Rozdział trzeci

30 3 0
                                    

Międzyplanetarny System Nawigacyjny pozwolił naszym bohaterkom szybko i bezproblemowo znaleźć się w pobliżu planety docelowej, czyli Ziemi. Jednakże zaraz potem zaczęły się schody.

Julia i jej eskorta postanowiły nie mieszać się w to, co robią ich ,,pracowniczki'' i, korzystając z okazji, skoczyły na sąsiednią planetę na jakiś marsjański koktajl, co Mero skomentowała słowami: ,,Przynajmniej nie będzie się niepotrzebne plątać pod nogami''. Arkaida z kolei odezwała się, że Mero również mogłaby się mniej plątać, a więcej myśleć i rozmowa ostatecznie się urwała. Planeta Ziemia widziana z tak bliska była dla Kinetyki niesamowitym zjawiskiem. Dziewczyna nie mogła się doczekać, aż zobaczy ją, jak to zgrabnie ujęła, ,,od wewnątrz''. Arkaida w jakiś cudowny sposób znała niemalże dokładne miejsce pobytu swojej starej znajomej imieniem Miriam, która to miała posiadać dar malowania tego, co już namalowane. Jednak na początku wszystko poszło zupełnie nie tak, jak pójść miało.

- Ej, coś chyba poszło nie tak – stwierdziła po krótkiej chwili ciszy Mero.

Były już na właściwym miejscu, czyli tam, gdzie przebywać powinna Miriam. Otóż to, powinna, ale w jaki sposób, skoro wszędzie dookoła nic nie dało się zobaczyć, a biały kolor zdecydowanie dominował w całym dosyć skromnym na pierwszy rzut oka krajobrazie?

- Nie tak sobie wyobrażałam to miejsce...- marudziła Kinetyka. – Gdzie jesteśmy? Gdzie jest ona?

- Jesteśmy na biegunie północnym – powiedziała Mero, zgrzytając zębami i to bynajmniej nie z zimna.

- Racja, załóż kurtkę, bo się przeziębisz – odparła Arkaida. – Jakżeś ty ustawiła tę trasę?

- Dobrze ustawiłam.

- Skoro tak, to dlaczego jesteśmy tutaj, a nie tam, gdzie miałyśmy być? – kłóciła się różowowłosa.

- Bo tak się właśnie kończy kupowanie taniego sprzętu, ale oczywiście ty zawsze musisz na wszystkim oszczędzać – odgryzła się okularnica.

- Gdybyśmy przez ciebie nie wydawały zbyt wiele na misje, nie musiałybyśmy oszczędzać na sprzęcie. Zastanawiam się zresztą, kto najczęściej wydaje pieniądze z budżetu. Chwila, to ktoś, komu bez przerwy są potrzebne jakieś nowe części do wynalazków. Ciekawe, o kim mowa? No błagam, jasne, że o tobie! A teraz mi nie przeszkadzaj. Patrz i ucz się, jak należy obsługiwać tani sprzęt, żeby działał.

Arkaida naprawdę potrafiła obsługiwać tani sprzęt. Powoli doleciały na właściwe miejsce. Mero stwierdziła, że ,latając na Ziemi ogromnym kosmicznym statkiem, za bardzo będą rzucać się w oczy. Z nikłą dozą skromności pozwoliła sobie nadmienić, że przewidziała wszystko i zamontowała w statku specjalny mechanizm maskujący, który nazwała Peribit V2.

- A dlaczegóż to dwa? – spytała dowódczyni.

- To wszystko przez prawa autorskie. Jest już jakiś Peribit na rynku, nie może się powtarzać – wyjaśniła z kwaśną miną Mero. – Zaraz by mnie posądzili o plagiat. Same problemy mają ci twórcy o przerośniętym ego.

- Sama nie jesteś lepsza. Mogłaś po prostu odpuścić sobie taką głupią nazwę. Ja bym po prostu dała na przykład...na przykład Kameleon. Adekwatna i wymawialna! – skwitowała Arkaida.

Szły właśnie ziemskim chodnikiem przez ziemskie miasto. Kinetyka była nieziemsko podekscytowana i patrzyła na wszystko nienaturalnie dużymi oczami, Mero wyglądała tak, jakby oglądała te okolice codziennie, a patrząc na Arkaidę nic konkretnego wywnioskować nie było można. Sena na ochotnika została i pilnowała statku, ale Mero wpierw musiała jej skonfiskować Dziurkacz Rzeczywistości. Zdaniem okularnicy zabawa czymś takim w statku może się skończyć nad wyraz źle.

Dama z ŁasiczkąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz