Słuchałam muzyki... Nie była to muzyka nowoczesna,lecz klasyczna poważna. Wszystkie moje dawne przyjaciółki odwrocily się ode mnie już w podstawówce, gdy zaczęły rozmawiac o jakimś Biberze, a ja ich sie spytałam kim jest ten człowiek... czasem widzę różne ogłoszenia i bilbordy o jakiś gwiazdach muzycznych, ale ignoruje to bo...bo jedyna muzyka która przeze mnie przemawia to V symfonia Beethovena, albo słynne utwory Mozarta... obecnie słuchałam "Czterech pór roku" Antoniego Vivaldiego.
Byłam tym utworem zafascynowana, sama gralam na skrzypcach, uczyłam się w szkole muzycznej 2 stopnia i byłam w ostatniej klasie.
Kochałam swój instrument, oraz dźwięk towarzyszący mu podczas gry...W muzyce mogłam wyrazic wszystkie emocje, te dobre i te złe...
Jechałam do szpitala, gdzie pracowałam jako wolontariuszka.
Był to praktycznie nikomu nie znany szpital... od czasu do czasu wystepowalam tu na skrzypcach, by chorzy ludzi mogli posłuchać muzyki.Szłam właśnie do sali w której opiekowałam się panną Dorą, chorą na raka. Bardzo się do niej przywiazalam, była dla mnie jak druga mama, a ja dla niej jak córka, którą zawsze chciała mieć, ale nie mogła...właśnie przez raka,który znajdował się na jajniku.
Jednak w sali zastałam mężczyznę...miał rude włosy, które spocone przyklejały się do czoła. Był nienaturalnie blady, jednak gdy dotknelam jego czoła było niemiłosiernie gorące... Był chyba nie przytomny
Przerażona szybko pobiegłam do szafki z lekami o zrobiłam mu zimny okład, który po chwili usadowiłam na jego czole.
-Stella... witaj. Pani Dora zmarła dzisiaj rano...Bardzo mi przykro. Jednak teraz mam proźbe, zaopiekuj się nim. Tylko proszę nikt nie moze się dowiedzieć że leży w tym szpitalu...jego menager wyraznie mi o tym powiedział. -do sali wszedł lekarz...jak to Pani Dora nie żyje?! Zrobiło mi się trochę słabo...
-a jak on ma na imię?-spytałam...
Facet spojrzał na mnie jak na dziwaczke po czym odpowiedział.
-Sheeran...Ed Sheeran, ale myślałem że wiesz...-
-no raczej czytać w myślach nie potrafię...dobra idź leczyć pacjentów ja się nim zajmę...Tylko co mu dolega? -spytałam
-sami próbujemy się jeszcze dowiedzieć-odpowiedział i zostawił mnie samą z zupełnie obcym mi człowiekiem...
Usiadłam na krześle obok niego i przełożyłam rękę do czoła. Okład wyraźnie zbił gorączke.
Zaczęłam przeczsywac palcami jego włosy, gdy mu się przyjrzałam bliżej, mogłam przyznac że był przystojny...Zabrałam po chwili swoją dłoń z jego włosów i wstałam z krzesła chcąc uzupełnić woreczek z kroplowką.
-proszę nie przestawaj...-usłyszałam cichy zachrypnięty głos.
Odwrocilam się się stronę łóżka, na którym leżał z otwartymi oczami Sheeran.
-Dzień dobry Edwardzie...-uśmiechnęłam się do niego.
-Dzień dobry...długo spałem?-spytał -właściwie to dopiero co do Ciebie przyszłam więc nie wiem...-podeszłam do niego i zmieniłam woreczek z kroplówką. Poczułam jak on łapie mnie za rękę.
-Czy mogłabyś kontynuować to co robiłaś za nim wstałaś?-spytał szerzej się uśmiechając. Usiadłam więc obok niego i zaczęłam przeczesywać jego włosy.
Cicho mruczał, co świadczyło o tym że podoba mu się to co robiłam...
-jestem Stella i będę twoją opiekunką na czas Twojego pobytu w szpitalu.-oznajmilam.
-no to w takim razie, chyba zostane tu na zawsze...-położył swoją głowę na moich kolanach...Byłam zadowolona z tego... szczerze, nigdy nie podobał mi się żaden chłopak, przez chwilę się nawet zastanawiałam czy nie jestem lesbijką, ale do dziewczyn też mnie nie ciągnęło...
Ale teraz,czułam że coś mnie ciągło do rudowłosego...w Edzie było coś nie zwykłego...coś co pociągało mnie w nim.
CZYTASZ
Do gwiazd || Ed Sheeran||
Fanfictionspotkała go w szpitalu, jego twarz blada, a skóra rozgrzana i spocona. Jego szansę na przeżycie były nikłe, więc zaczęła go odwiedzać.