Rozdział czwarty

21 3 0
                                    

Skończyło się w końcu całodobowe testowanie najnowszych gier. Skończyło się odsypianie nieprzespanej nocy. Zaczęły się poważne przygotowania. Przygotowania do ostatecznego zmierzenia się z zadaniem, które miało być dla dziewczyn próbą i wyzwaniem, wszystkim albo niczym, wygraną albo porażką.

Trzy czwarte składu w ogóle nie zdawało sobie z tego sprawy.

Kinetyka była niezmiernie podekscytowana. Wydawało jej się, że dokonuje czynu wspaniałego, takiego, za który można by pochwalić i nagrodzić orderem. I chociaż mowa tutaj o kradzieży, to jednak dziewczyna w duszy czuła dumę ze swojego przyszłego czynu. Bo przecież, skoro pomagała będącej w potrzebie Julii, to jednak czyniła coś dobrego. Nie ważne, w jakim aspekcie.

Sena pozostała zwykłą Seną – małomówną, opanowaną, trochę złośliwą, ale jednak, powiedzmy sobie szczerze, lekceważąco lub raczej ,,po swojemu'' podchodzącą do ważnych spraw. Ona tylko wykonywała swoje obowiązki, skutki działań nie za bardzo ją przejmowały. Pozytywne czy też negatywne – jakie to ma dla niej znaczenie?

Arkaida też pozostała Arkaidą, krótko mówiąc – nie stresowała się swoją rolą przywódcy. Z reguły dosłownie do wszystkiego podchodziła całkowicie wyluzowana, z dystansem i lekką ironią. Tak było i teraz. Żadnych skrajnych emocji, chyba że rozdrażnienie, ale to nie z obawy o powodzenie misji, ale z nudów. Ona po prostu nie lubiła robić rzeczy, które ktoś jej narzucał. A kradzież obrazu niewątpliwie została narzucona – kiepską sytuacją materialną między innymi.

Mero była kłębkiem nerwów. Oddychała nierówno, ręce jej się trzęsły. Siedziała ciągle przy swoim stanowisku, to jest przed ekranem komputera. Miała zaparowane okulary, a jednak udawało jej się czytać te małe literki wyświetlone na monitorze. Była niewątpliwie mistrzynią w swoim fachu. Ale ewidentnie też tkwiło w niej zbyt wiele skrajnych emocji. Nie potrafiła się ich wyzbyć, pogubiła się w nich. Jak zwykle poskutkowało to przejściem Mero w tryb obrzucania innych pretensjami.

- Czy wszystkie gotowe? – zapytała szybko, starając się wyzuć swój głos z wszelkich emocji.

- Tak mi się zdaje, ale to tylko moja opinia, że raczej dowódca powinien zadać tego typu pytanie – wtrąciła Arkaida.

- Zawsze musisz mieć jakieś ,,ale''? – odgryzła się Mero.

- Nie, z tego, co mi się kojarzy, to ty zawsze masz jakieś. Na przykład przed chwilą...

- Eeee...nie powinnyśmy już iść? – spytała ostrożnie Kinetyka, stojąc w gotowości.

- Tak, racja, powinnyśmy – rzekła okularnica i odwróciła się w stronę panelu sterowania. Nacisnęła jakiś zielony przycisk, wpisała jakieś hasło, a potem znowu nacisnęła ten sam przycisk. Przespacerowała się w tę i z powrotem po pomieszczeniu, zajrzała do jakiejś szafki, a następnie odezwała się uroczyście:

- System Peribit V2 działa poprawnie, statek zaparkowany w miejscu ustronnym, zapewniam więc, że możemy spokojnie opuścić dotychczasowe stanowisko i udać się na...czekajcie! – przerwała i w ostatniej chwili wbiegła do zamykającego się portalu, który wytworzył się wskutek wystrzału z międzywymiarowego pistoletu.

- O, Mero, zdążyłaś – Arkaida uśmiechnęła się wrednie.

- Widzę, że nie miałaś ochoty wysłuchać raportu – bąknęła obrażona zielonowłosa. – Musiałaś to robić?

- To cię skutecznie zmotywowało do pośpiechu – odparła dowódczyni, zwracając swój wzrok na gmach muzeum.

Było ogromne. Na placu przed nim stała duża przezroczysta piramida, rozświetlona w środku czymś w rodzaju niebiesko-zielonego prądu.

Dama z ŁasiczkąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz