Rozdział #2

282 19 2
                                    

Ja niezwracając na niego uwagi podeszłam do walizek i zaczęłam się rozpakowywać.

Likan:

Szłam z Laito do swojego pokoju. Czułam na sobie jego wzrok. A ja wiem gdzie się patrzył. Jestem przyzwyczajona do tego że faceci patrzą na mój biust. Lecz zaczęło mnie to już denerwować.

-Możesz mi sie na cycki nie gapić?- odezwałam się do niego.

-Mogę, ale nie muszę laleczko.- powiedział dalej gapiąc się na moje cycki.

- W takim razie zrobię ci to- powiedziałam po czym sięgnęłam po jego kapelusz i zaczęłam uciekać.

- Ej!! Oddawaj mój kapelusz!!- krzyknął i zaczął biec za mną. Był całkiem szybki. Fajna zabawa. Lecz nie trwała długo bo już po pięciu minutach Laito mnie dogonił. Złapał mnie w talii i przyszpil mnie do ściany.

- Nie ładnie laleczko oj nie ładnie. Będzie kara- powiedział mi do ucha. Ja za to zaczęłam się śmiać. On mnie puścił i patrzył na mnie ze zdziwieniem. Po chwili sie dołączył.

- Fajna zabawa. Jesteś szybki.- powiedziałam.

- Ty też. Ledwo Cię dogoniłem.- powiedział po czym puścił mi oczko

-Hihi. Dobra zaprować mnie do tego pokoju.

- Już się robi. Choć za mną. - powiedział po czym zaczął iść. Ja nie tracąc ani chwili podążyłam za nim.

Mikan:

Kiedy szłam z Rejim nikt się nie odzywal. Widocznie Reji był czymś zamyslony. Ciekawe czym. Gdy dotarliśmy pod drzwi, Reji kulturalnie przepuscil mnie przodem. Pokój był naprawdę ładny. Ściany były jasno fioletowe a meble były koloru czarnego. W pokoju były drugie drzwi na pewno łazienka.

- Panienko Mikan. Obiad rozpoczyna się o godzinie 14:30 natomiast kolacja o 19:00. Bardzo bym prosił aby panienka i panienki siostry się nie spoznialy.- powiedział Reji.

-Dobrze Reji. - gdy to powiedziałam Reji miał już opuścić mój pokój gdy nagle załapałam bo za rękę. Ten sie do mnie odwrócił.

- I jeszcze jedno Reji. Proszę nie mów do mnie Panienko. Mów po prostu Mikan.- usmiechelam się do niego ciepło. On gdy to usłyszał również się uśmiechnął. Miał naprwade ładny uśmiech. Gdy wyszedł zaczęłam się rozpakowywać.

Rose:

Szłam z Subiru....Suparu....A Nie z Subaru. Tak z Subaru. No więc szłam z Subaru do mojego pokoju. Pomiędzy nami była cisza lecz mi nie przeszkadzała. Bardziej interesował mnie ten ogród który widziałam. Był przepiękny. Kocham kwiaty a najbardziej różę. Tylko one tam rosły w różnych kolorach. Najbardziej uwielbiam białe róże. Tak bardzo się zamyslilam, że niezauważyłam że Subaru coś do mnie mówi.

-Słuchasz mnie? - powiedział lekko zirytowany Subaru.

- Przepraszam zamyslilam się. Co mówiłeś.

-Zapytałem się nad czym tak rozmyslasz.

-Myślę o tym pięknym ogrodzie przed rezydencją. Jest cudowny.

- Lubisz kwiaty?

- Uwielbiam A już najbardziej różę.

-No to fajnie bo akurat też uwielbiam różę.

- Na serio?! Czyli ten ogród Na pewno jest twój prawda?

-Tak. - uśmiechnął się do mnie.

- A czy mogłabym po obiedzie zajrzeć do niego.

-Jasne

-Dziękuję- usmiechelam się do niego. Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę. Gdy dotarłam z Subaru do pokoju on powiadomił mnie o której jest obiad oraz kolacja. Mówił że mamy się nie spóźnic gdyż jego brat tego nie toleruje. Gdy Subaru poszedł zaczęłam się rozpakowywać.

Nanami:

Szłam w ciszy z Kanato gdy ten sie odezwał.

-Fajną masz Przytulanke. Jak się nazywa?

-Lila A twój pluszak?

-Teddy- gdy to powiedział przystawił mi misia przed twarz.

-Witaj Teddy- podałam rękę Misiowi.

-Mówi cześć.

-Lila też się wita.

-Witaj Lila- Kanato uścisnął łapkę Lili.

Gdy już doszliśmy do mojego pokoju Kanato poinformował mnie kiedy jest obiad oraz kolacja. Po tym poszedł A ja zaczęłam się rozpakowywać.

Akana:

Na moje nieszczęście szłam z Ayato. Już mi sie nie spodobał. Widać po nim że jest arogancki.
Kątem oka widziałam jak mi sie przyglądał. Ja nie zwracałam na niego uwagi. Gdy doszliśmy już pod drzwi Ayato poinformował mnie kiedy jest obiad oraz kolacja. Miał jeszcze coś dodać ale się wycofał. Po tym otworzyłam drzwi i ujrzałam śliczny pokój. Ściany były w kolorze czerwonym. Łóżko, dwie szafeczki obok łóżka, duża szafa oraz toaletka miała kolor czarny. Pościel na łóżku była w kolorze wiśniowym. W pokoju znajdowały się drugie czarne drzwi. Zapewne łazienka. Zauważyłam że Ayato już nie ma. To dobrze bo nie chcę się z nim męczyć. Postanowiłam się rozpakować.

Yuka:

Gdy się już rozpakowalam zajrzałam do telefonu. Była godzina 12:00. Szybko mi to poszło. Do obiadu zostały ponad dwie godziny wiec postanowiłam się zdrzemnąć. Niestety Shu nadal leżał na moim łóżku. Podeszłam do niego u szturchnełam go w ramię.

-Shu

-Hmm- otworzył oczy.

-Mógłbyś zejść z mojego łóżka bo chciałabym się położyć?

-Mógłbym... ale mi sie nie chce- powiedział po czym zamknął oczy. Westchnęłam. Postanowiłam przesunąć lekko Shu i się położyć. Był ciężki ale jakoś dałam radę. Położyłam się obok niego zostawiając między nami odstęp. Nastawilam budzik na 13:40. Odłożyłam mój telefon po czym ułożyłam się wygodnie na łóżku. Byłam przy brzegu łóżka żeby nie być tak blisko Shu. On się rozłożył A ja miałam zaledwie 1/4 łóżka. Prawie spadłam ale Shu mnie złapał po czym przyciągnął do siebie tak ze leżała na nim. Spojrzałam na niego zdziwiona i lekko zarumienionia. On za to sie uśmiechnął.

-Tu chyba będzie ci wygodnie.

-Skoro tak mówisz.- powiedziałam po czym wtulilam się w blądyna i zasnęłam.

Shu:

Yuka chyba zasnęła. Włosy lekko opadały jej na twarz. Była lekka. Nic mi to nie przeszkadzało że leży na mnie. Ostrożnie żeby jej nie obudzić zszedłem z łóżka lecz najpierw wygodnie ją ułożyłem na poscieli. Wyglądała ślicznie. Przykryłem ją kocem po czym wyszedłem cicho z jej pokoju.

****♡♡♡****
Przepraszam za błędy. Rozdział pisany na szybk oraz nie sprawdzony. Dziękuję za przeczytanie!♡♡♡

~klaszalek

Siostry Night- Diabolik LoversOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz