Pierwszy dźwięk który powinnam usłyszeć to budzik , a co to było ? Głos Pani Smith która oznajmiła mi, że autokar jedzie na lotnisko za 20 minut i jeżeli się nie pośpieszę to nici z moich wielkich planów podbicia Londynu.
-Dziękuję i jeszcze raz przepraszam za problem, za kilka minut będę na miejscu.- to były moje ostatnie sekundy spokoju, bo to co zaczęło dziać się po odłożeniu , przepraszam rzuceniu telefonu na łóżko to istne piekło.
Pierwszą rzeczą którą zrobiłam to przebranie się w dzień wcześniej uszykowane rzeczy. Następnie chwyciłam walizkę, telefon oraz mały plecak zarzuciłam na plecy. Na szczęście wszystko miałam już spakowane, więc bez stresu o cokolwiek wyszłam z domu.
-Jestem!- krzyknęłam do Pani która stała przed autokarem z groźną miną.
-No w końcu młoda damo ile można było na ciebie czekać!- Profesor Smith podczas wypowiadania tych słów pakowała moją walizkę na należyte miejsce.
-Przepraszam, nie chciałam robić żadnych problemów.-
Pani jedyne co odpowiedziała w zamian to ostre spojrzenie którym zabijała każdego ucznia stojącego przy tablicy. Zapomniałam tez wspomnieć że jest ona nauczycielką od matematyki. Myślę, że to już mówi samo za siebie.
Po krótkim rozejrzeniu się po autokarze znalazłam dwa ostatnie wolne siedzenia.
-Ehh... przynajmniej mam trochę miejsca dla siebie.-
Gdy dotarliśmy na lotnisko Pani kazała nam chwilę poczekać w wyznaczonym miejscu po czym poszła uprawniając nas że wszystkim się zajmie. Tak też zrobiłam , zauważyłam wtedy Jacoba rozmawiającego przez telefon.
-Dlaczego nikt mi nie powiedział że Jacob jedzie z nami. - w myślach przekazałam sobie tą wiadomość i bez żadnego zastanowienia usiadłam za nim aby usłyszeć troszkę z rozmowy, lecz nic z tego. Nie zgadniecie ale akurat w tym momencie gdy moje piękne, zgrabne pośladki miały dotknąć siedzenia, Pani Smith zawołała nas abyśmy się ustawili i zostawili tutaj swoje bagaże.
Nastał moment spokoju gdy mieliśmy czas na kupienie picia, jedzenia do samolotu oraz porozmawiania z rodzicami. Szczerze trochę zrobiło mi się smutno gdy widziałam moją przyjaciółkę razem z Nicol. Nie chciałam robić wrażenia że mi zależy wiec od razu popędziłam i kupiłam w sklepie kilka rzeczy na wylot.
-Emily!-Szczerze byłam zdziwiona gdy usłyszałam męski głos wołający moje imię.
-Jacob?-
-Hej, słyszałem że pokłóciłaś się z Lily.-
-Niestety ale nie chce o tym mówić.-
-No dobrze nie ma sprawy ale pamiętaj jak coś będzie się działo zawsze możesz liczyć na moje wsparcie.-
Czy ja właśnie usłyszałam to co usłyszałam i to jeszcze z ust Jacoba.
-Ojej dziękuję, głupie pytanie ale...-
-Skoro pytasz to na pewno nie głupie.- Powiedział to przeczesując włosy ręką. Nie wiadomo dlaczego ale zawsze gdy to robił wyglądał tak przystojnie.
-Przez to, że ostatnio pokłóciłam się z Lily nie mam z kim siedzieć w samolocie i pytanie moje jest takie czy...-
-Miałem siedzieć ze Paulem ale myślę że moje plany da się zmienić.- Brunet uśmiechnął się i oddalił idąc w kierunku Paula.
CZYTASZ
Last Breath. //Jacob Sartorius.
FanfictionŻycie Emily z dnia na dzień zmieniło się kompletnie. Dowiedziała się że jest chora a osobą która poprawia jej humor jest... |Jacob Sartorius|Shawn Mendes|Manu Rios|Cameron Dallas|