Rozdział piąty

22 3 0
                                    

Julia w końcu sama znalazła Arkaidę. Najpierw wypytała o UFO, potem upomniała się o obraz. Wtedy zaczęły się kolejne negocjacje, które w konsekwencji ko wygórowanych wymagań Arkaidy stały się po prostu kłótnią. Wszystko dlatego, że przy wymienianiu ceny obrazu, różowowłosa powiedziała bez ogródek:

- Dwadzieścia milionów.

- Co? – spytała nagle Mero.

- Siedź cicho. Dwadzieścia.

- Co? – tym razem odezwała się Julia. – Dwadzieścia? Miało być pięć!

- No, miało być. Miało być nawet dziewięć, ale no wiesz, kto jak nie ty ma mi opłacić koszty? Kosmiczna Policja o nas wie. Dziwnym trafem jakoś nas nakryli. Swoją drogą mogłam zapytać Helenę, jak, kiedy jeszcze była okazja, bo teraz już nie ma...ale to w tym przypadku najmniejszy problem. Dwadzieścia milionów, albo obraz wyląduje w koszu, postrzępiony i pozbawiony kolorytu.

- Nie ma mowy, nie zapłacę dwudziestu milionów – rzekła stanowczo fioletowa.

- Może się jeszcze przyznasz, że nie masz nawet pięciu? – odgryzła się Arkaida.

- Hm, chyba mam pomysł, jak możemy to załatwić – powiedziała Julia, kiwając ręką na stojącą bliżej niej Mortenę. Służąca w mgnieniu oka podskoczyła i wyrwała Senie z rąk pistolet międzywymiarowy. W tym samym czasie, zanim Mero zdążyła zareagować, Mauryca sprzątnęła spod ściany ,,Damę z łasiczką''. Trzy, dwa, jeden, i już ich nie było. Zniknęły z pistoletem, obrazem, a co dla Arkaidy było najdotkliwsze – z pieniędzmi. Z jej pieniędzmi.

- O nie, nie dam się tak oszwindlować...Już ja jej pokażę...- mruknęła dowódczyni, chodząc w tę i z powrotem.

- Przecież nie wiemy, gdzie ona jest – zauważyła trafnie Mero.

- Ale łatwo możemy się dowiedzieć na podstawie tego, gdzie była wcześniej.

- Nie wiemy, gdzie była wcześniej.

- Kinetyko, czy może dotarło do twych przenikliwych oczu, w którą stronę uciekała Śliwka, kiedy dopadła nas Helena? – spytała szybko Arkaida.

- O, tak – odrzekła z uśmiechem pytana. – Leciała gdzieś w stronę...w stronę Marsa!

- Marsa? Co z tego, że leciała w stronę Marsa? – Mero wydawała się nie być zbytnio przekonana.

- To właśnie. Jestem niemal pewna, że zatrzymała się na Marsie. Przecież to jej ulubiona planeta! A ty byś może dla odmiany spróbowała się włamać Śliwce do systemu, zamiast marudzić. Tylko oczywiście zrób to tak, żeby się nie zorientowała. Dzięki temu łatwo ją namierzymy i znajdziemy.

- Ciągle tylko się włamuj i włamuj...- mruczała okularnica, zabierając się do pracy.

- Pamiętaj, że to należy do twoich kompetencji. Właściwie od tego tutaj jesteś.

***

Po jakiejś godzinie lotu Kinetyka odezwała się grobowym głosem, co było do niej bardzo niepodobne.

- O co znowu chodzi? – spytała Arkaida, ziewając.

- To dziwne, ale...tak, to naprawdę dziwne...Ale ktoś nas goni.

- Kto znowu?

- No, ja nie jestem do końca pewna kto, bo ten ktoś ma taki czarny kombinezon...i leci na kosmicznym skuterku.

Arkaida wyjrzała przez szybę i aż nią wstrząsnęło.

- Na gacie Mero! To Helena!

- Na czyje i co? – odezwała się okularnica.

Dama z ŁasiczkąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz