Nazywam się Hope. Mam 19 lat. Od 6 roku życia mieszkam wśród smoków.
Na mojej rodzinnej wyspie te piękne i mądre stworzenia traktowane są jak szkodniki. Każdy marzy o tym by zabić choć jednego, a potem kolejnego, i kolejnego, i kolejnego...
Ja żyję wśród nich. Zgłębiam ich sekrety. Pomagam im. Są mi bliższe niż ludzie. Ludzie są potworami, nie smoki.
Mieszkam w jaskini, wysoko na skale, gdzie nikt nie ma dostępu, chyba że jest smokiem.
Mam swoją smoczą przyjaciułkę. Jest wolna i niezależna, lecz zawsze gotowa mi pomuc. Nigdy nie odlatuje za daleko. Zawsze gdy zagwiżdżę słyszy to i przylatuje.
Wenus jest niebieskooką nocną furią. Ostatnią ze swojego gatunku. Ani trochę jej to nie przeszada co jest dla mnie kompletnie niezrozumiałe.
Raczej nie wychodzę z ukrycia, ale czasami zdaża się, że muszę. Są to sytuacje tak zwane kryzysowe. Jeśli dowiem się, że jakąś wioską nadmiernie morduje smoki. Lecę tam i staram się dojść do porozumienia z obiema stronami: ludźmi i smokami, by zapobiec wojnom.
Czy czuję się samotna? Kiedyś tak, ale teraz już nie. Smoki to moja rodzina. Doszłam do wniosku że samemu jest lżej jeśli chodzi o moją branżę...
UWAGA!!!!
W tej opowieści Astrid nigdy nie była z Czkawką parą! Są razem z Sonczysmarkiem. Tak wiem to skomplikowane :')