Był na moście. Siedział na ławce i patrzył w przestrzeń. Miał na głowie zarzucony kaptur, na który spadały krople deszczu. Ubrany był w czarne ciuchy, a tylko wychodzące z pod kaptura różowe włosy, wyróżniały się zza mgły. Był do mnie odwrócony plecami, przez co nie miałem jak ujrzeć jego twarzy. Uwielbiałem jego twarz, uwielbiałem bawić się jego kolczykiem w nosie, wiem, to dziwne. Ale on chyba na to nie narzekał. Chciałem podejść do niego i dotknąć jego ciała, jednak coś mi blokowało drogę. Nagle, chłopak wstał i ściągnął nakrycie głowy, dzięki czemu mogłem podziwiać jego bujne włosy. Nie odwrócił się w moją stronę, tylko podszedł bliżej barierki. Wychylił się przez nią, na co przeszedł przeze mnie mały dreszczyk. On chciał spaść. On chciał odejść. Przecież to mi wszystkie osoby mówiły, że odejdę. Czułem się bezradny, ze stresu i nerwów zacząłem wykrzykiwać jego imię. Nie wiem czy udawał, że mnie nie słyszy, czy naprawdę nic nie słyszał. Stałem i patrzyłem jak jego ciało, powoli zwisa coraz niżej. Do moich oczu napłynęły łzy, gdy różowowłosy wypadł za płotek.
Nastała cisza, a ja upadłem na ziemię. Wszystko stało się tak nagle. Deszcz przestał padać, przez co zmieniła się pogoda. Mgła opadła. Zacisnąłem oczy i pozwoliłem sobie na płacz.
Moje ręce, zaczęły nabierać czarnego koloru, tak jak ubrania chłopaka. Czułem w sobie złość, nienawiść i smutek. On odszedł.
Uklęknąłem, po czym pociągnąłem za moje włosy, których o mało nie wyrwałem.
-Tyler, nie...###
Od razu mówię,
Będzie głębsza fabuła.
A to taki krótki prolog.Stay Alive |-/
~Gekon~
CZYTASZ
Friend Please, Live For Me |Joshler|
FanfictionSny mogą zabić człowieka? Ludziom, sny kojarzą się z czymś dobrym. Sny są odskocznią od rzeczywistości... Tak mi mówili, ale pewnie się mylili. Sny są okrutną torturą niszczącą psychikę i wysysającą siły z ludzi. Gdyby sny były dobre, nie byłoby tak...