Kilka tygodni temu w drzwiach mojej rezydencji ujrzałem ją. Caroline Forbes. Dziewczyna, która zdobyła moje serce lata temu w małym miasteczku w Virginii, Mystic Falls. Wtedy przed oczami miałem wszystkiego momenty kiedy byliśmy razem. "Kiedyś staniesz w moich drzwiach i pozwolisz bym pokazał ci świat" powiedziałem niegdyś na balu tematycznym w jej liceum. "Jeśli obiecasz, że odejdziesz i nigdy nie wrócisz, to tak; będę z tobą szczera w kwesti tego czego naprawdę chcę." powiedziała to na naszym ostatnim spotkaniu zanim mnie pocałowała. Wszystko do mnie wróciło w jednej chwili. Zaprosiłem ją do środka, usiedliśmy na kanapie i zaczęła się niezręczna rozmowa.
-Wiesz dlaczego wróciłam? -Wyparowała nagle.Zawsze taka była, pełna entuzjazmu.Patrzyłem się jej w oczy oczekując, aż odpowie na swoje pytanie. Nasze spojrzenia się spotkały.
- Dla ciebie, wróciłam dla ciebie. Położyłem dłoń na jej policzku i zbliżyłem się nieco do jej twarzy.
-Nigdy nie przestałem cie kochać, Caroline.
-Tak jak ja. Kocham cie, Klaus. -wyszeptała. Przywarłem swoimi ustami do jej. Nic więcej nie musieliśmy mówić.
***
Obudziłem się dziś samotnie w mojej sypialni. Obok nie zastałem Caroline, co mnie nie zdziwiło po naszej ostatniej wymianie zdań. Westchnąłem i zszedłem do salonu.
-Chyba jednak dobrze, że nie wróciła do mnie na noc - mruknąłem do siebie zauważając ją śpiącą na sofie. Miała wigotne włosy i przemoczone ubrania a co najgorsze; śmierdziało niemiłosiernie rybami. Kiedy podszedłem bliżej moja ukochana się obudziła a ja zacząłem się cicho śmiać widząc jej zniesmaczoną minę.
-Co tak śmierdzi, Klaus? -zapytała zatykając nos.
-Ty. - zachichotałem i podałem jej dłoń. - Przez ciebie ja też śmierdzę, także idziemy się umyć. - złapała mnie za rękę i wstała.
-Niech ci będzie. - ruszyła w stronę łazienki.
- Wspólny prysznic czy kąpiel?
-Preferuje prysznic - zdjąłem koszulkę i wręcz wepchnąłem ją do łazienki. Odkręciłem wodę i pomogłem jej zdjąć ubrania. Zaczęła marudzić, że woda nie taka jak trzeba, ale nie ruszało mnie to. Zignorowałem jej uwagi; zachichotałem i złączyłem nasze usta w pocałunku lekko masując jej biodra. Zarzuciła ręce na mojej szyi nieustannie mnie całując. Przywarłem jej ciałem do ściany, a ona odpięła pasek moich spodni. No tak, zapomniałem zdjąć spodni. Ups..? Kiedy zostaliśmy w samej bieliźnie wskoczyła na mnie. -Niemalże poetycko -mruknąłem do jej ust. Reszta potoczyła się tak szybko. Można już się domyślić co się działo dalej. Można to opisać jednym słowem. Obłędnie. Ta chwila, a raczej dłuższa niż chwila oderwała mnie od rzeczywistości. Na jeden moment zapomniałem jak źle się dzieje. Na moje nieszczęście-wszystko z czasem przemija.Po jakiejś godzinie zszedłem do salonu, a tam zastałem nie kogo innego jak Katherine Pierce. Moją byłą kochankę a jednocześnie matkę mojego dziecka. Zdziwiła mnie jej obecność z faktu, że dzień wcześniej dosyć ostro się pokłóciliśmy.
-Czego chcesz? Wczoraj wyraziłaś się jasno. -powiedziałem oschle.Poprzedniego dnia wyraziła to jak bardzo mnie nienawidzi i jak mało dla niej znaczę. Równocześnie dowiedziałem się, że dałem jej tylko plemniki co nie czyni mnie ojcem. Powiedziałem jej w twarz jak bardzo kocham Nemezis a ona mnie wyśmiała. Spojrzałem jej w oczy i wszystko zrozumiałem.
-Nie gniewaj się kochanie, zły dzień.- Wybuchłem śmiechem. Skrzyżowała ręce patrząc na mnie pytająco.
-Wyłączyłaś to, czyż nie?
CZYTASZ
Ugly True
FanfictionŚwiat nie jest sprawiedliwy,ale nasze życia wyglądają tak, jak na nie zapracowaliśmy. Nieważne,że teraz jesteś dobry, kochasz, pomagasz. To co działo się kiedyś jest już zapisane w twojej kartotece. Jesteś potworem,a twoje winy muszą zostać spłacone...