Jimin pov.
Nie bardzo rozumiałem jak doszło do tego, że moja ręka znalazła się na głowie Jungkooka. Miał jeszcze wilgotne włosy, w których wyglądał naprawdę seksownie. Musiałem się otrząsnąć z tego wszystkiego, bo jeszcze powiem lub zrobię coś nieodpowiedniego. Gdy zamknął mieszkanie, przemknęliśmy się do kawiarni gdzie czekała na nas mama Jungkooka.
- Cześć mamo - przywitał się z uśmiechem. Musiałem stanąć bliżej, żeby widzieć go dobrze. Mogłem zabrać ze sobą okulary.
- Cześć Jungkookie - zawołała kobieta z zaplecza. - Jakiś słaby mamy dziś ten ruch.
Rozejrzałem się po lokalu w poszukiwaniu jakichś klientów, ale nikogo nie zauważyłem. Zegarek na moim wyświetlaczu wskazywał szesnastą czternaście.
- Hyung, może pójdziemy do Ciebie po okulary, hm? - zapytał Jungkook. - Z bliska może wszystko widzisz, ale nie z daleka.
- Przez rok funkcjonowałem bez nich, więc dam radę teraz.
- Jimin, Jungkook ma rację. Psujesz sobie oczy słonko. Zbierajcie się chłopcy.
- Mamo, poradzisz sobie sama? - zapytał Jungkook dla pewności.
- Uznam to za wyprawę do hurtowni po - ucichła na chwilę, udając że myśli - słomki. Tak, ostatnio brakuje nam słomek do koktajli. Zaraz dam Ci drobne. To po drodze, prawda? - zapytała, spoglądając na mnie.
- Można tak powiedzieć - wzruszyłem ramionami.
W sumie to nie wiedziałem gdzie była ta cała hurtownia, ale mniejsza z tym. Kolejne godziny spędzone z tym chłopakiem były jednak wybawieniem. Poznałem go niecałe dwa miesiące temu, a już dziś nie potrafię bez niego żyć... To, co on ze mną zrobił było niemożliwe.
Kiedy tylko dostaliśmy pieniądze, wyszliśmy z kawiarni. Koniec kwietnia był naprawdę ciepły i przywodził na myśl gorące lato, które pewnie spędzę na plaży. Może uda mi się namówić Jungkooka na wspólny wypad. Zwykle chodziłem tam sam z bratem, ale teraz mam do zaoferowania mu siostrę Jungkooka, która... Na tę chwilę udaje moją dziewczynę. Może odłożę tę myśl na później. Teraz musiałem skupić się na drodze. Nie miałem daleko do domu, ale droga i tak mi się ciągnęła. Jak tylko chciałem zacząć jakiś temat, spoglądałem na Jungkooka, który ciężko nad czymś myślał, dlatego wolałem iść obok niego dobrze znaną mi drogą.
Gdy tylko dotarliśmy na miejsce, czyli przed niewielki domek rodzinny, wskoczyłem po kilku schodach na ganek i otworzyłem drzwi kluczem. Najwyraźniej nikogo w domu nie było, a Jihyun powinien być w środku. Pewnie zignorował zakaz lekarza i poszedł na trening. Wkurzające dziecko. Zaprosiłem Jungkooka do domu, a później do mojego pokoju.
- Jesteś fanem superbohaterów? - zaśmiał się chłopak, widząc duży plakat Avangers nad moim łóżkiem.
- No jestem - wszedłem za nim i podciągnąłem rolety do góry, tym samym się oślepiając. - To takie zabawne?
- Nie, po prostu Iron Man jest na przynajmniej trzech plakatach. Chcę tu przychodzić częściej.
- Czy ty coś sugerujesz? - uśmiechnąłem się, sięgając po okulary leżące na biurku.
- Owszem - przyznał, co mnie naprawdę zaskoczyło. Przez chwilę nic nie mówił, po czym wciągnął głośno powietrze i powiedział cicho. - Kocham Cię.
Aż usiadłem na łóżku z wrażenia. Powiedział to... W taki dość prosty sposób. Na jego policzkach wykwitł rumieniec. Starał się na mnie patrzeć, ale mu nie wychodziło. W końcu spuścił głowę, chowając oczy za grzywką.
CZYTASZ
Run for love: jjk + pjm
Fiksi PenggemarBieganie dla Jungkooka jest czymś więcej niż tylko sportem. Mimo, że w gimnazjum nie było specjalnego klubu dla biegaczy, trenował najciężej jak potrafił, czekając na koniec szkoły. Pragnął być licealistą, bo wtedy mógłby brać udział w corocznych ig...