2

17.4K 995 690
                                    

- Witam, rodzinko!

Zszedłem na dół, widząc trójkę ludzi siedzących przy stole. Ojciec jak zwykle czytał gazetę, mama i Gem rozmawiały.

Usiadłem obok, przysuwając bliżej patelnię z jajecznicą. Lubiłem to, że każde z nas musiało wcześnie wstawać.

- Dziękuję ci, Harry za pomoc w tym remoncie - powiedziała mama, łapiąc moją dłoń i ściskając na chwilkę. Uśmiechnąłem się i zapewniłem, że nie miałem z tym problemu. To nawet nie był remont, tylko malowanie i przemeblowanie, tak czy inaczej, bardzo męczące.

Zupełnie niecelowo, obserwowałem, co je Gem. Myślę, że już weszło mi to w nawyk, co niestety tym razem ona zauważyła.

- Znowu to robisz, Harry? - spytała ofensywnie. Zwykle mieliśmy bardzo dobre stosunki, ale nie lubiła, kiedy na każdym kroku nieświadomie przypominałem jej o nieaktualnych zaburzeniach odżywiania.

- Przepraszam, Gem - podparłem podbródek na pięści i wsadziłem kawałek jajka do ust. - Boję się, że weszło mi to w krew.

Westchnęła i odeszła od stołu, a ja śledziłem wzrokiem, jak odkłada talerz do stołu. Żebra powoli zanikały na jej brzuchu, a cała jej figura nabierała kształtów co nie zmienia faktu, że ja nie zapominałem momentu, kiedy zastałem ją zapłakaną w łazience, z wymiocinami w kącikach ust.

- Powinniśmy się zbierać - oświadczyła mama ojcu, a ten oderwał się od gazety i poklepał mnie z niewiadomych powodów po ramieniu, zanim odszedł za mamą.

- Mogę wiedzieć, czemu to robisz? - spytała Gem, stojąc tyłem do mnie. Wstałem i zabrałem brudne naczynia ze stołu, następnie podchodząc bliżej siostry.

- To nie ty oglądałaś siebie w tamtej łazience - mruknąłem, wrzucając je niedbale do umywalki.

- Nie, ale oglądałam siebie w lustrze, Harry! Wiem, że byłam obrzydliwa i nie chcę do tego wracać, a ty na każdym kroku mi przypominasz!

- Gem - złapałem ją za ramię i przyciągnąłem do siebie, przytulając. - Nigdy nie mów o sobie, że byłaś albo jesteś obrzydliwa. Przepraszam.

Musiałem dość szybko dorosnąć. Zawsze byłem tym odpowiedzialniejszym w rodzeństwie, nawet jeśli Gem była starsza, ale nie miałem tego nikomu za złe.

- Przepraszam - wymamrotała i przytuliła mnie szybko. - Zbieram się, bo spóźnię się na wykłady. Uroki życia studenta.

Zaśmiałem się i wypuściłem ją z objęć.

Po pięćdziesięciu minutach parkowałem na szkolnym dziedzińcu. Zeskanowałem tego spierdoleńca Dylana i Boonie, a następnie przeszukałem wzrokiem szkolną masę, żeby znaleźć Mortez obok tego swojego przyjaciela. Aktualnie biła go po ramieniu. Przynajmniej wiem, że nie tylko dla mnie jest taka niemiła.

Podszedłem bliżej, wyłapując strzępek ich rozmowy.

- UFC przyjęłoby cię z otwartymi ramionami - postanowiłem bardzo filmowo przerwać im rozmowę, łapiąc dziewczynę za brzuch i odwracając przodem do siebie. Mojej uwadze nie umknęło, że ma na sobie znacznie lepsze ciuchy, i cycki.

- Lepiej - pocałowałem ją w policzek. Niall radził mi robienie tego jak najczęściej, żeby zwrócić uwagę szkoły. - Zaśmiej się, jakbym powiedział coś zabawnego.

Bardziej fałszywego śmiechu niż ten spomiędzy jej ust w tamtym momencie, naprawdę nie słyszałem. Mimo wszystko przytaknąłem, po raz kolejny całując jej twarz. Postanowiłem słuchać rad Nialla, choć osobiście uważałem za idiotyczne i przesadzone tak częste pocałunki.

make a deal, Mortez / styles+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz