"Wiesz...nie spodziewałem się, ani nie oczekiwałem, że odpiszesz, także ok. W zasadzie nie jestem pewien, czy w ogóle piszę na dobry adres także...jeżeli nie jesteś Harrym i otrzymujesz te listy, to strasznie przepraszam i w ogóle.
Nie miałem też zamiaru pisać cokolwiek więcej, to miało być moje "zakończenie". Wiesz taki epilog. Ale chyba mi nie wyszło...
To głupie, ale pisząc tak do Ciebie, jakby czuję odrobinę Twoją obecność.
Jutro Boże Narodzenie, także życzę Ci Wesołych Świąt. Mam nadzieję, że spędzasz je otoczony przez osoby, które kochasz, szczęśliwy.
Wiesz, że mam jeszcze prezent, który chciałem Ci dać na święta, ale już nie miałem jak? Oczywiście na pewno bym coś do tego dokupił, ale zrobiłem dla Ciebie album. Nie tylko ze zdjęciami, z wszystkimi naszymi pamiątkami. Znalazłem go wczoraj i wszystko mi się przypomniało. Mam tam rachunek z restauracji, w której byliśmy na naszej pierwszej randki. Wszystkie Twoje liściki miłosne. Karteczkę, na której zapisałeś mi swój numer w dzień, gdy się spotkaliśmy. Mapkę, którą ukradłeś tej biednej babci w Madrycie, bo zgubiliśmy się w środku miasta. Pamiętasz? Próbkę serwetek, które miały być na naszym ślubie. Wszystkie zdjęcia, które zrobiłem Ci z zaskoczenia. Bilet na koncert, na który zabrałeś mnie z okazji moich 21 urodzin (swoją drogą- najlepszy na jakim kiedykolwiek byłem). Opakowanie po jednym z tych owocowych cukierków, które zawsze tak zżeraliśmy, jak oglądaliśmy jakieś smutne filmy, na które Ty zawsze miałeś ochotę. Kartę hotelową do pokoju, w którym pierwszy raz wyznaliśmy sobie miłość (ukradłem ją, była zbyt cenna). Ulotkę z tej lodziarni w Paryżu, niby był to zwyczajny dzień, ale na zawsze pozostanie w moim sercu, byłeś wtedy taki szczęśliwy, ja byłem tak obrzydliwie zakochani i zrobiliśmy tak wiele wspaniałych rzeczy, co się liczy RAZEM, tak bardzo RAZEM. Kartkę, na której rozrysowałeś mi Swoje pomysły na nasze tatuaże. To były najlepsze czasy w moim życiu. I cieszę się, że mam te wszystkie pamiątki, chociaż cząsteczki tego co kiedyś było. Cząsteczkę naszej miłości, cząsteczkę Ciebie, cząsteczkę życia, które bezpowrotnie przeminęło.
Zastanawiam się...zastanawiam się, czy gdybym nie odpuścił. Gdybym mimo wszystko o Ciebie walczył, nawet jeżeli mnie nienawidziłeś. Gdybym się wtedy nie poddał...Może byłem tylko o dzień od sukcesu? Może byłem tylko o krok do odzyskania Twojej miłości? Może zrezygnowałem w najgorszym momencie? Każdy moment był najgorszy na zrezygnowanie... Byłem taki samolubny, taki przerażony tą sytuacją, nie wiem czego od Ciebie oczekiwałem...chyba, że w ogóle jeszcze będziesz mnie w tym wszystkim wspierać, co jest szczytem bezsensu...Boże, byłem taki głupi! Powinienem był o Ciebie walczyć, nawet jeżeli miałoby mi to zająć połowę życia, nawet jeżeli miałoby mi to zająć całe życie. Jak można zrezygnować z walki o najważniejszą rzecz na świecie, żeby mieć prościej? Swoją drogą nigdy nie było prościej. Z Tobą wszystko było sto razy prostsze... Może gdybym o Ciebie walczył...Może byś znowu mnie pokochał, może nie spędzałbym teraz świąt z jakąś pindą, tylko ubieralibyśmy teraz wspólnie choinkę, ubrani w te głupie świąteczne ubrania, które tak kochasz, pilibyśmy wspólnie herbatę, napaliłbyś w kominku, bo jestem zbyt wielką ciotą, by potrafić to zrobić, ogrzałbyś moje lodowate ręce w swoich, przytuliłbym Cię, a Ty pocałowałbyś mnie w głowę, a potem zaczął łaskotać, bo tak bardzo uwielbiałeś mnie tym męczyć. Ale odpuściłem...Zrezygnowałem, spieprzyłem, przegrałem...Więc zasługuję na to, by teraz samotnie marznąć. Nie jest mi siebie nawet szkoda.
Nie wiem jaki ma to związek z czymkolwiek, ale nigdy nie przestałem się obwiniać o to, że przeze mnie straciłeś swoją karierę. Wiem, że to przeze mnie odszedłeś, wiem, Zayn mi powiedział. Lepiej mi się żyło bez tej świadomości, na prawdę, wolałem żyć bez wiedzy, że jestem najgorszym skurwielem na świecie, najokropniejszą istotą jaka kiedykolwiek się urodziła. Jesteś taki świetny, Boże!, Twój głos, Twoje piosenki, Twoja osobowość sceniczna, Twoja szczerość podczas śpiewania, Twoje kontakty z fanami...Po prostu nigdy sobie nie wybaczę, że przeze mnie to wszystko zaprzepaściłeś. Mogłeś osiągnąć jeszcze tak wiele, mogłeś osiągnąć wszystko na tym świecie. Nie rozumiem...Gdybyś mi powiedział, sam bym odszedł, żebyś Ty nie musiał. Na prawdę bym to zrobił. Przecież u Ciebie marnowało się dużo więcej, a z resztą i tak musiałbym prędzej czy później odejść ze względu na dziecko. Także...to było bezsensowne posunięcie, Harry. I tak nie mieliśmy zamiaru iść dalej bez Ciebie. Bez Ciebie to nie miało sensu. Najmniejszego.
Pamiętasz jak zawsze w święta oglądaliśmy razem "Love Actually"? To jedno z moich ulubionych wspomnień. Zawsze płakałeś, wtulałeś się w mój bok i moczyłeś mi koszulkę. Wiesz dlaczego tak bardzo kocham to wspomnienie? Nie tylko dlatego, że po prostu tam byłeś i w dodatku się do mnie przytulałeś, ale również dlatego, że przypomina mi jak wspaniałym człowiekiem byłeś. Z sercem na dłoni, delikatnymi uczuciami i wielką wrażliwością. Łatwo się wzruszałeś, przeżywałeś cierpienie innych, niewiele potrzebowałeś, by Cię zranić, czułeś wszystko dwa razy mocniej. I to sprawia, że jesteś najpiękniejszym człowiekiem na świecie. Pośród tych wszystkich bezuczuciowych szui i debilów, byłeś jak wielki, piękny kwiat, który wyrósł na chodniku w wielkim mieście. Coś pięknego i wyjątkowego, stworzonego w niepomocnych warunkach, ale również bardzo podatny na zdeptanie przez ludzi. Niestety to ja najbardziej Cię zdeptałem. Dałeś mi swoje serce na dłoni, dałeś mi całą swoją miłość, ofiarowałeś mi całego siebie, a ja Cię zdeptałem...Znasz gorszego człowieka?
A pamiętasz nasze ostatnie wspólne święta? Ja pamiętam. Byłem straszliwie chory, myślałem, że umrę. A Ty zrezygnowałeś z wyjazdu do rodziny, żeby się mną zaopiekować? Cholera, byłeś takim wspaniałym chłopaka! Opiekowałeś się mną cały czas, skakałeś dookoła mnie, jak głupi. Ale Ci wyszło, bo już dwa dni po tym byłem całkowicie zdrowy. To nie te rosołki i lekarstwa mi pomogły, to Ty, Harry. Zawsze samą obecnością mnie uzdrawiałeś. Zdawało mi się wtedy, że już zawsze będziemy razem, że każde kolejne święta, aż do usranej śmierci, będziemy spędzać razem, że zawsze będziemy opiekować się sobą nawzajem, gdy któryś będzie chory, że już zawsze będziemy się dla siebie nawzajem poświęcać, że to wszystko to już tak na zawsze...
Bardzo chciałbym, żebyś tu był Harry...na prawdę...to złe, nie powinienem Ci tego pisać. Ale tak cholernie Cię potrzebuję Harry tutaj, ze mną. Twojego ciepła, Twoich rosołków, Twoich zatroskanych spojrzeń i kochających pocałunków. Wprawdzie nie jestem chory, ale...po prostu tęsknię. Na prawdę tęsknię. I tak jak te prawie dwa lata zdawało mi się, że wcale nie tęsknię. Tak teraz usycham z tęsknoty. Nieważne jak żałośnie to brzmi. Przepraszam, Harry...
Louis xxx"
YOU ARE READING
Make You Feel My Love ~ Larry ✔️
Fanfic~Mógłbym być głodny, posiniaczony, mógłbym czołgać się po ulicy. Nie, nie ma nic takiego, czego bym nie zrobił. Byś poczuł moją miłość.~