[Leo's POV]
Po mniej więcej godzinie, tabletka zaczyna działać, a ja mogę już normalnie funkcjonować. W tym czasie zdążyłem zrobić siku, umyć zęby, ubrać się i zacząć oglądać telewizję. Nagle uderzyła mnie fala wspomnień z wczorajszego dnia. W tym samym momencie zadzwonił mój telefon. To Charlie. Przez chwilę wahałem się czy mam odebrać, ale w końcu to zrobiłem.
Ja: Hej!
Charlie: Hej skarbie! Co u ciebie?
Ja: No... Chyba dobrze... A u ciebie?
Charlie: Mam dwie wiadomości, dobrą i złą. Którą chcesz najpierw usłyszeć?
Ja: Złą.
Charlie: To powiem ci dobrą. Zerwałem z Chloe w zgodzie.
Ja: A zła?
Charlie: Muszę udawać, że z nią chodzę, bo nikt nie może się dowiedzieć o nas.
Ja: Jeszcze nie ma żadnych "nas".
Charlie: Niedługo będziemy się widzieć. Poproszę mamę, żeby kupiła mi bilet na samolot, wieczorem u ciebie będę.
Ja: Ale widzieliśmy się zaledwie wczoraj! Po jakiego grzyba chcesz się spotykać już dzisiaj? I dodatkowo narażasz się na niepotrzebne wydatki!
Charlie: Gdybym do ciebie dzisiaj nie przyleciał, to będę jutro.
Ja: Aż tak nie możesz beze mnie wytrzymać?
Charlie: Jeśli się teraz nie spotkamy, to zrobimy to dopiero za około 1,5 miesiąca, więc sam rozumiesz, że lepiej mi się rozmawia z tobą twarzą w twarz niż przez telefon.
Ja: Dobra, będę na ciebie czekał.*Port Talbot, 7:31pm*
Gdy słyszę, że ktoś wchodzi do mojego domu, biegnę do wejścia. Moja mama się zdrzemnęła, Tilly rozmawia na FaceTime z jej przyjaciółką Ellą, a tata jeszcze pracuje, więc to ja pilnuję domu. Widzę blondasa, który jak gdyby nigdy nic wpakował się ze swoją walizą do przedpokoju i zdejmuje buty.
- Hej Charlie - wkładam ręce w kieszenie i opieram się o ścianę. Nieświadomie przygryzam wargę, gdy widzę jak niebieskooki przeczesuje dłonią swoje włosy.
- Hej Leo - uśmiecha się. Podchodzi do mnie. Jego dłonie lądują na moich plecach, a usta na moim policzku. Próbuję "przez przypadek" odwrócić głowę, ale Charles jest zbyt sprytny, żeby się na to nabrać. Przytula mnie. Po powitaniu możemy się udać do mojego pokoju. Oczywiście w połowie drogi, Lenehan przypomina sobie o walizce i zbiega ze schodów, żeby zabrać ją z przedpokoju. Gdy próbuje wbiec z nią na górę, o mało się nie zabija, co wywołuje u mnie śmiech. Wchodzimy do mojej sypialni i od razu siadamy na łóżku.
- Słucham, co było tak ważne, żeby gnać tutaj, do mojego domu w innym kraju - pytam.
Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że jego odpowiedź ze szczęśliwego, wiecznie uśmiechniętego chłopaka, powoli zacznie mnie zmieniać w tajemniczego fana anime, który żyje w swoim własnym śmiecie.
- Jak już wiesz, zerwałem z Chloe - mówi to z uśmiechem. - Był jeszcze z nami Thomas, bo chciałem, żeby się nie czepiał jakby co. No i... Powiedziałem im, że cię kocham...
W tej chwili mogę przysiąc, że moje serce się zatrzymało.
- Jak to im powiedziałeś? - jednak serce pracuje i dostało takiego kopa, że już nigdy nie przestanie bić.
- Leo, oni musieliby się dowiedzieć. Thomas zaczął od razu mówić o tym, że mam udawać, że chodzę z Chloe i nikt nie może się dowiedzieć o tej miłości.
- Ale... My nie damy rady tego ukrywać. Wystarczy mi ukrywania mojej miłości do ciebie przez tyle czasu, nie chcę i nawet nie jestem w stanie dalej tego robić - mam wrażenie, że zaraz się rozpłaczę. Charlie przybliża się i mocno mnie obejmuje.
- Damy radę, Leondre. Musimy.><><><><><><><
Ej, czytelnicy, wracajcie :( Wróciłam do Was po przerwie, mam wenę.
A ci którzy zostali: podoba Wam się rozdział?
~W :( xx
YOU ARE READING
True love ~ Chardre Lenevries
Teen FictionPrawdziwa miłość - tymi słowami można opisać uczucie, którym od dłuższego czasu darzyli się Charlie i Leondre. Jak to wszystko wyglądało? Zaczęło się od zwykłego, braterskiego przytulasa. A potem już poszło... Tylko, czy nawet ta prawdziwa miłość...