2. Szok

953 47 4
                                    

Dryyyyń...No nie, cholerny budzik! Przecież jest dopiero 7:15...7:15!!! Nie, nie mogę się spóźnić w pierwszy dzień szkoły! Jak najszybciej napisałam do mojego przyjaciela Jacksona, że zaspałam i musi jeszcze na mnie poczekać. Po chwili już byłam w łazience wykonując wszystkie potrzeby fizjologiczne, a następnie robiąc lekki makijaż składający się z podkładu i tuszu do rzęs. Wybrałam z szafy zwiewną sukienkę zaraz przed kolanko i pędem wybiegłam z mojego lokum wpadając prosto do samochodu jedynej bliskiej mi osoby, którą mam.
- Dzień dobry Pani spóźnialska, miałaś być gotowa 15 minut temu.
- Dzień dobry mój ukochany, najwspanialszy przyjacielu. Jak ja się cieszę, że nie robisz mi wyrzutów za spóźnienie - odpowiedziałam udając słodki uśmiech.
- Ahhh i jak ja mam się na ciebie gniewać mała co?
- Nie możesz, za bardzo mnie kochasz.
- Masz rację - westchnął i odpalił silnik. Pod szkołą byliśmy dokładnie o 7:57. Nie musiałam iść do szatni bo na dworze było jeszcze za ciepło na zakładanie dodatkowych ubrań. Razem z Jacksonem udaliśmy się w nieznanym mi kierunku. Szłam za nim nie wiedząc gdzie nas prowadzi. Jak się później okazało zatrzymaliśmy się pod salą 56 na której pisało "biologia". Weszliśmy zaraz za nauczycielką siadając w środkowym rzędzie zajmując trzecią ławkę. Nauczycielka chyba nie zauważyła, że klasa wzbogaciła się o nową uczennice. Uczniowie z pewnością tak. Przez całą lekcje czułam na sobie wzrok różnych osób. Lekcja przebiegła całkiem szybko. Nie lubię tego przedmiotu, ale muszę przyznać, że ta kobieta naprawdę ciekawie tłumaczy. Może uda mi się zmienić zdanie o biologi. Następna była chemia, a po niej angielski. Chyba nie rzuciłam się za bardzo w oczy naszym nauczycielą.
- Jackson szybciej jestem głodna! - poganiałam blondyna czując jak burczy mi w brzuchu. Tak, właśnie teraz jest przerwa na lunch. Czyli to co Summer lubi najbardziej!
- Spokojnie kobieto, nikt Ci tam wszystkiego nie zje.
- Ale wiesz, że jak jestem głodna to jestem zła. Już dawno bym tam była gdyby nie to, że nie mam zielonego pojęcia gdzie to jest - mój blondas pokręcił tylko głową jak to ma w zwyczaju i po chwili otworzył drzwi do wielkiej stołówki gdzie było bardzo dużo okrągłych, czerwonych stołów. Stanęliśmy w kolejce z tacą. Postanowiłam, że dzisiaj zjem jogurt z platkami i owocami. Kiedy już zapłaciliśmy za swoje jedzenie usiedliśmy przy jednym ze stołów. Jak w każdej szkole było widać, że ludzie podzielili się na kujonów, sportowców i ich w większość wytapetowane laski oraz na takich jak...my, nie rzucające się w oczy osoby.
- Uwaga za tobą. W naszą stronę idzie Amanda, ta dziewczyna przesłała się chyba z całą męską częścią szkoły .
- Mówiąc połowa masz na myśli też siebie? - zapytałam podnosząc jedną brew do góry.
- Tak.Na przykład ze mną - miałam już coś powiedzieć, ale ktoś mi przerwał.
- Cześć widzę, że jesteś nowa. Jestem Amanda, królowa tej szkoły oraz przewodnicząca.
- Summer - odpowiedziałam krótko.
- Więc Summer...jeżeli chcesz zapraszam ciebie i twojego towarzysza - w tym momencie zalotnie uśmiechnęła się do mojego przyjaciela - do mojego stolika. Możemy zostać przyjaciółkami, a ja Ci powiem jak w tej szkole żyć i być szanowanym - spojrzałam się na jej koleżanki stojące tuż za nią.
- Wiesz...
- Amanda- podpowiedział mi mój przyjaciel.
-Amanda...nie zaprzyjaźnie się z tobą i nie zostanę twoim kolejnym pieskiem. Sorry - I oto właśnie w taki sposób pozbyłam się jej uśmieszku, a na twarz tej dziewczyny wkroczyła złość .
- Czy ty wiesz do kogo mówisz ?! Zdajesz sobie sprawę ile osób chciałoby być teraz na twoim miejcu?!
- Jakoś średnio mnie to obchodzi.
- Pożałujesz, mi się nie odmawia!
- Taaa...już się boję - odpowiedziałam znudzona,a ona odeszła cała czerwona ze złości.
- No Sum brawo. Nie wiedziałem, że tak potrafisz. Od kiedy jesteś w stanie komuś tak odpowiedzieć ?
- Szczerze ja też nie. I nie mam bladego pojęcia dlaczego nie powiedziałam tego grzeczniej, ale czuje się z tym dobrze - pokazałam swoje zęby w wielkim uśmiechu.
- Tylko teraz na nią uważaj już nie raz próbowała kogoś zniszczyć z pozytywnym skutkiem.
- Dobrze, będę na nią uważać, a teraz może chodź bo mamy zaraz lekcje matematyki, a ja nie wiem gdzie to jest - pokiwał głowa i razem udaliśmy się w stronę wyjścia ze stołówki.

***

Dzwonek zadzwonił, a my czekaliśmy na nauczyciela matematyki. No ten przedmiot też nie idzie mi najlepiej. Wolę literaturę, w ogóle kocham czytać. Po chwili któryś z uczniów naszej klasy otworzył drzwi do sali mówiąc, że "proferos Hiddleston  za chwilę przyjdzie bo wezwał go dyrektor". Zajęliśmy swoje miejsca.
- Pan Hiddleston to nasz wychowawca. Jest dobrym nauczycielem, ale jego przekleństwem jest to, że jest przystojny i nie może opędzić się od dużej ilości fanek. Jest wymagający i trzyma nas krótko, ale jest naprawdę w pożądku.
- Wiesz, że mam problemy z tym przedmiotem i jeszcze ten klub przez, który nawet nie mam czasu zapisać się na jakieś dodatkowe zajęcia. Tak bardzo tego nienawidzę. Kocham tańczyć i śpiewać, ale nie w taki sposób.
- Wiem mała. Spokojnie ja Ci pomogę. A tym klubem się nie przejmuj zebrałem już prawie całą sumę na wykupienie cię od tego szaleńca.
- Dzięki. Jesteś jedyną osobą która się o mnie troszczy - I właśnie w tym momencie usłyszałam trzask zamykanych drzwi, a do sali wszedł...
Nie! To nie możliwe! Nie nie nie i jeszcze raz Nie!
- Dzień dobry klaso!
- Dzień dobry Panie Hiddleston! - odowiedzieli wszyscy za wyjątkiem mnie, ponieważ byłam w zbyt dużym szoku. Pan Hiddleston zaczął sprawdzać obecność.
- Mia Bler.
- Jestem.
- Adam Clark.
- Obecny.
- Ooo, a to jest ta nowa uczennica...Summer Edwards - podniósł głowę do góry szukając mnie po klasie. Te oczy, te piękne zielone oczy takie same jak zeszłej nocy w klubie. Wiedziałam w jego oczach to samo co wczoraj.On wie...

Cześć wszystkim! Drawno mnie nie było. Myślałam, że nie będę kontynuować tego opowiadania, ale jak widać plany się zmieniły i już się raczej nie odmienią;)
Przepraszam za błędy później postaram się je poprawić.

Teacher and meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz