Rozdział 44

397 34 0
                                    

2/4



Budzę się, nie budzą mnie wymioty przez które biegnę ile sil w nogach do łazienki ostatnimi siłami otworzyłem muszle klozetową i wymiotuje nie mija chwila jak czuję że Lou zgarnia moje włosy do tyłu i robi ręka kuliste ruchu i dołu moich pleców. Gdy mi przechodzi podnoszę się i spuszczam głowę. Podchodzę do zlewu i płuczę gardło.

- Dobrze już? - pyta z troska w głosie Lou.

- Tak tatusiu.

- To się ciesze. - przytula mnie i prowadzi do łóżka. - połóż się i prześpij a ja w tym czasie zrobię śniadanko.

- Ok - mruczę zasypiając.

Kiedy ponownie się budzę czuję przyjemny zapach smażonego bekonu oraz naleśników z syropem klonowym

-kotku wstawaj

Lekko podpieram się na ramionach i unoszą do powolnego siadu

-już nie śpię Lou - starszy podaje mi tace z pysznościami a mi cieknie ślinka. Biorę w ręce widelec i nóż i zaczynam pałaszować posiłek przygotowany przez szatyna

-dzięki było pyszne - całuje niebieskookiego w usta i idę do garderoby. Długo zastanawiam się co mam na siebie założyć i po nie wiadomo jakim czasie decyduje się na onesie

 Długo zastanawiam się co mam na siebie założyć i po nie wiadomo jakim czasie decyduje się na onesie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po ubraniu się w strój z chodzę na dół gdzie zastaje szatyna na kanapie. Siadam obok niego i się przytulam. Obejmuje mnie ramieniem i kładzie drugą rękę na mój brzuch.

- Jak myślisz kochanie czy bedzię to chłopczyk czy dziewczynka? - pyta mnie gładząc po brzuchu.

- Nie wiem tatusiu. Ja myślę ze to nie ma dla mnie znaczenia. Wole żeby było silne i zdrowe. - odpowiadam.

-co byś chciał robić słoneczko? Pyta mnie malując po brzuszku

Chwilę się zastanawiam

-nie wiem tatu... - nie dokończyłem bo do szatyna zadzwonił telefon który odbiera

-z tej strony Tomlinson o co chodzi?

Przytakuje po cichu do telefonu

-będę za pół godziny - naciska czerwoną słuchawkę i odkłada telefon na stół

-niestety nic nie porobimy ale może zaprosić Nialla albo Evelin abyś nie był sam. Co Ty na to? - smutam troszeczkę ale przytakuje

Ponownie łapie telefon w rękę i pisze coś na klawiaturze.

-dobrze skarbie wszystko jest ustalone przyjedzie Niall i się tobą zajmie

-to fajnie ale szkoda że Ev nie może

-loczku nie możemy zapomnieć ze ona również jest w ciąży i też się źle czuję - podchodzi do mnie i całuje po głowie. - mam Ci coś przynieść zanim pójdę na górę?

- zjadłbym ciasto z bitą śmietaną.

-och skarbie nie mamy go ale mogę wysłać jeszcze jednego sms-a do farebki i Ci kupi

Śmieje się jak Lou nazywa Niall'a ale przytakuje i przytulam się do niego. Po 5 min szatyn musi już wychodzić wiec całuje mnie w głowę i zostaje sam w domu. Włączam telewizor i włączam na bajki. W połowie oglądania słyszę jak przekręca się zamek w drzwiach. Wstaje z sofy i kieruje się do przedpokoju. Tam wita mnie blondynek.

- Hej młody. - przytula mnie.

- Hej.

- Jak się czujesz? - pyta kierując się do kuchni.

- No wiesz jak zawsze poranne mdłości i te sprawy.

-ja też chce takie onesie - dąsa się niebieskooki

-dostaniesz jak zamówimy pisze

-nie ma sprawy młody -wyciąga telefon z kieszeni wykręca numer i zamawia nam trzy pizzy jedną hawajska druga pepperoni a trzecia to jakaś dziwna bo sam wybiera składniki

-no dobra to teraz daj mi jakieś onesie

Ni ciągnie mnie do mojej sypialni i wpycha do garderoby

-hahaha Niall przestań mnie popedza jestem w ciąży nie zapominaj

-oj sory młody - pochla się do mojego brzucha - przepraszam brzdącu

Zaczynam grzebać po półkach i wyciągam onesie w pande

Zaczynam grzebać po półkach i wyciągam onesie w pande

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Daddy involuntarilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz