- Leo, wstawaj - ktoś szturcha mnie w ramię. - Leoo - mruczy mi nad uchem.
Charlie...
- Leo jeszcze śpi! Co? Nutella? Już idę mamo! - krzyczy. Od razu zrywam się z łóżka, jednak robi mi się słabo. Cały świat wiruje, mam ciemne plamki przed oczami. Czuję, że zaraz stracę przytomność. Ze strachu bardzo szybko oddycham. Ktoś łapie mnie za ramiona.
- Ej, spokojnie, trzymam cię - słyszę głos, który zawsze mnie uspokaja.
Głos Charliego. Jak zawsze czuły i kojący...
- Już dobrze, wszystko w porządku - błękitnooki zanosi mnie spowrotem do łóżka i kładzie się obok mnie. Przytula mnie do siebie. Przez chwilę tak leżymy.
Chciałbym trwać tak wiecznie.Jest dla mnie niczym anioł stróż, który zawsze ma mnie w swojej opiece.
[Charlie's POV]
- Już mi lepiej - mówi mały i zaczyna się wiercić, chcąc uwolnić się z mojego uścisku.
Jego słodka minka i cichutkie mruczenie sprawia, że mam wielką ochotę go pocałować.
- Charlie...
- Tak? - wyrywam się z transu.
- Czemu tak na mnie patrzysz?
- Jak?
- Nie wiem jak nazwać taki wzrok - krzywi się.
Chcę cię pocałować - tak się nazywa ten wzrok.
Nie potrafię ukrywać swoich uczuć.
- Nie ważne - podsumowuję.Czuję się za niego odpowiedzialny, chociaż jest zaledwie dwa lata młodszy ode mnie.
- Kocham cię, Charlie - słodko się do mnie uśmiecha.
- Ja ciebie też, mały - czochram jego włosy.Nie wiesz nawet jak bardzo cię kocham.
Jesteś moim słońcem,
Jesteś moim księżycem,
Jesteś moim drogowskazem,
Gwiazdą w ciemnej nocy,
Czymże jest moje życie bez ciebie?
Każdego dnia bezcelowo przemierzam ocean mojej miłości do ciebie.
Czy zawsze mam tak trwać?
Wskaż mi drogę, którą mam iść,
Wskaż mi drogę, którą nie zabłądzę,
Wskaż mi drogę do swojego serca.
Cóż mam zrobić, abyś był tylko mój?
Cóż mam uczynić, abyś pomyślał o mnie jak o kimś naprawdę ważnym?
Wskaż mi drogę, którą idąc, moje życie będzie trwało wiecznie, a ja będę szczęśliwy u twojego boku...- To co mieliśmy zrobić? - pyta.
- Chyba iść na śniadanie - chichoczę.
- To na co czekamy? Chodź - łapie mnie za rękę i ciągnie na dół. Kiedy jesteśmy już w kuchni, nasze mamy patrzą na siebie pytająco, ponieważ zobaczyły nasze złączone dłonie.
- Dzień dobry - uśmiechają się.
- Cześć - odpowiada im Leo.
- Ta, hej... - mruczę.
- Charlie, chyba nie jesteś dzisiaj w sosie - zauważa moja mama.
- Jestem w sosie, o co ci chodzi? - warczę.
Dalej jest już cisza. Jemy śniadanie. Każdy patrzy w swój talerz. Ja również, dopóki Leondre nie kładzie swojej ręki na moim udzie i spogląda na mnie ukradkiem, lekko się uśmiechając. Chyba chce mnie jakoś uspokoić.
- Dziękuję - mówię, wstając z miejsca po zjedzeniu posiłku. Od razu idę do swojego pokoju. Za mną przybiega ciemnooki.
- Hej, co ci jest? - pyta wyraźnie zmartwiony moim zachowaniem. Zamyka drzwi. Podchodzi do mnie i kładzie dłoń na moim policzku, odwracając moją głowę w swoją stronę. Rezygnuje ze swoich czynności i mnie przytula. Bardzo, bardzo mocno, jakby chciał ze mnie wycisnąć powód mojej złości. Nagle splata palce naszych dłoni, pasują do siebie idealnie. Potem patrzy głęboko w moje oczy. Nasze szybkie oddechy się mieszają. Tego nam trzeba było. Jednak Leo zaczyna niekontrolowanie się do mnie przybliżać.
To teraz, to ta chwila.
Patrzy na moje drżące z podniecenia usta.
Pocałuj mnie...
Czar pryska, gdy brunet znów się do mnie przytula.
Zaczekaj, miałeś to zrobić!
- Przepraszam za to - mówi skrępowany.
Chcę tego, zrób to jeszcze raz! Nie przepraszaj...
- Nic się nie stało - fałszywie się uśmiecham.
- Charlie?
- Mów.
- Co byś zrobił, gdybym jednak cię pocałował? - otwieram szerzej oczy na to pytanie.
Byłbym w raju,
Byłbym w cholernym raju...
Gdybyś mnie pocałował,
Byłbym najszczęśliwszym człowiekiem świata
Już na zawsze.
- Charlie - macha ręką przed moimi oczami. - Znowu się zamyśliłeś.
- Co miałbym zrobić? Mam dziewczynę, Leo - udaję obojętność.
- Przepraszam za to pytanie - wlepia swój wzrok w podłogę.
- Nic się nie stało, najlepszego przyjaciela można zapytać o wszystko - próbuję się do niego pocieszająco uśmiechnąć.
Co miałbym uczynić, gdybyś mnie pocałował?
Odwzajemniłbym to,
Poczułbym się jak w niebie,
Pogłębiłbym nasz pocałunek.
Wtedy położyłbym dłonie na twoich biodrach i przycisnął cię do siebie.
Poczułbym twoje cholernie gorące z podniecenia ciało.
Drżałbyś i pragnąłbyś coraz więcej, a ja bym ci to dawał.
Na chwilę oderwałbym się od ciebie, a ty warknąłbyś na ten gest, chcąc więcej.
Wyszeptałbym ci jak bardzo cię kocham i jak bardzo cię pragnę.
Złapałbym cię za pośladki, a wtedy zamruczałbyś.
A dalej by się potoczyło...
- Charles! Co się z tobą dzieje? - podnosi głos.
- Nic, Leondre - odpowiadam zirytowany. Wstaję i idę do łazienki. Tam siadam na kosmatym dywaniku, który znajduje się na środku pomieszczenia.Nie radzę już sobie. Raz zachowuję się normalnie, a potem mi odwala.
Jak mam żyć?
Skończyły mi się pomysły...><><><><><
Nudzi mi się, chcę poczytać komentarze i dlatego dodaję rozdział :) poza tym nie mogę wam tego nie dodać
Jak wam się podoba?
~W xx
YOU ARE READING
True love ~ Chardre Lenevries
Teen FictionPrawdziwa miłość - tymi słowami można opisać uczucie, którym od dłuższego czasu darzyli się Charlie i Leondre. Jak to wszystko wyglądało? Zaczęło się od zwykłego, braterskiego przytulasa. A potem już poszło... Tylko, czy nawet ta prawdziwa miłość...