1.

112 20 11
                                    


Normalnie nie zwracałem uwagi na nowych uczniów. Co innego, jeśli tym uczniem była wysoka, czarnowłosa dziewczyna o niebieskich oczach i idealnej figurze, niczym wyjęta z okładki czasopisma.

- Oto wasza nowa koleżanka - powiedział pan Haynes, kładąc swoją rękę na plecach nieznajomej. Wolałem nie myśleć o tym, że wcześniej wycierał nią śpiki spod nosa.

Zza siebie usłyszałem szept Marcusa.

- Cześć boska.

Parsknąłem śmiechem, opierając głowę na dłoni.

- Jestem Nancy. - Dziewczyna uniosła rękę do góry i pomachała nią.

- Usiądź tam z tyłu - nauczyciel wskazał pustą ławkę na samym końcu sali.

Niemalże słyszałem ciche okrzyki radości mojego przyjaciela. Kiedy Nancy przechodziła obok mnie, spróbowałem jakoś przyciągnąć jej uwagę. Usiadłem prosto, uśmiechając się, ale ta wbiła swój wzrok w Marcusa. Gdy tylko zajęła miejsce, chłopak przedstawił się i zaczął wypytywać ją, co taka ślicznotka robiła w naszej szkole. Właśnie tego się po nim spodziewałem.

Lekcje matematyki zawsze przebiegały w ten sam sposób. Haynes tłumaczył jakieś niezrozumiałe zapiski na tablicy, ale i tak nikt go nie słuchał, więc ten zaczynał krzyczeć, że jesteśmy niewychowanymi gówniarzami, a nasi rodzice powinni się wstydzić. Wtedy ktoś z klasy strzelał ciętą ripostą, a on wracał do swoich iksów i igreków.

Chyba jedynie Haynes olewał nasze zachowanie. Nikt nie wiedział, ile ten gość miał naprawdę lat. Pierwsze ławki zawsze pozostawały puste z powodu nadmiernego ślinienia się przez nauczyciela. Można by się śmiać, ale w pierwszej klasie usiadłem przed samym jego biurkiem. W sumie nigdy nikt nie przywiązał mnie do rufy płynącego statku, ale byłem pewien, że towarzyszyły mi podobne uczucia.

Poczułem wibracje w kieszeni moich spodni. Dyskretnie wyciągnąłem telefon, otwierając wiadomość od Evy.

"Teraz historia, mam dość tych wykładów! Przyjdź pod tablice informacyjną po lekcji"

Odwróciłem się do tyłu. Od razu byłem pewien, że nasza nowa koleżanka będzie nam towarzyszyć.

Kiedy zadzwonił dzwonek, zawiesiłem plecak na ramieniu i spojrzałem na chłopaka.

- Reszta czeka na nas pod tablicą.

Marcus uśmiechnął się do Nancy.

- Pójdziesz z nami?

Dziewczyna uniosła brwi, co tylko pchnęło go do przodu. Objął ją ręką na wysokości przedramienia, dodając zalotnie:

- Będzie fajnie. Obiecuję.

Prychnąłem rozbawiony, wychodząc z klasy.

- Więc Nancy - zacząłem, gdy Marcus zniknął w tłumie, próbując dostać się do swojej szafki. - jesteś pewna, że chcesz się do nas przyłączyć?

- Zdecydowanie spasuję.

- Gdzie przedtem chodziłaś do szkoły?

- Uczyłam się w domu.

Dziewczyna rozglądała się dookoła, jakby lekko przerażona ilością osób na korytarzu.

- Przyzwyczaisz się.

Ta spojrzała na mnie z grymasem na twarzy.

- Mam nadzieję.

- Marcus wprowadzi cię w to szalone życie licealisty. - Starałem się nie zgubić jej wzrokiem na tej szkolnej autostradzie.

What's wrong with you, Sammy?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz