6

195 27 0
                                    

Stiles z Isaaciem trzymali się za ręce, a niedaleko nich, ze spuszczonymi głowami stało dwóch chłopaków z Hufflepuffu. Od czasu do czasu zerkali na nich z nienawiścią, nie wierząc, że Stilinski na nich doniósł.

- Możecie to jakoś wytłumaczyć? - zapytał Dumbledore. Starał się nie okazywać gniewu, chociaż był bardzo zły. Nie mógł sobie pozwolić na takie traktowanie uczniów w jego szkole.

- Nie wiemy o co chodzi, dyrektorze - odpowiedział Marco, podnosząc głowę. Wyglądał, według Isaaca, na zbyt pewnego siebie chłopaczka, który nie bardzo zdaje sobie sprawę z tego, co zrobił. Blondyn miał go ochotę zatłuc i nie miałby żadnych wyrzutów sumienia. 

- Nie gadaj głupot, Marco - odezwał się Jackob, patrząc na przyjaciela. - Pobiliśmy go.

Chłopak spuścił głowę, nic nie mówiąc.

I dla nich skończyło się tylko szlabanem, pismem do rodziców i naganą. Stiles nie chciał wyjść z bezpiecznego gabinetu dyrektora, ale Lahey go jakoś wyciągnął.

- Nie zostawiaj mnie  - wyszeptał ze łzami w oczach brunet. Starszy musiał iść już na bardzo ważną lekcję eliksirów, inaczej obleje. - Boje się.

Isaac przytulił go do siebie, czując, jak jego ukochany drży.

- Słoneczko, już nic ci złego nie zrobią. Nie masz czego się bać, już jest dobrze.

Stiles uśmiechnął się i kiwnął głową. Powoli zaczął iść w stronę swojej sali.

Pokój Życzeń /stisaacOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz