Przed ponownym utonięciem we krwi uratowała mnie piosenka Skrillexa. Natychmiast otworzyłem powieki, szukając dłonią telefonu. Rozkojarzony wstałem i podszedłem do plecaka leżącego na krześle. Otworzyłem jedną z bocznych kieszeni i wyciągnąłem komórkę. Na wyświetlaczu pojawiło się imię Marcusa. Zastanawiając się, czy warto odbierać połączenie, zaświeciłem lampkę na biurku. Jak zwykle walały się po nim sterty zeszytów, brudne kubki po kawie, ołówki i parę komiksów. Nad biurkiem miałem przymocowaną tablicę korkową z masą zdjęć. Na jednym staliśmy razem z Marcusem, robiąc głupie miny. Pamiętałem ten moment, wakacje sprzed dwóch lat. Cóż, raz się żyło.
- Halo? - Powiedziałem, przykładając telefon do ucha.
- Wow, nie olałeś mnie. - Odpowiedział niski głos.
- Nie śmiałbym.
Usłyszałem chrząknięcie po drugiej stronie.
- Przepraszam za akcje przed szkołą, trochę przesadziłem. Trochę bardzo.
- Też nie jestem bez winy - przyznałem.
- Może, ale teraz to nieważne.
Przystopowałem na chwilę. Od kiedy Marcus tak łatwo się poddaje? Normalnie jeszcze z dobry tydzień narzekałby na moje zachowanie i wypominał wszystko. Teraz tak po prostu mówił "to nieważne"? Byłem wręcz zawiedziony jego postawą.
- Dobra. Więc widzimy się rano przed szkołą? - Zapytałem, próbując wyciągnąć coś spod zeszytów. Chwyciłem jakiś woreczek i pociągnąłem go do góry. Kiedy zawartość tajemniczego woreczka wisiała w powietrzu, stwierdziłem, że powinienem częściej sprzątać. Kanapka w biało-zielonym kolorze nie wyglądała smakowicie.
- Tylko że chciałbym się jeszcze dzisiaj z tobą spotkać...
- Dzisiaj?
- Tak. - Głos Marcusa przycichł. - Muszę komuś opowiedzieć o dziwnych rzeczach, jakie mnie spotykają, bo chyba, kurwa, oszaleje.
Może Marcusowi też śniły się te koszmary. W takim wypadku lepiej byłoby się z nim zobaczyć.
Zerknąłem na zegarek, który wisiał nad drzwiami. Wpół do dziewiątej.
- Za dwadzieścia minut przy przybudówce?
- Do zobaczenia - mruknął, po czym się rozłączył.
Podniosłem rękę do góry, sprawdzając, czy przypadkiem nie śmierdziałem. Moja koszulka pachniała dość zwyczajnie, więc wziąłem jedynie bluzę, po czym wyszedłem z pokoju. Schodząc ze schodów usłyszałem kobiecy głos:
- A ciebie gdzie niesie?
- Muszę wyjść - powiedziałem, stając przed wysoką blondynką. Oczy miała niebieskie, ale nie aż w takim intensywnym odcieniu, jak oczy Nancy. - Marcus chce się ze mną spotkać.
- Co tym razem zrobił? - zapytała, uśmiechając się wesoło.
- Ogółem stworzył nieprzyjemną katastrofę w naszym małym słodkim gronie. Cały konflikt zakończyła Eva swoją dłonią.
Kąciki ust kobiety opadły, dołeczki zniknęły, a na jej twarzy zapanowało skupienie. Prawą dłonią dotknęła mojego policzka.
- Nie jesteś przypadkiem chory?
Jeszcze tego brakowało w moim życiu - choroby. Nie dość, że czułem się jak gówno, to do tego miałbym leżeć w łóżku z gorączką?
- Oczywiście, że nie.
- Ale wyglądasz jakbyś....
- Mamo - westchnąłem - wszystko w porządku. Jestem jedynie trochę zmęczony.
CZYTASZ
What's wrong with you, Sammy?
Teen Fiction- Zdradzę ci małą tajemnicę. - Chłopak zbliżył się do jej ucha. - Nikt nie śmieje się z żartów Sammiego. Sam to nastolatek, którego życie wręcz rozpieszcza. Zawsze dostaje to, czego zapragnie, a dziewczyny lgną do niego niczym ćmy do światła. Wszy...