie trzymaj mnie w niepewności. - jęknęła.

- Dasz radę. - poklepał ją po nodze i odjechali spod bloku dziewczyny.

Kolacja w apartamencie Malików była sztywna jak zwykle i Zayn odetchnął po odprowadzeniu Gigi do taksówki, przez cały wieczór sprawdzał telefon, ale Niall nie odezwał się nawet słowem. Zayn wysłał do blondyna krótkiego smsa na dobranoc i nie czekając na odpowiedź poszedł spać.

ziallxziall 💛💚💛💚

Christmas miracle || ZiallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz