Mijał czas. Coraz ciemniej. Słyszałem chrzęst liści pod stopami. Jednak liście też były na drzewach. Lecz było coś z nimi nie tak... Gdy spojrzałem pod nogi widziałem tylko szare skrawki czegoś, co kiedyś lśniło zielenią... Chyba...
Liście miały wiele dziur i przebarwień. Po części pomarańczowo-brązowe, a po części zielone, jednak szarość była głównym kolorem. "Pewnie to od tego srebrnego deszczu"- pomyślałem. Przez długi czas kontemplowałem nad postacią Lisa. Antropomorficzna kreatura. Chciał pomóc? Może chciał mnie wykorzystać. Jadał padlinę. Tylko skąd ją brał..
Przy mojej wyprawie, bo spacer to za małe słowo, nie towarzyszyły mi žadne dzwięki. Cisza świszczała mi w uszach. Jednak po kilku krokach liście na drzewach przestały być takie gęste. Niebo. Szara plama rozpościerała się wszędzie, gdzie nie spojrzałem. Wpatrując się w sklepienie niebiesk.. Znaczy.. Szare.. Dostałem zawrotów głowy. Nie obejrzałem się, a upadłem na ziemię. Moja głowa uderzyła o korzeń. Tępy ból przeszył moją czaszkę zostawiając mnie w osłupieniu. Jak? Kontrolowałbym to. Gdy ustał, podniosłem się na nogi i...
Straciłem orientację. Nie wiedziałem, gdzie iść. Wszędzie takie same drzewa. Ten sam krajobraz.
- Dupa. - westchnąłem. Próbowałem przeklnąć, ale tylko to, przychodziło mi do głowy. Jednak... To jakaś pamięć. Oparłem się o drzewo i skupiłem się na myślach.
***
Dom, rodzina, zwierzęta, drewno, ubrania, buty, jedzenie, dania, mięso,
nóż.Kobieta.
Mężczyzna.
Dawne obrazy sylwetek ludzkich przeszły mi przez umysł, jednak nie potrafiłem przypomnieć sobie ich twarzy. Jeszcze bardziej wytężyłem mózg.Właśnie! Mózg! Ręka, noga, oko, włosy, nos... Twarz.
Nie mogłem przypomnieć sobie nawet swojej twarzy... Nie pamiętałem prawie nic. Byłem chyba dorosły. Tyle wiedziałem. Chyba można było to poznać po głosie.
Dziecko...
W jednej chwili przypomniałem sobie co to życie. Egzystencja ludzka. Coś tak pięknego i ważnego. Ciekawe czy jest tam ktoś kto za mną tęskni. Kto darzy mnie jakimś uczuciem.
Może jakiś...
Przyjaciel.
Nie mialem pojęcia. Chciałbym wiedzieć. Chciałbym rozumieć. Chciałbym porozmawiać.
Chciałbym żyć.Krakanie kruka przerwało me myśli.
Kruk. Pamiętałem, czym był. Otworzyłem oczy. Przede mną stał najprawdziwszy kruk. Naprzeciwko mnie. Ptak. Żyjące stworzenie. Był zaledwie metr ode mnie. Otwierał dziób i wydawał dźwięk. Brzmiał jak echo wśród nieznajomego terenu.
Nachyliłem się do zwierzęcia. Odważyłem się nawet po chwili dotknąć go po głowie. Pogłaskałem go i od razu posiliłem się na uśmiech. Delikatne pióra i ciepło jego ciała wypełniły moją dłoń. Jednak zauważyłem coś niepokojącego w jego oczach. Źrenice były ciemnoczerwone. Powoli odciągnąłem rękę, a radość spełzła mi błyskawicznie z twarzy.
- Nic tu nie może być normalne. - westchnąłem. Znów oparłem plecy o drzewo i usłyszałem tylko trzepot piór ptaka.
Wytężając umysł z bólem głowy po dłuższym odpoczynku usłyszałem szelest liści. Powtarzające się. Jakby ktoś dbał nad rytmem swojego kroku. Otworzyłem oczy i za kilkoma drzewami zauważyłem niską postać. Nie ujrzałem dokładnie jak wyglądała. Była zbyt daleko, a drzewa były zbyt gęste.
- Jesteś tu nowy. - usłyszałem chłopięcy głos. Brzmiał dziecięco. Drewniany chłopiec... Jednak głos ten brzmiał trochę zimno. Bez uczucia.
- Tak. - odpowiedziałem pewnie. To tylko jakieś dziecko. Może też zagubione. Tak jak ja.
Nie widząc go, zapytałem.
- Gdzie jesteś?
- Haha..- jego śmiech wydawał się wyśmiewać mnie za to pytanie.
- Głupie pytanie. Na Bagnach.
"Tyle to ja też wiem."
- Okej.-zatrzymałem się na chwilę. Pewnie stanąłem dobywając broni. -Kim jesteś?- tak. To było prawidłowe pytanie na początek.
- Kim ty jesteś? - zapytał.- Poeta przecież nie żyje. Miał podobny głos.
-Nie... Nie jestem poetą.
Nadal go nie widziałem. Odpowiadałem do drzew.
- Oh! To osłupiające...
Zadziwiło mnie użycie takich słów w ustach małego chłopca. Nie jest to wybitne słowo jak paliatywny. Mógł je znać. Ale brzmiało to jednak jak wyznanie, które powtarzał często i chyba nie znał jego znaczenia.
Usłyszałem nagle szybszy tupot kroków. Biegł w moją stronę. Wszystko wydawało się poruszać szybciej. Zdążyłem tylko rzucić okiem na jego twarz, albo raczej jej brak... Jego sylwetka wzkazywała na chłopca mającego 9-10 lat. Miał drewnianą maskę tylko z niedbałymi dziurami na oczy. Była stara, a nos był nawet wyrzeźbiony w tej masce. Miał krótkie włosy, ale wystarczające, aby się mogły rozczochrać. Po szybkich oględzinach zauważyłem również ostry przedmiot w jego dłoni. Kawałek lustra ranił jego dłoń. Całe zdarzenie mignęło w ułamku sekundy. Nie minął moment, a broń znalazła się w mojej piersi. Automatycznie zaczęła ociekać krwią i ból zadany kawałkiem lustra narastał. Wydałem z siebie niezrozumiałe dźwięki oznajmujące ból. Jeszcze jedną rzeczą był głos. W oddali zauważyłem postać z kapeluszem.Sytuacja ta, zostawiła mnie w kompletnym, śmiertelnym osłupienu.
Posłowie:
Jedno zdanie:
Lubicie cliffhangery? :>
Pozdro G2 bo nikt inny chyba tego czyta :/ nowe obrazki nowa okładka wg. Mnie epickie jak zawsze piszę bez sensu na końcu: obserwuj dalej. Miłego poznawania mglistej puszczy.!Tak wiem. Jestem słaby w nazwach... Masz jakąś lepszą propozycję? Napisz pozdrawiam :)
CZYTASZ
Mglista Puszcza
Horror"Obudziłem się na brudnej i zimnej posadzce. Było tak ciemno, że nie wiedziałem czy mam zamknięte, czy otwarte oczy. Wstałem. Usłyszałem głos przypominający warczenie. "Ciesz się, że jadam tylko padlinę." Przybysz rzucił mi latarkę, po czym skierowa...