Najgorszy sen, to koszmar, który ciągle się powtarza, nawiedza cię nawet kilka nocy pod rząd, Ty doskonale go pamiętasz, a i tak za każdym razem ogarnia cię niesamowity niepokój, który zdaje się nawet pogłębiać.
W moim najgorszym śnie znajdowałam się w wielkim, eleganckim pomieszczeniu, z białymi ścianami, meblami - wszystko bardzo minimalistyczne i bardzo nowoczesne. Nie różnił się przez to zbytnio od wielu innych pokoi, w których było mi dane przebywać, jednak ten zapamiętałam na tyle dokładnie, by wiedzieć, że łączą się z nim tylko i wyłącznie paskudne rzeczy i jest początkiem biegu koszmarnych wydarzeń.
Budziłam się w wielkim łożu, na samym środku, otoczona przez morze białej, mięciutkiej i przy tym niezwykle drogiej pościeli. Zza delikatnych zasłon, leniwie przedzierało się poranne słońce, oświetlając mnie i całe pomieszczenie, które zdawało się być wręcz nienaturalnie jasne. Przeciągam się, trę oczy. Nagle na mojej ręce zaczyna mi coś niewiarygodnie przeszkadzać, po oczach razi mnie migające światełko, muszę je zmrużyć, żeby odzyskać ostrość widzenia i po raz kolejny myślę sobie, cholera, jest tu zdecydowanie za jasno. W końcu jestem w stanie zauważyć, że męczący mnie przedmiot to pierścionek i zanim zdążę się zastanowić skąd wziął się na mojej ręce, dostrzegam punkt, w którym skupia się całe światło w pomieszczeniu, a może wręcz, z którego zaczyna ono bić. Na manekinie wisi długa, mieniąca się, dzięki tysiącom poprzyszywanych do niej kryształków suknia balowa. Nie, nie balowa. Ślubna.
Moja suknia ślubna.
Zaczynam wrzeszczeć, ale i tak nikt mnie nie słyszy, bo to koszmar. W koszmarnych sytuacjach skazana jestem liczyć tylko i wyłącznie na samą siebie.
Obudziłam się zlana potem, bo tym razem było nie inaczej. Znowu ten sam sen. Byłam już do niego całkiem przyzwyczajona. Potrafiłam się sama przed sobą przyznać:
Mam 20 lat, przeżyłam ślub jednej siostry trzy lata temu i od tamtej pory panicznie boję się własnego, choć jak na razie zapowiada się, że zostanę starą panną.
Przetarłam oczy, bo tak jak i w śnie promienie słońca, nie pozwalały mi normalnie spojrzeć na świat. Dodatkowo miażdżący ból głowy wcale w niczym nie pomagał. Na wszelki wypadek sprawdziłam obie ręce na obecność jakichkolwiek pierścionków. Czysto. Tak jak za każdym razem. Chciałam odetchnąć z ulgą, zanim zorientowałam się, że choć z moimi palcami wszystko grało jak ta lala, coś jednak było nie tak.
Biała pościel.
Białe ściany.
Brakowało białej sukienki, ale mimo to, poczułam się jeszcze bardziej nerwowo niż podczas przeżywania przed momentem mojego snu. Wiedziałam, że to, co mnie otacza to zdecydowanie jawa, a jej uderzające podobieństwo do koszmaru było zatrważające. Usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości, na szafce koło łóżka leżał mój telefon.
Skoczę jeszcze tylko w jedno miejsce i lecimy na kawę! Mam nadzieję, że już wstałaś ;)
Cece. Jestem umówiona z Cece. To dobry początek.
Tylko u licha gdzie ja jestem?!
Co się właściwie stało?
I jak ja mam się stąd wydostać...?
Wolałabym już wrócić do mojego koszmaru. Przynajmniej mogłam mieć pewność, że w końcu się obudzę.
Po raz kolejny w fatalnej sytuacji - Drey Langdon
kilka słów ode mnie w komentarzu :)
CZYTASZ
Ślubne Dzienniki Drey Langdon: Księga II
Fiksi RemajaBycie dwudziestolatką okazuje się być jeszcze trudniejsze niż siedemnastolatką. Zwłaszcza w rodzinie Langdonów. A już tym bardziej, gdy ma się na imię Audrey. Niemal trzy lata po ślubie swojej najstarszej siostry Drey Langdon nie wydaje się być an...