Ryan jak zwykle spędzał samotną noc. Cóż, może niekoniecznie samotną. Miał przecież Dottie oraz białego królika. Dokładniej mówiąc Jacka Daniel's White Rabbit Saloon 0,7. Jak zwykle, siedział na pojedynczym łóżku wpatrując się w śpiące za oknem miasto. Dochodziła czwarta nad ranem a telefon w kieszeni luźno rzuconej na materac brązowej, skórzanej kurtce był dla niego największym ciężarem. Pociągnął łyka bursztynowego płynu krzywiąc się. Nigdy nie lubił whisky ale to był ulubiony napój jego utraconej w szczenięcych latach miłości. Przegrywając z ciekawością sięgnął po komórkę i spojrzał we własne odbicie. Tłuste włosy, wory pod oczami i utracony w nich blask. Odblokował urządzenie i zalogował się na instagrama. Wszedł na jedno z najczęściej odwiedzanych, lecz nie obserwowanych przez niego kont. Ostatni wstawiony post był z 19 grudnia tego roku i przedstawiał pocięte na trzy zdjęcie. Choinkę, którą Ryan już dawno przestał ubierać, filmy świąteczne, które od jakiegoś czasu brzydziły starszego chłopaka i whisky. Unosząc szklankę ku górze zaśmiał się gorzko. Przesunął palcem na następne zdjęcie uważając by przypadkiem nie polajkować. Kłódki, zbyt kiczowate jak na jego gust. Następne było zdjęcie z... nią. Czując piekący ból pod powiekami włączył z powrotem stronę główną przeglądając jakieś nudne posty. Postanowił wziąć się na odwagę i wrócił do tego jednego konta otwierając chat. Jedyne czego się nie spodziewał to trzy kropki u dołu chatu.
brendonurie: Wesołego nowego roku
thisisrealryanross: ?
brendonurie: Jak ci się żyje? Jak ci mija te 10 lat, hm?
Ryan pociągnął kolejnego łyka bursztynowego, jak oczy Brendona, płynu.
thisisrealryanross: Blokuję cię.
brendonurie: Jak zwykle mnie zostawiasz, Ross.
brendonurie: Zawsze to robisz
brendonurie: Zostawiłeś zespół
brendonurie: i mnie
brendonurie: ale się przyzwyczaiłem
thisisrealryanross: Zgaduję, że miałem już tego dość
brendonurie: Słyszałem to już. W 2009. Dokładnie to samo zdanie. "Jebać to, mam tego dość". Odszedłeś z połową mojego serca i teraz nic nie czuję.
thisisrealryanross: Jesteś pijany.
brendonurie: Możliwe. Ale gdyby nie to, nie odważyłbym się tego wszystkiego powiedzieć.
thisisrealryanross: Wiesz co? Pierdol się. To TY zdradziłeś MNIE. Z Sarah. Nie chciałeś jej zostawić i myślałeś, że zawsze będę w pobliżu? Patrząc na was i czekając aż zerwiecie?
brendonurie: A ty myślałeś, że okej było wmawianie wszystkim "nie jesteśmy razem"? Łamałeś mi serce. Wciąż, od nowa i od nowa i od nowa. Sarah była tylko lekiem, gdzie ty byłeś narkotykiem. Powoli zapadałem się w ciemność dla ciebie, to ona wyciągnęła mnie ku światłu.
thisisrealryanross: Cóż, to ty jesteś tym, który zarzekał się, że nawet o mnie nie słyszał. I skoro tak ci z nią dobrze, dlaczego nie jesteś szczęśliwy? Co oznacza Death Of A Bachelor?
brendonurie" Zarzekałem się, że cię nie znam bo to było łatwiejsze niż "Pokochałem kiedyś Ryana Rossa". To by mnie zabiło.
Rękawem swetra Ryan wytarł zmęczoną i mokrą od paru minut twarz. Odłożył pustą butelkę na stół i podciągnął kolana pod brodę.
brendonurie: wiesz dlaczego mam tatuaże?
thisisrealryanross: Byliśmy szczęśliwi, razem. Ale zjebaliśmy.
brendonurie: by zakryć blizny.
thisisrealryanross: A wiesz czemu ja mam tatuaże? Bo chciałem to zakończyć. Żałuję odejścia po dzisiejszy dzień.
brendonurie: A ja żałuję, że cię nie powstrzymałem. Ale odszedłeś. Przeciąłeś linę ciągnącą nas do siebie. Wiesz, że "Nicotine" było o tobie? Każda piosenka jest o tobie, ale ta jest specjalna. Rzucam tam kwiaty na grób, bo wciąż pamiętam. Bo to wciąż boli.
thisisrealryanross: Zjebałem to i wciąż tu jestem. Ale przyzwyczaiłem się, to nie pierwsza rzecz jaką zjebałem. Prawda?
thisisrealryanross: Myślisz, że dla mnie to nie było bolesne?
thisisrealryanross: Że nie zapłakiwałem się do snu każdej nocy po moim odejściu?
brendonurie: Cóż, zjebałeś mnie. Psychicznie i fizycznie. Z kochanie cię, przerzuciłem się na narkotyki i alkohol. Teraz już nie mogę zasnąć bez palenia i/lub picia.
thisisrealryanross: Ciągle myślę o lecie. O nas. Szczęśliwych. A potem o naszej przygodzie nad morzem, gdzie zrobiliśmy to po raz pierwszy. Byłeś cudowny, świeciłeś tak jasno. Byłeś moim słońcem. Wciąż jesteś. Chciałbym cofnąć się w czasie. Myślałem, że jak to zakończę... zobaczę cię. Chociaż skrawek mojego słońca, mojego szczęścia... po raz ostatni. Tak bardzo cię przepraszam Brendon...
brendonurie: Sarah mnie zostawi. Narzeka na brak dzieci, ale jedyną osobą o jakiej myślę będąc z nią, to ty. Jej włosy są zbyt ciemne. Nie brązowe, a czarne. Oczy za jasne, ciepły brąz zastąpił lodowaty błękit. Jej twarz, zbyt łagodna. Jej głos, jej ciało. W niczym podobne do twojego.
Ryan nie potrafił powstrzymać już napływających łez. Postanowił się tym nie przejmować. Żałował, że tak bardzo zjebał, ale ta rozmowa, po tych 10 latach... niszczyła go.
thisisrealryanross: nie chciałem cię zniszczyć... Myślałem że będzie ci lepiej beze mnie...
brendonurie: Gdy Sarah mnie zostawi, będę sam. Zakończę to. Dallon ze mną nie rozmawia, Spencer ma żonę, Sarah wypełnia papiery rozwodowe. Nie mam nikogo.
brendonurie: Nikogo, komu by zależało.
brendonurie: Więc teraz, gdy moje płuca napełniają się kolejną dawką nikotyny, myślę sobie, czemuby nie zakończyć tego teraz?
thisisrealryanross: Proszę, Bren. Nie rób tego. Ja powinienem to zrobić. Zakończyć swoje życie. Ty masz fanów, talent i wciąż masz Sarę, może się rozmyśli?
brendonurie: Sarah właśnie podała mi papiery rozwodowe i powiedziała, że to moja wina. Że nie dałem jej dzieci. I wiesz co? Moje płuca nie są już takie jak kiedyś. Zacznę tracić głos. Wiem to. Zgaduję, że za dużo palenia.
thisisrealryanross: To moja wina, przepraszam. Brendon, przepraszam!
brendonurie: to nie twoja wina. Moja. Jak powiedziałem "jeśli mnie kochasz pozwól mi odejść". Zrobienie tego było najgłupszą rzeczą w moim życiu.
Ryan nie wiedział co odpisać. Czuł się jak skopany szczeniak ale widząc ikonkę trzech kropek, powstrzymał się przed napisaniem czegokolwiek.
brendonurie: Moje płuca, wątroba, serce. Nigdy nie byłem szczęśliwy bez ciebie. Ty byłeś moim szczęściem.
thisisrealryanross: Ja... Brendon... Wiem, że nie czujesz już tego, ale ja cię wciąż kocham. Nigdy nie przestałem.
brendonurie: Właśnie podpisałem papiery. Sarah jedzie do swojej matki, to koniec. I to oczywiste Ry, ja także cię wciąż kocham. Ale to za dużo.
thisisrealryanross: Wiele razy wmawiałem sobie, że powinienem zapomnieć. Tak jak ty *a przynajmniej myślałem, że to zrobiłeś* Ale nie potrafię. Wciąż jesteś moją muzą, moim słońcem...
brendonurie: To dla mnie zbyt wiele Ryan...
So... tak jak mówiłem, seria Rydenów nie umrze po tamtym opowiadaniu *które wciąż trwa* ale zapraszam też do czytania tego! Depresja? Jasne! Feelsy? Oczywiście! Powodzenia!
CZYTASZ
Whisky Drop |Ryden
FanfictionMinęło 10 lat. 10 lat od Cape Town i rozstania zespołu. Ryan i Brendon ruszyli ze swoimi życiami i mają się cudownie. Nie tęsknią za sobą, nie myślą o sobie i są szczęśliwi. Przynajmniej według fanów. A jakie są realia?