Rozdział 48

366 43 1
                                    

Obudziłem się około ósmej z papierami zamiast poduszek powoli prostuje plecy strasznie bolą od niewygodnej pozycji. Przyciagam się i rozglądam po pomieszczeniu, a gdy moje oczy napotykają postać lekko odzyskuje do tyłu na fotelu. Przecieram oczy i zauważam Evelin.

- Hej Lou. Już się uspokoiłeś? - pyta mnie ostrożnie brunetka.

- Tak już mi lepiej. - mówię.

- To teraz mi powiedz co ci przyszło do głowy, żeby zamykać loczka w piwnicy?

- Zasłużył sobie na to. - mówię już trochę zirytowany.

- A co twoim zdaniem takiego zrobił, aby go karać zamknięciem.

- No jak to co? Nie wiesz? - mówię do niej z pretensjami - Chciał ode mnie uciec a mówiłem mu, że ma mi nie uciekać. - warcze.

- A posłuchałeś jego tłumaczeń czy byłeś zaślepiony tym, że chce uciec.

- Ja..ja - drapie się ręką po karku - w sumie to go nie słuchałem - przyznaje niepewnie - a co mówił jak bardzo mnie nienawidzi przez to co zrobiłem . -  wstaje i wyglądam przez okno. Słyszę śmiech dochodzący od strony kobiety

- Piewsze o co zapytał to co Cię tak zdenerwowało, że byłeś taki zły. Ty jesteś dla niego najważniejszy. Chciał od razu iść do Ciebie i Cię pocieszyć, ale mu nie pozwoliliśmy. Musiałeś ochłonąć. Mam nadzieję, że to się stało, a teraz droga wolna. - odchodzi od drzwi i otwiera mi je, a ja wychodzę i kieruję się się stronę pokoju ukochanego.

Wchodzę do pomieszczenia i widzę jak moje słoneczko śpi. Podchodzę do niego i siadam. Pochylam się nad nim i całuje w głowę. Widzę jak przez mój dotyk loczek się budzi.

- Dzień dobry kochanie. - mówię uśmiechając sie do niego.

- Cześć tatusiu.

- Przepraszam kochanie , że wczoraj tak się zachowałem, ale myślałem że chcesz mi uciec. - mówię.

- Nie chciałem uciec od ciebie.

- To dlaczego wczoraj byłeś na płocie? - pytam.

- Bo chciałem zerwać kwiatki, aby zrobić dla nas wianki. - wyjaśnia zielonooki.

- Oh moja księżniczko - sadzam go sobie na kolanach i przytulam - w ramach zadość uczynienia dostaniesz na śniadanie cokolwiek byś chciał.

- Hmm zjadłym pizzę z ananasem i pieczarkami. - szczerzy się w moim kierunku i daje mi soczystego całusa w policzek i wstaje z moich kolan w podskokach zmierzając do garderoby siedzę na skraju łóżka i rozmyślam. Nie wiem ile czasu minęło ale słyszę.

- Daddy jestem już gotowy. - podnoszę wzrok na mojego skarbeczka i widzę go ubranego w to:

 - podnoszę wzrok na mojego skarbeczka i widzę go ubranego w to:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

i trzymającej w ręku różowy aparat fotograficzny

- Loczku skąd go masz?

- Niall mi przynosił rozmawiałem z nim kiedyś o tym, że lubię fotografować różne rzeczy za pomocą starych aparatów i dostałem ten polaroid.  - macha mi nim przed oczami.

- A robiłeś nim jakieś już zdjęcia kotku? - pytam go z ciekawości

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- A robiłeś nim jakieś już zdjęcia kotku? - pytam go z ciekawości.

- Nie jeszcze nic nie sfotografowałem. - odpowiada.

- To co ty na to aby po śniadanku zrobimy sobie zdjęcia. - zaproponowałem mu.

Widzę jak zaczynają mu się błyszczeć oczy na ta propozycje.

- Tak, tak chce bardzo. - podskakuje.

- No to idę zadzwonić po pizzę. - mówię wstając i kieruje się na dół po telefon.

Czuje, że loczek idzie za mną na dół. Wchodzę do kuchni, bo tam zostawiłem komórkę i wybieram numer do najbliższej pizzerii.

Daddy involuntarilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz