Rozdział 9. Kochaj i milcz [END]

821 51 34
                                    

*Daisuke*
Cieszyłem się, że mnie pocałował. Czułem się dziwnie. Chyba... Kocham go. Jest cholernie podłym bakłażanem, ale cóż... Kochanym.
-Skąd masz broń?-zapytałem, patrząc na leżący na komodzie pistolet.
-Pracuje w policji... Nie mówiłem ci tego, wiedział tylko dyrektor szkoły. Znaczy studiowałem faktycznie, byłem nauczycielem juz wczesniej, ale zazwyczaj z jakiegoś powodu. Teraz tez tak miało być... Szukalismy twojego ojca... Ale jak on cię zabrał, ty byłeś dla mnie ważniejszy...-nie wierzyłem. Czyli znał mnie? Wiedział od początku kim jestem?

*Isao*
Było mi trochę glupio, że oklamywałem go od początku, ale nie mogłem mu powiedzieć prawdy. Teraz... Jest dla mnie ważny, jako taki... Przyjaciel?

*kilka godzin później*
*Isao*
Wyszedłem na chwilę do sklepu. Włożyłem ręce do kieszeni i szedłem przed siebie. Nagle poczułem szarpnięcie za włosy i upadłem na ziemię. Nademną stał ojciec Daisuke z pistoletem w dłoni. Celował w moją głowę. Nie miałem jak sie ruszyć... Całe życie przeleciało mi przed oczami. Strzał... Oberwałem w brzuch. Zrobiło mi się ciemno przed oczami...

*Daisuke*
Nagle zadzwonił telefon, odebrałem. To co usłyszałem... Isao jest w szpitalu... W krytycznym stanie... Szybko tam pojechałem.

*Dwa dni później*
*Isao*
Otworzyłem oczy i słabo spojrzałem w bok. Siedział tam Daisuke, zalany łzami.
-Daisuke...-wiedziałem, że raczej nie uda mi się przeżyć. Byłem opatrzony, ale wciąż ciekła ze mnie krew.

*Daisuke*
-Isao.-poderwałem się i lekko ścisnąłem jego ręke. Kocham go...-Jak się czujesz?
-Źle...-szepnął słabo. On musi żyć... Musi!
-Isao... Kocham cie... Nie możesz mnie opuścić...-leciały mi łzy.
-Ja ciebie tez kocham...Nigdy cie nie zostawie.-uśmiechnął się słabo. On mnie kocha...

*Isao*
Kocham go, zrozumiałem to właśnie. Nie chce go zostawić, ale nie dam rady... Jestem słaby.
-Daisuke...-nie zdążyłem nic więcej powiedzieć, bo chłopak mnie pocałował. Ostatnimi siłami odwzajemniłem to. To był moment, w którym byłem przez chwilę szczęśliwy.

*Daisuke*
Nie mógł mnie zostawić. Bałem się cholernie. Całowaliśmy się dłuższą chwile, po czym odsunąłem się od niego i złapałem mocno jego dłoń. Nagle on zaczął zamykać oczy.

*Isao*
Słabłem bardziej. Całe moje ciało stało sie bezsilne. Nie mogłem się nawet odezwać. Zamknąłem oczy. Na zawsze.

*Daisuke*
On... Umarł. Linia ciągła... Wybuchłem płaczem, nie dałem rady.
-Zostawiłeś mnie pierdolony kłamco!-krzyczałem głośno. Marzyłem o tym, żeby otworzył oczy, przytulił mnie i powtórzył, że mnie kocha.-Kocham cie jebany skurwielu! Kocham!-waliłem pięściami w jego martwe ciało.-Kocham...-załkałem i opadłem na kolana. Nie miałem siły na nic... Kompletnie na nic. Może umrę?

*****
I takim to... Nie optymistycznym akcentem Zakończyłem to opowiadanie... Chce pisać następne... Potrzebuje pomysłu ;-;

Bultaoreune! [YAOI]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz