7

184 25 4
                                    

Stiles miał łzy w oczach, kiedy Marco zaczął ciągnąć go do pustej sali. Tak strasznie się bał tego, co mu zaraz zrobią.

- I co, nie jesteś już taki cwany? - zapytał Jackob, który zamknął już drzwi. Rzucił zaklęcie wyciszające i zaczął rozpinać swój rozporek. Marco na chwilę obecną zajęty był przytrzymywaniem zrozpaczonego bruneta, który starał się wyrwać. - Nie płacz, kochanie. Tylko przez chwilę będzie bolało. 

- Przepraszam, nie róbcie mi krzywdy! - krzyknął przestraszony, a jego twarz była cała w łzach. - Nie wiedziałem, że Isaac pójdzie do dyrektora i wszystko mu powie! On nie chciał!

Jednak dla niego to był już koniec.

*
Stiles podciągnął spodnie, a później wytarł łzy z twarzy. Chłopaki już sobie poszli i zostawili go samego. Czuł się strasznie źle i marzył tylko o tym, by umrzeć. Wszystko go bolało, ale nie chciał nikogo poprosić o pomoc. Musiał sobie poradzić z tym problemem sam.

Idąc jak najdyskretniej, wziął gruby sznur ze składzika Filcha. Uśmiechnął się do siebie i ruszył w stronę swojego dormitorium.

To nie było dla niego ani trochę trudne. Chciał się wreszcie poczuć wolny i nie czuć tego cholernego bólu, który towarzyszył mu od roku.

Obwiązał sobie pętlę wokół szyi, zeskakując ze stolika. Nie mógł złapać oddechu, ale nie bronił się przed tym. Według niego to było coś niezwykłego. Świadomość, że zaraz umrze.

Jednak nie dane mu było zginąć, ponieważ kiedy już powoli tracił przytomność, ktoś wszedł do dormitorium. I cóż, Isaac go uratował.


Pokój Życzeń /stisaacOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz